A jednak się kręci!

Największym przełomem w historii astronomii było ogłoszenie w 1543 r. przez Mikołaja Kopernika koncepcji systemu heliocentrycznego, potwierdzonej kilkadziesiąt lat później przez Galileusza.

Publikacja: 28.07.2022 21:00

„Galileusz przed Świętym Oficjum w Watykanie” – obraz Josepha Nicolasa Robert-Fleury’ego z 1847 r.

„Galileusz przed Świętym Oficjum w Watykanie” – obraz Josepha Nicolasa Robert-Fleury’ego z 1847 r.

Foto: Wikimedia Commons

Od początku swojego istnienia ludzkość spoglądała w gwiazdy i była zafascynowana mechaniką sfer niebieskich. Już 5500 lat temu żyjący na terenach Mezopotamii Sumerowie stworzyli liczbowy system dziesiętny i czasowy system sześćdziesiątkowy, który ułatwił powstanie astronomii matematycznej i pozwolił na precyzyjny pomiar czasu. Sześć wieków później przedstawiciele kultury dzwonów pucharowatych zbudowali na ziemiach południowej Anglii jedną z najsłynniejszych budowli megalitycznych świata, znaną dzisiaj pod nazwą Stonehenge, która prawdopodobnie była obserwatorium astronomicznym służącym do przewidywania zaćmień Słońca.

Większość ludów starożytnych, niezależnie z jakiej części świata, czciła Słońce jako głównego boga. Babilończycy wierzyli, że bóg Słońca – Szamasz – dał im prawa. Grecy wierzyli, że przemierzający każdego dnia nieboskłon bóg Helios sprawuje pieczę nad muzyką, poezją, wróżbiarstwem i medycyną. Egipski Ra awansował w czasach panowania faraona Echnatona (XIV w. przed Chrystusem) do rangi jedynego boga, pana i twórcy świata Atona.

Pierwsze pojawienie się Syriusza, najjaśniejszej gwiazdy na niebie przy porannym Słońcu, było oznaką dla Egipcjan, że wkrótce Nil wyleje swoje wody na pola, nanosząc na nie niezwykle żyzny muł. Obserwacja nieba była więc bardzo praktyczna. Obserwowanie cykliczności zjawisk astronomicznych pomagało w tworzeniu kalendarzy solarnych i lunarnych. W I wieku Majowie w południowo-wschodnim Meksyku stworzyli bardzo precyzyjny kalendarz „Długa rachuba”, dzięki któremu mogli skatalogować miesięczne i roczne cykle przyrody i zjawisk astronomicznych.

Czytaj więcej

Giordano Bruno. Śmierć wolnomyśliciela

W 48 r. p.n.e. dyktator rzymski Gajusz Juliusz Cezar postanowił stworzyć uniwersalny kalendarz dla całego Imperium Rzymskiego. Miał się podobno radzić w tej sprawie słynnego egipskiego matematyka i astronoma Sosigenesa z Aleksandrii. Dyktator polecił zrezygnować z synchronizacji czasu na podstawie faz Księżyca, zamieniając ją na system solarny. Jednak aby dostosować nowy kalendarz do starego, kazał w roku 46 p.n.e. dodać 23-dniowy miesiąc intercalaris oraz wprowadzić dwa miesiące dodatkowe – 33-dniowy „Undecember” i 34-dniowy „Duodecember”, które wypadały między listopadem a grudniem.

Dni, których nie było

W ten sposób ostatni w historii Imperium Rzymskiego rok mierzony kalendarzem lunarnym miał aż 445 dni i 15 miesięcy. Dopiero 1 stycznia 45 r. p.n.e. rozpoczęła się nowa era kalendarza juliańskiego, nazwanego od imienia samego Cezara. Ale i ten kalendarz miał pewne nieregularności. Przez trzy następujące po sobie lata rok miał po 365 dni. Każdy co czwarty rok miał mieć ich 366. Cezar musiał w tym celu wyznaczyć stałą ilość dni w każdym miesiącu: po 31 dni w miesiące nieparzyste i po 30 dni w parzyste. Między 24 a 25 lutego, w szósty dzień przed kalendą marcową, dodawano co cztery lata tzw. dzień przestępny. Nie był on jednak oznakowany kolejną datą numeryczną. Problem rozwiązano w dość niefortunny sposób: dzień przestępny był numerowany tak samo jak dzień po nim. Co cztery lata były więc po dwa dni oznakowane jako 25 lutego, które Rzymianie nazywali „bissextile”. Reforma Cezara posiadała jednak jeden błąd, który się nawarstwiał w miarę upływu czasu: zakładał, że rok trwa 365,25 dnia. Tymczasem na zwrotniku był on o 11 minut i 14 sekund rocznie dłuższy, o czym Cezar wiedzieć nie mógł.

Ten błąd kalendarza juliańskiego zwiększał się z roku na rok, wywołując coraz większą konsternację. Istnieje anegdota, że dopiero papież Grzegorz XIII uświadomił sobie tę różnicę pod koniec XVI wieku, kiedy na Wielkanoc w Rzymie spadł śnieg. Zaniepokojony pontifex nakazał komisji pod kierownictwem słynnego matematyka Krzysztofa Claviusa opracować reformę kalendarza na stałe wykluczającą tego typu „pomyłki”.

24 lutego 1582 r. papież Grzegorz XIII wydał bullę „Inter gravissimas” znoszącą w krajach katolickich słoneczny kalendarz juliański, zastępując go zmodyfikowaną wersją, od tej pory nazywaną kalendarzem gregoriańskim. Reforma Grzegorza XIII wywołała przerażenie wśród wiernych, którzy nie rozumieli, dlaczego biskup Rzymu zabiera im 10 dni życia. Mieszkańcy Wiecznego Miasta szeptali między sobą, że na Lateranie musi mieszkać sam Antychryst. Kraje protestanckie i prawosławne odrzuciły „papieski” kalendarz, uważając go za przejaw agresywnej kontrreformacji. Zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy reformy nie wiedzieli, że papież i tak popełnił błąd, ponieważ kazał „usunąć” zaledwie 10 dni z kalendarza zamiast 14.

