Jeżeli defilada była najważniejszym wydarzeniem publicznym, to najbardziej oczekiwaną przez elity imprezą towarzyską roku było tradycyjne letnie przyjęcie w rezydencji polskiego ambasadora Juliusza Łukasiewicza. Ten to się dopiero umiał bawić! Nigdzie nie podawano takich potraw, nigdzie nie pito tyle alkoholu, nigdzie nie zachowywano się tak wesoło, beztrosko i radośnie. Świadczy o tym fakt, że bosy ambasador Łukasiewicz poprowadził gości do poloneza odtańczonego na trawniku ambasady o trzeciej nad ranem. Gościem honorowym rautu był... ambasador III Rzeszy we Francji Otto Abetz. Wspominam o nim z nieukrywanym wstrętem, bo to była wyjątkowa kreatura. W czasie tego letniego rautu, otoczony przez damy z towarzystwa i dyplomatów, wychylając jeden po drugim kieliszki szampana, a potem już tylko polskiej wódki, zapewniał wszystkich rozmówców z ujmującym wdziękiem, że żadnej wojny z Polską nie będzie, a ze wszystkich ludzi na świecie nie ma nikogo, kto by tak miłował pokój jak Adolf Hitler.
Otto Abetz jak mało kto znał francuskie realia i doskonale wyczuwał nastroje, lęki i nadzieje francuskich elit. Jego raporty wysyłane do ministra spraw zagranicznych Rzeszy Joachima von Ribbentropa przekonywały Berlin, że Francuzi nie kiwną palcem w obronie Polski.
Czytaj więcej
W 1939 roku Francja była potęgą militarną mającą pod bronią 900 tys. żołnierzy. Dodatkowo można było zmobilizować 5 mln rezerwistów i utworzyć łącznie od 110 do 117 dobrze wyposażonych dywizji. Czemu zatem Francja poniosła klęskę już po 53 dniach kampanii obronnej?
Zaledwie kilka dni po przyjęciu w polskiej ambasadzie okazało się, że Otto Abetz wspiera ekstremistyczne organizacje faszystowskie we Francji, za co został karnie wydalony ze swojej placówki. Nie czekał jednak długo na powrót. W drugiej połowie 1940 r. powołano go na stanowisko ambasadora Rzeszy przy rządzie marionetkowego państwa Vichy. Już nie był taką wdzięczną duszą towarzystwa jak latem 1939 r. Teraz z dumą nosił mundur SS-Brigadeführera i odgrywał kluczową rolę w organizacji polowań i wywózek najpierw zagranicznych Żydów mieszkających we Francji, a później etnicznych Żydów francuskich.
Abetz, który był stałym bywalcem wszystkich imprez w Paryżu, znakomicie antagonizował francuskich polityków z prawicowej Akcji Francuskiej z rywalami z lewicowego Frontu Ludowego. W latach 1940–1944 udało mu się pozyskać oba te ugrupowania do różnych form kolaboracji z okupantem. Należy podkreślić, że skala tej współpracy była nieporównywalnie większa niż w jakimkolwiek innym kraju pod okupacją niemiecką.