Mongołowie, Europa i Polska

Koczownicze kultury azjatyckiego Wielkiego Stepu i rozwinięte cywilizacje zachodniej Europy od zawsze cechowało wzajemne niezrozumienie, przeradzające się we wrogość.

Publikacja: 28.09.2023 21:27

W 1241 r. Mongołowie najechali Węgry. Rycina przedstawia pogoń Mongołów za królem Belą IV

W 1241 r. Mongołowie najechali Węgry. Rycina przedstawia pogoń Mongołów za królem Belą IV

Foto: access rights from The Picture Art Collection / Alamy Stock Photo BE&W

W ciągu stuleci wzajemnych kontaktów z jednej strony występowała chęć łupienia i podporządkowania osiadłych i korzystających z dobrodziejstw cywilizacyjnych ludów, z drugiej zaś – dążenie do odepchnięcia z powrotem na wschód nomadów lub przynajmniej ich „asymilacji”. W tej konfrontacji „barbarii” z „cywilizacją” końcowy efekt zmagań zawsze pozostawał wielką niewiadomą, a powszechny był – towarzyszący Europejczykom od czasów Hunów – strach przed powrotem stepowych jeźdźców ze Wschodu.

Wielki Step i Europa

Zanim Portugalczycy i Hiszpanie przetarli morskie szlaki handlowe między zachodnią Europą a azjatyckim Środkowym i Dalekim Wschodem, opływając od południa Afrykę i Amerykę, istniały dwie główne arterie lądowe do wzajemnych kontaktów. Jedną z nich był Jedwabny Szlak, prowadzący od Chin i Indii, przez Persję, Mezopotamię i Azję Mniejszą do europejskich portów śródziemnomorskich. Drugą zaś był Wielki Step – ciągnący się od chińskiego Wielkiego Muru słabo zaludnionymi obszarami Azji Środkowej, by omijając od północy Kaukaz dotrzeć do obszarów nazwanych później Dzikimi Polami nad Morzem Czarnym. Stamtąd droga do centrum Europy wiodła zazwyczaj szlakiem zachodnim, omijając od północy Karpaty i Alpy, bądź południowo-zachodnim przez Bałkany. W ciągu stuleci, od starożytności poczynając, przez stepy kaspijskie i czarnomorskie przewinęli się m.in. Scytowie, Sarmaci, Hunowie, Awarowie, Chazarowie, Madziarzy, Pieczyngowie, Kipczacy, wreszcie Mongołowie. Każdy z tych następujących po sobie ludów usiłował zepchnąć z najlepszych terenów tubylców i podporządkować sobie sąsiadów. Na niektórych obszarach dążenie to nabierało charakteru wręcz konfliktu cywilizacyjnego, jak to miało miejsce chociażby w relacjach między Chazarami a Rusią.

Czytaj więcej

Boski wiatr: Jak opatrzność ocaliła Japonię przed Mongołami

Dla tych azjatyckich nomadów, którzy nie zadomowili się na dłużej w stepie i parli do stworzenia dla siebie dogodnej bazy osadniczej bardziej na zachód, naturalnym terenem ekspansji była Nizina Panońska, położona mniej więcej na ziemiach dzisiejszych Węgier. Tylko tam istniały rozległe, niezalesione tereny otwarte oraz warunki dogodne dla wypasu stad owiec i bydła, będących głównym źródłem ich utrzymania, oraz hodowli tabunów koni, głównie na potrzeby wojenne. Na dłużej udała się ta sztuka Hunom (IV–V w.), po nich Awarom (VI–IX w.), wreszcie Madziarom (od końca IX w.). Ci ostatni, po „zajęciu ojczyzny”, jak literacko nazwali swój najazd ich potomkowie Węgrzy, doznali w 955 r. ciężkiej klęski z rąk Niemców i Czechów na Lechowym Polu, w której następstwie musieli zaniechać wypraw łupieżczych i zdobywczych przeciwko Europie Zachodniej.

