Podstępny oszust Otto Abetz

Latem 1939 r. najważniejszym wydarzeniem we Francji była wyjątkowo pompatyczna defilada wojsk francuskich 14 lipca w Paryżu. Francuzi z dumą patrzyli na swoich żołnierzy. „Kto może takiej potędze zagrozić? Ten austriacki malarzyna z Linzu? Przecież Niemcy połamią sobie zęby już na samej Linii Maginota! Nie, zdecydowanie nie było się czego obawiać” – mówiono.

Publikacja: 06.07.2023 21:00

Marszałek Francji Philippe Pétain (pierwszy z prawej) wita się z ambasadorem III Rzeszy Otto Abetzem

Marszałek Francji Philippe Pétain (pierwszy z prawej) wita się z ambasadorem III Rzeszy Otto Abetzem. Vichy, 1941 r.

Foto: NAC

Jeżeli defilada była najważniejszym wydarzeniem publicznym, to najbardziej oczekiwaną przez elity imprezą towarzyską roku było tradycyjne letnie przyjęcie w rezydencji polskiego ambasadora Juliusza Łukasiewicza. Ten to się dopiero umiał bawić! Nigdzie nie podawano takich potraw, nigdzie nie pito tyle alkoholu, nigdzie nie zachowywano się tak wesoło, beztrosko i  radośnie. Świadczy o tym fakt, że bosy ambasador Łukasiewicz poprowadził gości do poloneza odtańczonego na trawniku ambasady o trzeciej nad ranem. Gościem honorowym rautu był... ambasador III Rzeszy we Francji Otto Abetz. Wspominam o nim z nieukrywanym wstrętem, bo to była wyjątkowa kreatura. W czasie tego letniego rautu, otoczony przez damy z towarzystwa i  dyplomatów, wychylając jeden po drugim kieliszki szampana, a potem już tylko polskiej wódki, zapewniał wszystkich rozmówców z ujmującym wdziękiem, że żadnej wojny z Polską nie będzie, a ze wszystkich ludzi na świecie nie ma nikogo, kto by tak miłował pokój jak Adolf Hitler.

Otto Abetz jak mało kto znał francuskie realia i doskonale wyczuwał nastroje, lęki i nadzieje francuskich elit. Jego raporty wysyłane do ministra spraw zagranicznych Rzeszy Joachima von Ribbentropa przekonywały Berlin, że Francuzi nie kiwną palcem w obronie Polski.

Czytaj więcej

Upadek Francji w 1940 roku. Klęska na własne życzenie

Zaledwie kilka dni po przyjęciu w polskiej ambasadzie okazało się, że Otto Abetz wspiera ekstremistyczne organizacje faszystowskie we Francji, za co został karnie wydalony ze swojej placówki. Nie czekał jednak długo na powrót. W  drugiej połowie 1940 r. powołano go na stanowisko ambasadora Rzeszy przy rządzie marionetkowego państwa Vichy. Już nie był taką wdzięczną duszą towarzystwa jak latem 1939 r. Teraz z dumą nosił mundur SS-Brigadeführera i odgrywał kluczową rolę w  organizacji polowań i wywózek najpierw zagranicznych Żydów mieszkających we Francji, a później etnicznych Żydów francuskich.

Abetz, który był stałym bywalcem wszystkich imprez w Paryżu, znakomicie antagonizował francuskich polityków z prawicowej Akcji Francuskiej z rywalami z lewicowego Frontu Ludowego. W latach 1940–1944 udało mu się pozyskać oba te ugrupowania do różnych form kolaboracji z okupantem. Należy podkreślić, że skala tej współpracy była nieporównywalnie większa niż w jakimkolwiek innym kraju pod okupacją niemiecką.

Czytaj więcej

Pétain: bohater czy zdrajca?

Abetz został aresztowany prawdopodobnie przez Amerykanów w  Schwarzwaldzie, w październiku 1945 r. Nawet wtedy, będąc już bankrutem moralnym, nie przestawał w charakterystyczny dla siebie sposób intrygować. Zgodził się udzielić wywiadu dla dziennika „France-Soir”, w którym stwierdził, że Adolf Hitler wcale nie umarł, tylko uciekł do Argentyny. To jego zeznanie w tej sprawie stało się kluczowe dla rozpoczęcia przez FBI słynnego śledztwa dotyczącego rzekomej ucieczki niemieckiego dyktatora. W czerwcu 1949 r., w dziewiątą rocznicę upadku Francji, Abetz został postawiony przed francuskim sądem. Tłumaczył się, że zrobił wiele, aby złagodzić Francuzom trudności życia pod okupacją niemiecką. W rzeczywistości oprócz wspomnianych deportacji Żydów przyczynił się także do usankcjonowania deportacji francuskich robotników przymusowych do Rzeszy. Francuzi skazali go na 20 lat więzienia za zbrodnie przeciwko ludzkości. Dlaczego Abetz nie został skazany na śmierć, skoro ponosił odpowiedzialność za pomoc przy organizacji deportacji francuskich Żydów z obozu internowania Drancy do niemieckich obozów zagłady? Odpowiedź może być dla Francuzów szczególnie wstydliwa. Abetz wiedział o kolaboracji francuskich elit z obu stron sceny politycznej. Zapewne dlatego, wbrew elementarnej sprawiedliwości, za cenę milczenia został zwolniony z więzienia Loos już 17 kwietnia 1954 r. Pewny siebie wrócił do RFN. Jednak cztery lata później, 5 maja 1958 r., zginął w  wypadku samochodowym na autostradzie Kolonia–Ruhr pod Langenfeld. Czyżby ktoś w ten sposób na zawsze zamknął mu usta? Bez wątpienia Abetz zabrał do grobu swoją wiedzę o skali francuskiej kolaboracji.

Jeżeli defilada była najważniejszym wydarzeniem publicznym, to najbardziej oczekiwaną przez elity imprezą towarzyską roku było tradycyjne letnie przyjęcie w rezydencji polskiego ambasadora Juliusza Łukasiewicza. Ten to się dopiero umiał bawić! Nigdzie nie podawano takich potraw, nigdzie nie pito tyle alkoholu, nigdzie nie zachowywano się tak wesoło, beztrosko i  radośnie. Świadczy o tym fakt, że bosy ambasador Łukasiewicz poprowadził gości do poloneza odtańczonego na trawniku ambasady o trzeciej nad ranem. Gościem honorowym rautu był... ambasador III Rzeszy we Francji Otto Abetz. Wspominam o nim z nieukrywanym wstrętem, bo to była wyjątkowa kreatura. W czasie tego letniego rautu, otoczony przez damy z towarzystwa i  dyplomatów, wychylając jeden po drugim kieliszki szampana, a potem już tylko polskiej wódki, zapewniał wszystkich rozmówców z ujmującym wdziękiem, że żadnej wojny z Polską nie będzie, a ze wszystkich ludzi na świecie nie ma nikogo, kto by tak miłował pokój jak Adolf Hitler.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Złoty wiek Ameryki. Dwight Eisenhower, cz. IV
Historia świata
Leopold Mozart - ojciec, który odkrył talent syna
Historia świata
Gdy świat zostawił Saamów samych
Historia świata
Feldmarszałek Hindenburg kontra kapral Hitler
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Historia świata
Krwawiący czarnoziem. Lwów, spleciona historia Ukraińców i Polaków