W lipcu 1709 r. car Piotr I miał wznieść toast następującej treści: „Zdrowie nauczycieli, którzy nauczyli mnie wojować”. Siedzący obok szwedzki feldmarszałek Carl Gustaf Rehnskiöld zapytał, czyje konkretnie zdrowie monarcha ma na myśli. „Wasze, panowie” – odpowiedział car, wychylając kielich z winem. Było kilka dni po bitwie, która na dwa stulecia zmieniła losy Europy. Rehnskiöld siedział w kwaterze cara jako jeniec, jednakże traktowany był bardzo dobrze, monarcha zapraszał go nawet do stołu, co jest ewenementem w historii rosyjskiego wojska. Piotr I uważał, że tak znamienitych wojskowych należy traktować z szacunkiem. Podobnie imperator kazał odnosić się do byłych podwładnych szwedzkiego feldmarszałka. Najważniejszych szwedzkich dowódców, wziętych do niewoli na polach między Dnieprem a Połtawą, traktowano z honorem i szacunkiem. Wielu z nich odzyskało później wolność i wróciło do ojczyzny. Car niezmiernie cenił ich bojowe umiejętności i wielu z nich zaproponował przejście na służbę Rosji. Z równie wielką pompą zwycięstwo świętowali podwładni cara. W Moskwie – wówczas stolicy carskiego imperium – zorganizowano 10-dniowe obchody, w trakcie których pozwolono na bezgraniczne pijaństwo, a każdy wielmożny został zobowiązany do wystawienia przed swój pałac beczek z piwem i winem. Tak wielkiej fety nie było w carskiej Rosji przez dekady wcześniej i później.