Następujący po tym okres stabilizacji sprzyjał stopniowemu przechodzeniu do życia osiadłego, połączonego z dobrowolną chrystianizacją w obrządku łacińskim i przyjęciem cywilizacji zachodniej. Pozwoliło to rozpocząć proces tworzenia zrębów państwowości węgierskiej. Kilka wieków później nastąpił jednak „coming back” z najazdem koczowników na Europę, co więcej, w skali od czasów Hunów niespotykanej. Od lat 20. XIII w. zaczęły do dworów zajętych swoimi sprawami władców europejskich docierać wieści o pojawieniu się na wschodzie kolejnych jeźdźców „z piekła rodem”. Byli to Mongołowie.

Mongołowie

Jak obszernie opowiada „Tajna historia Mongołów”, na przełomie XII i XIII stulecia w stepowych obszarach Mongolii młody Temudżyn, syn plemiennego wodza Jesügeja, rozpoczął walkę o zjednoczenie żyjących dotąd w rozproszeniu plemion mongolskich, koczujących na północ od Wielkiego Muru. Cel ten udało mu się osiągnąć po wielu latach walk, a jego ukoronowaniem było ogłoszenie go w 1206 r. najwyższym władcą „ludu żyjącego w wojłokowych jurtach” z tytułem Czyngis-chana na pierwszym ogólnomongolskim wiecu, zwanym kurułtajem. Był to jednak dopiero początek ich wielkiej światowej przygody. Jakie były cele i dążenia Mongołów? Ich właściwy ludom koczowniczym sposób życia podporządkowany był zasadom mongolskiej Jasy, będącej nawet nie tyle kodeksem praw w europejskim znaczeniu tego terminu, ile niepisanym zbiorem norm postępowania regulującym stosunki zarówno wewnątrz społeczności stepowej, jak i miejsca jednostki w piramidzie feudalnej, na czele której stał zawsze chan. Jego wola była prawem, a jego program – dążeniem całego ludu. A programem Czyngis-chana, przekazanym też jego następcom, była wojna i rozszerzanie władztwa jego rodu „aż po kresy ziemi”.

Na sukcesy Mongołów, w Europie nazywanych Tatarami (nazwa nawiązująca do Tartaru, antycznej nazwy królestwa podziemi), wpłynęły nie tylko liczebność ich wojsk czy jakość uzbrojenia i nowatorska strategia i taktyka. Te były podobne u większości ludów koczowniczo-pasterskich, od stuleci przewijających się przez stepy Eurazji, w tym także Połowców. Podstawą mongolskiego wojska także była konnica, zbrojna w szybkostrzelne łuki refleksyjne oraz lekką broń kłującą, sieczną i obuchową. Tym, co jednak najbardziej wyróżniało Mongołów na tle innych podobnych im ludów, były: stworzona przez Czyngis-chana sprawna organizacja taktyczno-wojskowa oparta na systemie dziesiętnym (arban = 10 wojowników, dżagun = 100, mingan = 1000, tumen = 10 000), a także żelazna dyscyplina i karność wojsk oraz umiejętność adaptowania przez Mongołów osiągnięć wojskowych i technicznych podbijanych ludów. Rozpoczęła się era błyskawicznych podbojów.

Czytaj więcej

Narodziny imperium mongolskiego

Czyngis-chan i jego wodzowie w krótkim czasie opanowali północną część Chin oraz większą część Azji Środkowej wraz z potężnym imperium chorezmijskim. W pogoni za niedobitkami wojsk szacha Chorezmu w 1221 r. wyruszyła ekspedycja zbrojna, prowadzona przez wybitnych wodzów Dżebe i Subedeja. Wkrótce jednak ich wyprawa z pościgowej zmieniła się w zbrojny rekonesans napotkanych po drodze państw i ludów. Trasa ich zwycięskiego marszu wiodła przez północny Iran, przełęcze Kaukazu i stepy czarnomorskie, zajmowane wówczas przez Kipczaków, zwanych na Rusi Połowcami, a na Zachodzie – Kumanami. Ci ostatni, prowadzeni przez swego chana Kocjana, nie będąc w stanie dotrzymać mongolskim wojskom pola, zwrócili się o pomoc do książąt południoworuskich z szeroko rozgałęzionego rodu Rurykowiczów. Klęska poniesiona przez Rusinów i Połowców w bitwie z Mongołami w roku 1223 nad Kałką, chociaż na Zachodzie niemal niezauważona, oznaczała jednak, że problem mongolski zaczął dotyczyć także całej Europy.

