Uważam, że wyprodukowany przez History Channel serial „Wikingowie” wykonał fantastyczną robotę. Nie jest, co prawda, wiernym odzwierciedleniem przeszłości ludów północnych, wiele w nim błędów faktograficznych, przeoczeń, półprawd i nadinterpretacji, ale najważniejsze, że serial ten przyciągnął przed ekrany młodsze pokolenia widzów i wzbudził w nich zainteresowanie naszą historią. Specjalnie używam słowa „naszą”, ponieważ jestem przekonany, a wiele poszlak to sugeruje, że także nasi przodkowie należeli w jakimś stopniu do kręgu kultury wikińskiej. Ktoś powie, że nasi przodkowie nie posługiwali się przecież językiem nordyckim, który oderwał się z grupy języków germańskich; nie czcili Odyna i nie wierzyli, że śmierć w bitwie otworzy im drogę do pałacu Odyna w Asgarcie. To prawda: wikingowie mieli swój odrębny system wierzeń i własną mitologię, ale nie zapominajmy, że dość szybko asymilowali się ze społecznościami, które podbijali lub do których dołączali w pokojowy sposób. Jeżeli więc do nas dotarli, łatwo mogli się wtopić w lokalne otoczenie społeczne.
Liczne znaleziska archeologiczne wskazują, że wikingowie bez wątpienia byli wśród nas. Ale czy to znaczy, że my – współcześni Polacy – pochodzimy od wikingów, którzy zasymilowali się językowo z kulturą słowiańską? W 2022 r. z ekscytacją śledziłem doniesienia o odkryciu w Wiejkowie (w gminie Wolin) domniemanego grobowca króla Danii i Norwegii Haralda Sinozębego (ok. 911–987). Legenda głosi, że ten sławny władca zmarł w Jomsborgu (który niemiecki kronikarz Adam z Bremy nazywał blisko sto lat później Jumną). Sławny duński historyk Saxo Grammaticus uważał, że osadę tę założył właśnie ten sam król Harald Sinozęby, który na namiestnika osady mianował Szweda Styrbjörna.
Wikingowie z wyspy Wolin
Gdzie ów legendarny gród się znajdował? Powojenne odkrycia polskich archeologów potwierdziły istnienie miejskich zabudowań na wyspie Wolin. Zlokalizowano przystań portową i miejsce bezcenne dla każdego archeologa, czyli cmentarz, na którym odnaleziono m.in. naczynia, amulety z pismem runicznym oraz fragmenty uzbrojenia.
Ktoś przytomnie zwróci uwagę, że Wolin, którego mieszkańcy toczyli wojny z Mieszkiem I, nie jest najlepszym przykładem pokojowej koegzystencji kultury słowiańskiej i wikińskiej. Poza tym Wolin przez wieki leżał poza granicami naszego królestwa. Ale takich osad wikińskich jest w Polsce więcej. Odkryte w 2007 r. w Bodzi cmentarzysko z czasów Bolesława Chrobrego z grobami komorowymi 14 mężczyzn, 21 kobiet i 14 dzieci może wskazywać na obecność skandynawskich przybyszów na naszych ziemiach. Kim byli pochowani tam zmarli? Wikińskimi czy słowiańskimi wojownikami? A może samo to rozróżnienie jest już błędne, bo nigdy się nie dowiemy, jakim posługiwali się językiem.
Czytaj więcej
Najważniejszym orężem wikingów wcale nie był – jak się powszechnie przyjęło uważać – topór, ale m...