Kiedy po czwartku 4 października 1582 r. nastąpił piątek 15 października 1582 r., duża część mieszkańców krajów katolickich naprawdę uznała, że odebrano im 10 dni z życia. Szczególnie wściekli byli wierzyciele, którzy nie wiedzieli, jak liczyć odsetki dłużnikom. Choć bywało też odwrotnie: korzystali na tym lichwiarze, którzy doliczali sobie procent za dni, które nigdy nie istniały.

Jednak nie utrata tych kilku dni z kalendarza była najważniejsza w reformie Grzegorza XIII. Mimowolnie stało się coś o wiele ważniejszego dla relacji Kościoła ze światem nauki. Paradoksalnie papiestwo, które zwalczało teorię heliocentryczną, reformowało teraz kalendarz zgodnie z regułami obrotu naszej planety wokół Słońca. W sposób nieformalny przyznawało rację Kopernikowi i Galileuszowi.

Kopernik miał rację

W III wieku p.n.e. wybitny grecki astronom Arystarch z Samos napisał dzieło „O rozmiarach i odległościach Słońca i Księżyca”. Archimedes twierdził, że w innym, niezachowanym do naszych czasów dziele Arystarch pierwszy ogłosił pogląd, że Ziemia, podobnie jak wszystkie planety, krąży wokół Słońca. Grecki uczony uważał też, że ruch gwiazd jest statyczny. Nie wiemy, czy rzeczywiście takie dzieło istniało, pewne jest natomiast, że taką hipotezę naukową wysunął jako pierwszy nasz rodak, kanonik warmiński Mikołaj Kopernik.

Czytaj więcej

Celsjusz i Kelvin. Władcy temperatury

Jego poglądy na mechanikę kosmosu potwierdził i rozpowszechnił toskański uczony Galileo Galilei, który był ojcem doświadczalnej metody badania otaczającego nas świata. Galileusz twierdził, że Słońce stanowi centrum świata i jest całkowicie nieruchome pod względem ruchów lokalnych. Święte Oficjum uznało tezę o nieruchomości Słońca względem planet za „bezsensowną i absurdalną z punktu widzenia filozoficznego i formalnie heretycką (...)”. 5 marca 1616 r. dzieło Mikołaja Kopernika „De revolutionibus orbium coelestium” zostało wpisane do Indeksu Ksiąg Zakazanych. Wydawało się, że to koniec nauki i badań wszechświata. Ale ludzkiej dociekliwości nic nie jest w stanie zatrzymać. To pragnienie poznania prawdy jest najbardziej charakterystyczną sygnaturą naszego gatunku.

Podczas jednego z przesłuchań przed rzymską inkwizycją w 1633 r. upokorzony Galileusz szepnął: „Eppur si muove” (A jednak się kręci). Słowa te stały się epigrafem każdego niepokornego naukowca.

Nie trzeba mówić, kto miał rację w tym sporze Rzymu ze światem nauki. Dość wspomnieć, że teoria heliocentryczna została potwierdzona już cztery dekady po procesie Galileusza przez angielskiego przyrodnika Roberta Hooke’a, a 345 lat po procesie Galileusza pierwszy człowiek poleciał w kosmos. 3 lutego 1966 r., czyli niemal w 450. rocznicę wydania owego krzywdzącego oświadczenia Świętego Oficjum w sprawie tez toskańskiego uczonego, na powierzchni Księżyca wylądowała radziecka sonda kosmiczna Łuna 9. Stała się ona pierwszym statkiem ludzkości, który dotarł na inne ciało niebieskie. Cztery miesiące później, 2 czerwca 1966 r., na powierzchni naturalnego satelity Ziemi wylądowała amerykańska sonda Surveyor 1. Tym samym oba supermocarstwa rozpoczęły wyścig o to, kto wyśle pierwszą misję załogową na Księżyc. Zwieńczeniem tej rywalizacji była misja Apollo 11, która stała się epokowym krokiem w dziejach ludzkości. Po raz pierwszy na powierzchni innego globu stanęła ludzka stopa. W lipcu 1969 r. astronauci Neil Armstrong, Edwin Aldrin i Michael Collins mogli na własne oczy zobaczyć, że Arystarch z Samos, Mikołaj Kopernik oraz Galileusz mieli rację.

Od początku swojego istnienia ludzkość spoglądała w gwiazdy i była zafascynowana mechaniką sfer niebieskich. Już 5500 lat temu żyjący na terenach Mezopotamii Sumerowie stworzyli liczbowy system dziesiętny i czasowy system sześćdziesiątkowy, który ułatwił powstanie astronomii matematycznej i pozwolił na precyzyjny pomiar czasu. Sześć wieków później przedstawiciele kultury dzwonów pucharowatych zbudowali na ziemiach południowej Anglii jedną z najsłynniejszych budowli megalitycznych świata, znaną dzisiaj pod nazwą Stonehenge, która prawdopodobnie była obserwatorium astronomicznym służącym do przewidywania zaćmień Słońca.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Nie tylko Putin. Ukraina spaloną ziemią Stalina
Historia świata
Masakra w My Lai
Historia świata
Samolot z gumy i lotnik na sznurku. Odkrywcze projekty
Historia świata
Krzysztof Kowalski: Szukać trzeba do skutku
Historia świata
Błyskawiczna kariera polityczna - John F. Kennedy, część IV