Jeźdźcy Apokalipsy

Mongołowie, którzy po bitwie pod Kałką zapadli się na kilkanaście lat w stepy, powrócili w sile, z jaką Ruś jeszcze w swoich dziejach nie miała do czynienia. Chociaż od śmierci Czyngis-chana w 1227 r. jego wielkie azjatyckie państwo uległo podziałowi między jego synów na cztery ułusy – Dżocziego, Czagataja, Tołuja i Ugedeja – pod formalnym zwierzchnictwem tego ostatniego, to impet Mongołów wcale przez to nie zmalał. Panujący od 1229 r. wielki chan Ugedej zarządził na kurułtaju w Karakorum (1235 r.) wielką wyprawę na zachód siłami wszystkich ułusów. Jej celem było ni mniej, ni więcej, tylko opanowanie Europy. Na czele wielkiej armii stanął chan ułusu zachodniego – Batu, syn Dżocziego. U jego boku poza licznymi Czyngisydami ze swoimi ordami stanął też Subedej, znany ze swego zwycięstwa nad Kałką, znający zatem sposób walki wojsk ruskich książąt. Już w następnym roku wielka armia Mongołów przystąpiła do dzieła, najpierw rozbijając państwo Bułgarów kamskich nad górną Wołgą, przy okazji też narzucając swoją władzę okolicznym ludom tureckim i ugrofińskim.

Jednocześnie jednak alarm podnieśli węgierscy misjonarze z zakonu dominikanów, wysyłani w celach misyjnych w latach 30. XIII w. na Wschód w poszukiwaniu tzw. Wielkich Węgier, praojczyzny ich narodu. Po latach poszukiwań niektórym z nich udało się dotrzeć do położonych nad środkową Wołgą ziem ugrofińskich Baszkirów i Mordwinów, mówiących narzeczem zbliżonym do węgierskiego, nastąpiło to jednak już w czasach, kiedy wszystkie okoliczne plemiona i ludy znalazły się pod bezpośrednią presją wojsk Tatarów, jak powszechnie nazywano Mongołów. Jak przekazał w swojej relacji jeden z uczestników misji, brat Ryszard, spotkany w drodze mongolski posłaniec twierdził, że „wojsko tatarskie [...] ma zamiar wyruszyć przeciwko Alemanii [Niemcom]”. W tym samym duchu wypowiadał się kolejny uczestnik węgierskiej misji, brat Julian, przekonując w swoim liście, iż „Tatarzy dniem i nocą obmyślają plan pokonania królestwa chrześcijańskich Węgier. Krążą bowiem wieści, że zamierzają przyjść i zdobyć Rzym i tereny leżące dalej od Rzymu”. Tymczasem jednak ich bezpośrednim celem miała być Ruś.

Faktycznie Mongołowie wkroczyli w 1237 r. na ziemie ruskie, z rzadka napotykając skuteczny opór. Miasta padały jedno po drugim, a usiłujące im się przeciwstawić wojska książąt były rozbijane. Postępom Mongołów towarzyszyły niespotykane okrucieństwa, wyrzynanie mieszkańców miast i wsi, pustoszenie całych regionów oraz gnanie ocalałych w niewolę. Tylko wiosennym roztopom zawdzięczała Ruś rezygnację Mongołów z marszu na Nowogród Wielki i ich chwilowe wycofanie się za Wołgę. W drodze nie tracili jednak czasu, rozbijając w stepach czarnomorskich Połowców, których chan Kotjan uszedł z resztkami swojej ordy na Węgry, przyjęty tam przez króla Belę IV jako potencjalny sojusznik. Nie uszło to jednak uwadze Batu-chana, który zyskiwał tym samym dogodny pretekst do najazdu (jeśli w ogóle go potrzebował), a po zdobyciu w 1240 r. Kijowa i innych miast południowej Rusi zwracał swojego konia na zachód, w kierunku Europy łacińskiej.

