Najważniejsze zdanie manifestu wydanego przez rosyjskiego generała Aleksieja Maksymowicza Kaledina, dowódcę Armii Kozackiej w Kubaniu, brzmiało: „Władzę w Rosji próbują przejąć bolszewiccy zbrodniarze. Do czasu przywrócenia władzy prawnej w Rosji Armia Ochotnicza przejmuje władzę nad Donem”. Był 25 października 1917 r., w Petersburgu wybuchła właśnie rewolucja rosyjska i bolszewicy pod wodzą Lenina przejmowali władzę w ogarniętej chaosem Rosji. Kaledin, jak wielu innych oficerów wychowanych w kulcie bezwzględnej lojalności wobec cara, nie chciał uznać bolszewickich uzurpatorów i odmówił podporządkowania się im. Dwa dni później ogłosił wprowadzenie stanu wojennego w obwodzie kubańskim. Równocześnie wystosował również listy do innych najwyższych dowódców rosyjskiej armii, aby pomogli mu zorganizować walkę przeciw komunistom.
Na jego apel odpowiedział generał Michaił Aleksiejew. Przyjechał z Piotrogrodu do Nowoczerkaska i natychmiast wsparł Kaledina w tworzeniu Armii Ochotniczej, która byłaby gotowa stanąć do walki przeciwko bolszewikom. Aleksiejew opublikował apel do wszystkich rosyjskich żołnierzy, wzywając ich do „uratowania ojczyzny zagrożonej przez bolszewików”. W rezultacie w Nowoczerkasku powstał oddział liczący 400–500 ochotników, do których dołączać zaczęli uczniowie, kadeci i pojedynczy Kozacy. Z czasem antyleninowska armia liczyła już 7 tysięcy bagnetów i 40 dział. W takich okolicznościach na południu Imperium Rosyjskiego zrodził się bunt przeciwko władzy bolszewickiej. Bunt ten zamienił się w krwawą kilkuletnią wojnę domową, która wyniszczyła Rosję i obaliła jej dotychczasowy porządek.
„Czerwoni” i „biali”
Za przykładem Kaledina i Aleksiejewa poszli inni. Na północy posłuszeństwo rządowi bolszewickiemu wypowiedział generał Jewgienij Karłowicz Miller. W okolicach Piotrogrodu walkę podjął generał Nikołaj Judenicz. Najpoważniejsze siły „białych” zgromadziły się na południu pod dowództwem generała Ławra Korniłowa. Jego następca – generał Anton Denikin – planował nawet masowe natarcie na Moskwę i obalenie bolszewików siłą. Większą część Uralu i Syberii zajęły natomiast wojska admirała Aleksandra Wasiljewicza Kołczaka, który został Najwyższym Wielkorządcą Rosji, czyli de facto przywódcą całego ruchu „białych”. Do poszczególnych „białych” jednostek dołączali oficerowie, którzy czuli się nadal poddanymi cara i nie chcieli służyć nowej władzy. W ten sposób ruch antykomunistyczny rósł w siłę.
Czytaj więcej
60 lat temu świat stanął na granicy atomowej zagłady. W przeciwieństwie do obecnej sytuacji związanej z rosyjską napaścią na Ukrainę trudno wskazać winowajców tamtej sytuacji
Jednak „biali” od początku musieli stawić czoła przeciwnościom politycznym. Wychowani byli w duchu lojalności wobec cara: gardzili polityką, nauczeni byli trzymać się od niej jak najdalej, a swoją powinność wobec ojczyzny rozumieli w prosty sposób: bić wroga na wojnie. Antykomunistyczni oficerowie, co trzeba przyznać, świetnie znali się na sprawach wojskowych, umieli kierować armią, prowadzić bitwy, dbać o zaopatrzenie swoich jednostek. Co równie ważne, wyuczeni w starych szkołach carskich ogromną wagę przywiązywali do morale szeregowych żołnierzy. Nie przełożyło się to, niestety, na współpracę i wspólną strategię najwyższych rangą oficerów.