Zachód nie do końca orientował się jednak, co tak naprawdę mu grozi. Nawet bezpośrednie relacje o klęskach zadanych przez Mongołów chrześcijanom na Kaukazie i we wschodniej Europie oraz echa wydarzeń ze Środkowego Wschodu nie podziałały mobilizująco na elity Europy łacińskiej, może poza jednym cesarzem Fryderykiem II Hohenstaufem. Co więcej, wieści te wywoływały nawet w pewnych kręgach nadzieję na pomoc w walce z islamem dla walczących zażarcie o przetrwanie w łacińskich państewkach krzyżowców w Ziemi Świętej. Wpisywały się one w pojawiające się od kilkudziesięciu lat pogłoski o istniejącym rzekomo gdzieś na Wschodzie chrześcijańskim królestwie „kapłana Jana” czy „króla Dawida”. Niewiele zmieniły w tym wizerunku doniesienia o atakach Mongołów na Gruzinów, Ormian i Rusinów – w końcu chrześcijan, chociaż wyznających inny od katolickiego obrządek – oraz opis popełnianych przez koczowników okrucieństw. Dla wielu naiwnych chrześcijan tak w Europie, jak i w Ziemi Świętej Mongołowie mieli cechy potencjalnych sprzymierzeńców w zmaganiach z Półksiężycem.

Legnica i Mohi

Węgry nie były jednak jedynym celem armii mongolskich, gdyż w projektowanej ekspedycji nie omieszkano też zneutralizować sąsiadującą z nimi Polskę, aby uniemożliwić książętom piastowskim, a zwłaszcza panującemu na Śląsku i w Krakowie Henrykowi Pobożnemu, przyjście zaatakowanemu sąsiadowi z pomocą. Do ataku Mongołów na Węgry i rozbitą wówczas na dzielnice Polskę doszło na początku 1241 r. Batu, w którego wojsku znalazły się poza kontyngentami podbitych wcześniej ludów także posiłki dostarczone przez Połowców i Rusinów, podzielił swoją armię na korpusy z zamiarem zaatakowania Węgier z czterech kierunków. Jednocześnie wyznaczył dodatkowy korpus w sile jednego tumenu, który pod dowództwem jego brata Ordu miał operować w Polsce.

Znacząc drogę przemarszu krwią i pożogą, grupa ta podążała starym szlakiem handlowym przez Lublin na Zawichost i Sandomierz. Stamtąd Ordu wysłał korpus, prawdopodobnie pod dowództwem swojego stryjecznego brata Pajdara (syna Czagataja), na Łęczycę i Sieradz. Mógł to być sposób na odciągnięcie rycerstwa mazowieckiego i kujawskiego od prób przeszkadzania w marszu głównego korpusu Ordu. Tymczasem władający w księstwie sandomierskim Bolesław Wstydliwy nie próbował nawet wyruszać w pole, lecz uciekł z matką Grzymisławą w kierunku Węgier, jeszcze nie wiedząc, że wpadał z deszczu pod rynnę. W tej sytuacji opór próbowali zorganizować możni małopolscy – wojewodowie: krakowski Włodzimierz i sandomierski Pakosław – jednak klęski pod Turskiem Wielkim i Chmielnikiem doprowadziły do załamania się oporu Małopolan, a następnie zajęcia Krakowa. Stamtąd po dołączeniu do głównej armii Ordu oddziału Pajdara wojska mongolskie ruszyły na Śląsk.

Kolejne walki Polaków z pogańskim zagrożeniem także i tym razem miały wymiar tragiczny. W stoczonej 9 kwietnia 1241 r. bitwie pod Legnicą rycerstwo polskie, wspierane przez oddziały cudzoziemców, w tym zakony rycerskie oraz niemieckich mieszczan i górników, poniosło klęskę, a książę Henryk Pobożny poległ. Tak przynajmniej rzecz przedstawiały kroniki łacińskie. Według jednak opowieści mongolskich świadków – spisanych kilka lat po tych wydarzeniach przez nieznanego bliżej C. de Bridia (czyżby ze śląskiego Brzegu?), wraz z Janem di Piano Carpinim i Benedyktem Polakiem, uczestnikiem poselstwa papieskiego do wielkiego chana – władcę piastowskiego pochwycono i stracono, nie szczędząc mu przed egzekucją upokorzeń: „Wtedy księcia Henryka wzięli Tatarzy do niewoli i całkowicie obrabowali, a kazali mu klękać przed martwym wrogiem, który poległ w Sandomierzu. Głowę jego jakby barana zawieźli przez Morawy na Węgry do Batu i wkrótce potem rzucili ją między głowy innych poległych”.

Przetrzebione mocno w walkach, ale jednak zwycięskie wojska Ordu opuściły wkrótce Polskę, by przez Morawy dołączyć do operujących na Węgrzech wojsk jego brata Batu. Tam również Mongołowie odnieśli zdecydowane, choć okupione stratami zwycięstwo, o czym szeroko rozpisywali się główni kronikarze tej wojny: mistrz Roger z Terra Maggiore i archidiakon Tomasz ze Splitu. Po sforsowaniu przełęczy karpackich i rozbiciu granicznych oddziałów węgierskich ich armie spustoszyły Siedmiogród, kierując się potem w głąb Niziny Panońskiej. Król Bela popełnił przy tym zasadniczy błąd, nie wykorzystując do obrony połowieckiej ordy Kotjana, obecnej na terenie państwa Arpadów. Naciski ludzi z otoczenia monarchy, oskarżających Połowców wręcz o sprowadzenie mongolskiej nawały na królestwo, doprowadziły nawet w kluczowym momencie do uwięzienia chana Kotjana. Ten został zresztą wkrótce rozsiekany przez tłum, podburzony przez wspomagającego Węgrów księcia austriackiego Fryderyka II Bitnego.

Węgrzy usiłowali stawić opór armii Batu na równinie Mohi nad rzeką Sajó. Do boju stanął węgierski Bela i jego brat Koloman, były król halicki i szwagier Bolesława Wstydliwego, rządzący wówczas Slawonią. Jednak po sforsowaniu 11 kwietnia rzeki Mongołowie okrążyli armię węgierską i starli ją w proch. Obaj królowie zdołali co prawda uciec z częścią wojska, jednak Koloman, ciężko ranny w boju, dwa miesiące później zakończył życie pod Zagrzebiem.

Zagony koczowników rozlały się wówczas szeroko po królestwie, obracając cały kraj w perzynę. W tym czasie król Bela usiłował powstrzymywać Mongołów na linii Dunaju, co przez ponad pół roku mu się udawało. Niespodziewanie jednak zimą 1241/1242 ta największa rzeka węgierska zamarzła, co umożliwiło koczownikom przejście pod Budą na drugą stronę. Opór węgierski się załamał. Pościg oddziałów koczowników za królem, uchodzącym na południe, nie przyniósł jednak pochwycenia monarchy, Bela zdążył bowiem schronić się na adriatyckiej wyspie w pobliżu Splitu. Choć władca był tam tymczasowo bezpieczny, wydawało się, że państwo węgierskie upadło, a Mongołom nic już nie stanie na przeszkodzie w założeniu nad środkowym Dunajem „ułusu węgierskiego”. Podobno Batu wyznaczył już nawet odpowiedniego kandydata ze swojego rodu do objęcia nad nim władzy. A jednak zdarzyło się niemożliwe.

Wiosną 1242 r. Mongołowie porzucili zajęte miasta i twierdze, opuścili Węgry, a ciągnąc ze sobą łupy oraz pędząc tysiące brańców, zawrócili szlakiem bałkańskim przez Chorwację i Bułgarię na Wielki Step. Wielka wyprawa zachodnia, będąca pierwszą, ale – jak się później okazało – także ostatnią próbą Mongołów podboju łacińskiej Europy, dobiegła tym samym końca.

„Pax Mongolica”

Co się właściwie wówczas wydarzyło? Podobno Batu spieszno było do Karakorum, by po nagłym zgonie w 1241 r. wielkiego chana Ugedeja wziąć udział w szykującym się kurułtaju, na którym miano wybrać jego następcę. Liczył zapewne, że samemu uda mu się zająć jego miejsce. Jednak nie należy też zapominać, że Mongołowie i ich sojusznicy, pomimo odniesionych zwycięstw, napotkali w Polsce i na Węgrzech zacięty i zorganizowany opór, ponosząc straty, których się nie spodziewali. Zastali też na miejscu inne warunki terenowe i militarne niż te, z którymi dotychczas przychodziło się mierzyć w Wielkim Stepie i wschodniej Europie. W przeciwieństwie też do Rusi, która kornie uderzyła czołem przed najeźdźcą, mało kto na zachód od linii Karpat był skłonny uznać „pax mongolica” (mongolski pokój) – poza izolowanymi przypadkami koniunkturalnej lub wymuszonej współpracy. Bez tego zaś elementu kolaboracji trwałe podporządkowanie Europy Środkowej i Zachodniej okazało się niemożliwe nawet dla najpotężniejszej wówczas armii świata.

Sytuacja w poszczególnych dzielnicach imperium mongolskiego, a zwłaszcza w ułusie Dżocziego, nazwanym z czasem Złotą Ordą, powodowała, że stało się to niewykonalne także w przyszłości. Powtarzające się co jakiś czas najazdy tatarskie na Europę Środkową i Południową miały mieć już raczej charakter terrorystyczno-rabunkowy, choć zdarzało się również, że koczownicy wspierali zbrojnie swych ruskich wasali w ich wojnach przeciwko Polsce i Węgrom. Te zaś utrzymały swoją niezależność, a wraz z nimi także Europa łacińska. Kampania w Europie przyniosła Mongołom, poza podbitymi obszarami stepowymi między Morzem Kaspijskim a dolnym Dunajem, zwierzchnictwo nad całą niemal Rusią (poza republiką Nowogrodu Wielkiego), na prawie dwa i pół stulecia oddaną w ich jarzmo. Ruś wyszła z tego doświadczenia zmieniona nie do poznania. Skutki widoczne są po dziś dzień. Eurazjatyckie imperium moskiewskie, a następnie rosyjskie, po części powstało bowiem na gruzach mongolskiego, a programowo i mentalnie stanowi poniekąd jego kontynuację. Czyż „ruski mir”, współcześnie zastępujący „pax mongolica”, nie jest nadal tego najwidoczniejszym, choć niechlubnym przykładem?

9 kwietnia 1241 r. pod Legnicą rycerstwo polskie, wspierane przez oddziały cudzoziemców, poniosło kl

9 kwietnia 1241 r. pod Legnicą rycerstwo polskie, wspierane przez oddziały cudzoziemców, poniosło klęskę w starciu z wojskami mongolskimi, a książę Henryk Pobożny poległ

AKG IMAGES Gmbh/BE&W

Hulanka Mongołów po bitwie nad rzeką Kałką, gdzie 31 maja 1223 r. pokonali wojska rusko-połowieckie

Hulanka Mongołów po bitwie nad rzeką Kałką, gdzie 31 maja 1223 r. pokonali wojska rusko-połowieckie

Kowalewski Mariusz/Muzeum Narodowe w Warszawie

W ciągu stuleci wzajemnych kontaktów z jednej strony występowała chęć łupienia i podporządkowania osiadłych i korzystających z dobrodziejstw cywilizacyjnych ludów, z drugiej zaś – dążenie do odepchnięcia z powrotem na wschód nomadów lub przynajmniej ich „asymilacji”. W tej konfrontacji „barbarii” z „cywilizacją” końcowy efekt zmagań zawsze pozostawał wielką niewiadomą, a powszechny był – towarzyszący Europejczykom od czasów Hunów – strach przed powrotem stepowych jeźdźców ze Wschodu.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Czy Konstytucja 3 maja była drugą ustawą zasadniczą w historii świata?
Historia świata
Jakie były początki Święta 1 Maja?
Historia świata
Cud nad urną. Harry Truman, cz. IV
Historia świata
Niemieckie „powstanie” przeciw Hitlerowi. Dziwny zryw w Bawarii
Historia świata
Popychały postęp i były źródłem pomysłów. Jak powstawały akademie nauk?
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił