Bajeczna Chorwacja

Historia państwa chorwackiego zaczęła się w północnej Dalmacji, gdzie nad płytką zatoką leży Nin. Okolica jest wymarzona do wypoczynku z małymi dziećmi: szerokie piaszczyste plaże, woda sięga zaledwie do pasa nawet kilkadziesiąt metrów w głąb morza.

Publikacja: 26.06.2025 21:00

Najmniejsza katedra świata. Kościół pod wezwaniem św. Krzyża w Ninie

Najmniejsza katedra świata. Kościół pod wezwaniem św. Krzyża w Ninie

W pobliżu rozciągają się lecznicze błota chętnie odwiedzane przez miejscowych. Od razu widać, kto cierpi na bóle reumatyczne – wysmarowane czarnym szlamem łokcie i kolana są stałym widokiem na tutejszych plażach. W okolicy słychać niemal wyłącznie język chorwacki, goście z zagranicy wybierają raczej pobliski ośrodek wypoczynkowy w Zatonie, bardziej przystosowany do masowej turystyki. Rustykalne plaże w Ninie pozostają domeną miejscowych wczasowiczów.

Turystom przyzwyczajonym do wypoczynku nad Bałtykiem okolice Ninu wydają się prawdziwym rajem. Wreszcie płytkie ciepłe morze i szerokie piaszczyste plaże rzadko spotykane nad Adriatykiem. Ale to chyba nie pasuje do tutejszego wybrzeża – piasek skrzypi w leżakach i na karimatach. Na chorwackiej plaży powinny być żwir, skały i kamienie! Zresztą nawet kolor podłoża jest inny – szarobrudny, w niczym nie przypomina bałtyckiego żółtego piasku.

Czytaj więcej

Milion Polaków wybrało wakacje w Chorwacji

W chorwackim Gnieźnie

Nin jest tak mały, że trudno sobie uświadomić, iż przebywamy w najstarszej stolicy państwa chorwackiego. To tutaj rezydował książę Borna – pierwszy historyczny władca Chorwacji. Na początku IX stulecia Chorwaci przyjęli chrzest z rąk misjonarzy przybyłych na polecenie Karola Wielkiego. Chociaż wśród plemion słowiańskich bardziej popularna była opcja bizantyjska, Chorwaci uznali, że daleka zależność od Franków będzie wygodniejsza niż podległość wobec Konstantynopola. W Ninie powstało biskupstwo, wybudowano tam również katedrę. Czy jej fundatorem był sam książę Borna? Nie wiadomo, właściwie trudno o jakiekolwiek pewne informacje z tego okresu... Sytuację dobrze ilustruje odnaleziona w Ninie marmurowa chrzcielnica ozdobiona łacińską inskrypcją. Tekst na zabytku głosi: „To źródło przyjmuje słabych, aby ich oświecić. Tu oczyszczają się ze swoich grzechów, które odziedziczyli po praojcu, by stać się chrześcijanami swe zbawienie znajdującymi w wierze w wiekuistą Trójcę. To pobożne dzieło wykonał duchowny Ivan w czasach księcia Višeslava na chwałę Jana Chrzciciela”.

Chrzcielnica przechowywana jest obecnie w Zagrzebiu, a badacze do dzisiaj spierają się o czas jej powstania. Część historyków datuje ją na rok 800, inni uważają, że zabytek pochodzi z XI stulecia. Nie zmienia to jednak faktu, że nic nie wiemy o księciu Višeslavie. Nie odnotowano go w żadnym źródle pisanym, nie zachowała się żadna inna inskrypcja wy mieniająca jego imię. Czy należał do rodu Borny? A może do następnej dynastii? Czy był możnowładcą podległym miejscowemu księciu? Historia średniowiecznej Chorwacji zawiera ogromną liczbę białych plam, które dopiero czekają na swojego odkrywcę.

Czytaj więcej

Chorwacja: W tym roku Polacy pobiją u nas rekord

W centrum Ninu stoi maleńka katedra Świętego Krzyża. Obwód świątyni wynosi zaledwie 36 metrów, ale jej bryła urzeka doskonałością. Zbudowana około roku 800 przetrwała przez stulecia w niezmienionej formie. Patrząc na cudowną harmonię jej kształtów, należy żałować, że nie zachowały się gmachy Mieszka I czy Bolesława Chrobrego. Pozostaje nam tylko sobie wyobrażać, że w podobnej scenerii Bolesław Chrobry przyjmował w Gnieźnie Ottona III w 1000 roku.

Według opinii malarza Mladena Pejkovicia katedrę Świętego Krzyża zbudowano z uwzględnieniem najważniejszych pozycji słońca w ciągu roku: zimowego i letniego przesilenia oraz wiosennego i jesiennego zrównania dnia z nocą. Dzięki temu budowla ma idealne proporcje. Przez długi czas była to najważniejsza świątynia w kraju – rezydencja biskupa, któremu podlegała cała Chorwacja. Naprzeciwko kościoła ustawiono niewielką rzeźbę dłuta Ivana Meštrovicia. Wyobraża biskupa Grzegorza rezydującego tutaj w X wieku. Rzeźbiarz przedstawił dostojnika w pozie pełnej ekspresji. Kto raz zobaczył jego oblicze, nieprędko o nim zapomni!

Zupa rybna i głagolica

Grzegorz z Ninu był zwolennikiem języka chorwackiego w liturgii i głagolicy (alfabetu opracowanego na potrzeby ludów słowiańskich) w piśmiennictwie. Nie istniał jeszcze oficjalny podział na chrześcijaństwo wschodnie i zachodnie, jednak od wieków narastały różnice. Papiestwo skłaniało się do ujednolicenia obrządku, unifikując liturgię i zakazując używania rodzimego języka podczas nabożeństw. Natomiast Kościół wschodni pozwalał na regionalne odrębności, co dla młodych stażem chrześcijan miało niebagatelne znaczenie. Obca kultura, nowe obrzędy i niezrozumiały język (łacina) – to musiało być trudne dla chorwackich neofitów. Serbowie przyjęli chrześcijaństwo ze Wschodu i do dziś jest to podstawowy element odróżniający oba narody. Języki są tak bliskie, że w praktyce można mówić jedynie o różnych dialektach, natomiast religia na zawsze podzieliła Serbów i Chorwatów. Kto wie, jak potoczyłyby się dzieje Półwyspu Bałkańskiego, gdyby oba narody przyjęły chrześcijaństwo w tym samym obrządku? Może nie doszłoby do podboju tureckiego, a później do rozpadu Jugosławii i okrutnej wojny z lat 90. XX stulecia?

Niewielkie centrum Ninu można obejść w kilkanaście minut, na obrzeżach miasteczka rozsiadły się stylowe restauracyjki. Szczególnie upodobałem sobie jedną z nich oferującą doskonałą zupę rybną. W Chorwacji spróbujemy dwóch rodzajów zup: juhy i čorby. Pierwsza z nich to rodzaj wywaru z warzyw, ryb lub mięsa, z kolei čorba, bardziej popularna w głębi kraju, jest gęsta i zawiesista. W lokalach nad Adriatykiem dominują różne odmiany juhy. Porcja dobrze przyrządzonej rybnej juhy stanowi idealny wstęp do głównego posiłku, a w upalne dni – z dodatkiem pieczywa – może wystąpić jako samodzielne danie. (...)

Uliczki pałacu Dioklecjana w Splicie wieczorem

Uliczki pałacu Dioklecjana w Splicie wieczorem

Nin nie pozostał długo stołecznym grodem państwa chorwackiego. Po śmierci Borny i jego bratanka władzę przejęła inna dynastia, której założycielem był Trpimir. Nowy władca przeniósł swoją siedzibę dalej na południe – do grodu Klis w pobliżu Splitu. Usiłował również rozszerzyć podległe mu terytorium kosztem Bizancjum, atakując miasta nad Adriatykiem. Nie odniósł jednak większych sukcesów, a po jego śmierci władzę przejął przedstawiciel innej rodziny możnowładców. Synowie Trpimira wrócili na tron dopiero po kilkunastu latach, ale krajem regularnie wstrząsały walki wewnętrzne. Poparcie dla poszczególnych pretendentów przebiegało wzdłuż podziału na zwolenników katolicyzmu i prawosławia. W głębi kraju dominowali wyznawcy obrządku zachodniego, na wyspach i wybrzeżu przewagę zyskali zwolennicy odmiany wschodniej.

Podział wyznaniowy stanowił konsekwencję wpływów bizantyjskich utrzymujących się na wybrzeżu przez długie stulecia. Wewnątrz kraju władali Słowianie, ale wyspy i miasta nad morskie uznawały zależność od Konstantynopola. W efekcie chorwackie wyspy dzisiejszego Kvarneru (Krk, Cres, Rab) przez stulecia pozostawały ostoją słowiańskiego obrządku w liturgii, propagując piśmiennictwo głagolickie. Szczególne zasługi położyli w tym mnisi i księża z Krku – największej wyspy Adriatyku – przez wieki wierni miejscowej odmianie chrześcijaństwa. Chorwaccy katolicy używali głagolicy – pisma stworzonego na potrzeby Słowian przez misjonarzy Cyryla i Metodego. W ostatecznej wersji alfabet składał się z 38 liter, stanowiąc fonetyczną formę zapisu języka. Z czasem głagolicę zastąpiła łatwiejsza cyrylica, natomiast pierwotny alfabet pozostał specjalnością wyłącznie chorwacką.

Był to ewenement na skalę europejską. Chorwaci – jako jedyny katolicki lud Europy – przez stulecia posługiwali się innym alfabetem niż łaciński. Mimo przynależności do wspólnoty zachodniej i popierania łaciny przez Rzym miejscowi katolicy z uporem kultywowali własną, słowiańską tradycję. Nie ograniczano się wyłącznie do wybrzeża Adriatyku – na przykład w Pradze w 1347 roku powstał klasztor Emaus, który przetrwał do wojen husyckich. Głagolica pojawiła się również w Polsce. W 1380 roku założono klasztor w Oleśnicy, natomiast 10 lat później kolejne opactwo na krakowskim Kleparzu ufundowała królowa Jadwiga. Władczyni nie zapomniała o swoim pochodzeniu – wszak była córką Elżbiety Bośniaczki mającej na co dzień do czynienia z głagolicą. Nabożeństwa w obrządku słowiańskim odprawiano nad Wisłą przez prawie sto lat. Z czasem klasztor podupadł, a rękopisy głagolicą spłonęły w pożarze w 1584 roku.

Atak islamu na Bałkany przyczynił się do upadku chorwackiego piśmiennictwa. Inwazja turecka nie sprzyjała dyskusjom religijnym – wymagano jedności i podporządkowania jednemu ośrodkowi decyzyjnemu. Jednak jeszcze w XVII stuleciu drukowano pisma głagolickie, chociaż już wówczas miały one charakter zabytku etnograficznego. Ostateczny zanik znajomości alfabetu nastąpił w XIX stuleciu, a w 1927 roku oficjalnie uznano, że głagolica przestała być żywym pismem. I chociaż obecnie zdarzają się próby wskrzeszenia dawnej tradycji, korzystanie z tego alfabetu pozostaje niemal wyłącznie rozrywką grupki intelektualistów.

Czytaj więcej

Chorwacja zachwyca przez cały rok

Największa chorwacka wyspa

Wyspa Krk połączona jest ze stałym lądem półtorakilometrowym mostem przerzuconym nad cieśniną Mala Vrata. Wschodnie wybrzeże to spalona przez słońce i wysmagana przez wiatr pustynia – skały groźnie wznoszą się na tle morza. Gdy wjedziemy na wyspę, pustynne skojarzenia szybko ustępują – nagle pojawia się śródziemnomorska roślinność. Kilka kilometrów od mostu leży Omišalj z cenną romańską bazyliką z 1213 roku. Wyposażenie jest gotycko-renesansowe, a uwagę zwracają głagolickie napisy wewnątrz i na zewnątrz świątyni.

Propagatorami miejscowego piśmiennictwa byli Frankopanowie – potężny ród możnowładczy wywodzący się z wyspy. Do XII stulecia sprawowali władzę w imieniu Wenecji, następnie nawiązali współpracę z węgierską dynastią panującą w Chorwacji. Za swoje zasługi otrzymywali nadania ziemskie, które wraz z rodzinną wyspą przekształcili w niemal udzielne księstwo. I chociaż Frankopanowie byli katolikami, konsekwentnie popierali rozwój głagolicy. Sprawowali mecenat nad chorwacką literaturą, używali miejscowego alfabetu nawet w prywatnej korespondencji.

Stolica wyspy – również o nazwie Krk – leży nad uroczą zatoką na zachodnim wybrzeżu, a symbolem starówki jest kamienna dzwonnica kościoła pod wezwaniem Świętego Kwiryna o charakterystycznej cebulastej kopule. Wnętrze romańskiej świątyni zamieniono w galerię. Wąskie przejście prowadzi do sąsiedniej katedry będącej najcenniejszym zabytkiem miasta. Trójnawowa bazylika pochodzi z XII stulecia, ale wzniesiono ją na bizantyjskich fundamentach starszych o 600 lat; ich fragmentem są antyczne kolumny oddzielające nawy boczne. Przez stulecia przeprowadzono tu wiele zmian architektonicznych i dzisiaj dostrzeżemy elementy zarówno gotyckie, jak i renesansowe czy barokowe. W bocznej kaplicy od XV stulecia grzebano zmarłych członków rodu Frankopanów. Uwagę zwracają herby rodziny – dwa złote lwy dzielące się chlebem (łac. frangopanem – stąd nazwa rodu).

Czytaj więcej

W Chorwacji przybywa turystów

Nad brzegiem morza wznosi się XV-wieczny zamek Frankopanów – główna siedziba rodu. Gmach został przebudowany w czasach weneckich, a obecnie służy jako plenerowa scena teatralna. Niestety, w jego architekturze zachowało się niewiele oryginalnych elementów, ale zawód rekompensuje Kamplin – baszta obronna z 1191 roku, najstarszy element fortyfikacji miejskich.

Wyspa Krk przez stulecia pozostawała ośrodkiem chorwackiej odmiany chrześcijaństwa. Nawet sprowadzani z Italii benedyktyni przejmowali elementy wschodniego obrządku, a ich klasztory stawały się miejscami rozwoju piśmiennictwa słowiańskiego. Na terenie jednego z nich, w miejscowości Baška, odnaleziono najstarszy zabytek piśmiennictwa głagolickiego. To baszczańska płyta – kamienna inskrypcja zawierająca przywilej króla Zvonimira dla kościoła Świętej Łucji (obecnie przechowywana w Zagrzebiu).

Świątynia ta wznosi się kilkaset metrów od drogi prowadzącej na Wielką Plażę – najważniejsze kąpielisko na wyspie. Kościół wybudowano pod koniec IX wieku w stylu przedromańskim, wnętrze jest surowe, bez ozdób – jasne, z grubsza ociosane kamienie i drewniany strop. Na lewo od ołtarza umieszczono kopię baszczańskiej płyty – realny dowód odmienności katolicyzmu chorwackiego. Świątynia obecnie ma charakter niemal wyłącznie zabytkowy – odwiedzają ją głównie turyści. Funkcje liturgiczne wypełnia tylko raz do roku, w dniu święta patronki kościoła.

Głagolica była symbolem chorwackich dążeń do odrębności i dowodem siły miejscowej tradycji. Rodzimy obrządek popierali władcy z dynastii Trpimirowiczów. I nawet jeżeli ze względów oficjalnych książęta uznawali supremację Rzymu, nigdy nie zapominali, że znaczna część ich kraju leży w zasięgu kultury głagolickiej oraz słowiańskiego obrządku chrześcijańskiego.

Do decydującego starcia zwolenników obu wyznań doszło w połowie XI wieku. Po ostatecznym rozłamie na chrześcijaństwo wschodnie i zachodnie (w 1054 roku) pozostały obszary sporne między skłóconymi Kościołami. Ponieważ Rzym nie chciał dopuścić, by Chorwacja trafiła pod wpływ Konstantynopola, papież Mikołaj II wysłał legata mającego przeprowadzić unifikację miejscowego Kościoła ze wspólnotą zachodnią. Zakazano duchowieństwu noszenia długich włosów i bród, używania w liturgii miejscowego języka oraz małżeństw księży. Chorwaccy katolicy ostro protestowali. Wykorzystując spory o obsadę tronu papieskiego, usiłowali uzyskać ustępstwa – antypapież Honoriusz II okazał się bardziej wyrozumiały wobec ich oczekiwań. Jego wysłannik, kapłan Vulf, ogłosił, że celem jego misji jest przeprowadzenie wyboru biskupa pochodzące go z ludu chorwackiego i używającego rodzimego języka. Na Krku utworzono siedzibę diecezji, która stała się ostoją języka chorwackiego w liturgii.

Tego było za wiele dla zwolenników Rzymu. Nowy biskup został wyklęty, a synod w Splicie zajął się nieszczęsnym wysłannikiem antypapieża. Vulfa skazano na utratę godności kapłańskiej, biczowanie, piętnowanie i pracę przymusową. Decyzje synodu nie oznaczały jednak likwidacji biskupstwa na Krku – diecezja przetrwała jeszcze przez wiele lat, propagując miejscową odmianę chrześcijaństwa.

Cztery dzwonnice o zachodzie słońca

Ostoją miejscowej tradycji była również pobliska wyspa Rab, której urozmaicone wybrzeże z piaszczystymi plażami od dawna przyciąga urlopowiczów. Wyspa zasłynęła jako zakątek naturyzmu, a początek modzie na tego rodzaju wypoczynek dał w latach 30. XX stulecia były król Anglii – Edward VIII (starszy brat Jerzego VI, głównego bohatera filmu Jak zostać królem). Zmuszony do abdykacji ze względu na małżeństwo z amerykańską rozwódką spędzał czas na podróżach, a podczas pobytu na wyspie Rab nad zatoką Kandarola małżonkowie zapoczątkowali modę na kąpiele bez odzieży. Pomysł arystokratów szybko znalazł naśladowców i do dzisiaj część plaż zarezerwowana jest dla zwolenników naturyzmu (podobnie jak niektóre kempingi).

Czytaj więcej

Perły rozsypane na Adriatyku

Tropicieli dziejów Chorwacji przyciąga na wyspę architektura jej stolicy – miasto Rab jest chyba jednym z najczęściej fotografowanych miejsc w kraju. Z galerii na murach miejskich rozciąga się fantastyczna panorama z czterema wieżami kościelnymi stojącymi niemal w jednej linii. Przepiękne świątynie sąsiadują ze sobą, a dzwonnice górują nad starą zabudową miasta. Szczególnie warto wspiąć się tutaj przed wieczorem, gdy słońce wędruje już za horyzont, ale nadal dobrze oświetla miasto. Widok tych dzwonnic u schyłku dnia na zawsze zapada w pamięci. (...)

Z powodu przynależności Chorwatów do zachodniego chrześcijaństwa w XIII wieku dokonano rewizji słowiańskich ksiąg liturgicznych i tekstów biblijnych. Ale nawet to nie osłabiło popularności głagolicy. W słowiańskim alfabecie o bizantyjskim charakterze chorwaccy katolicy głosili chwałę Boga w sposób pośredni między obyczajami wschodnimi a łacińskimi. W liturgii nadal używano miejscowego języka i wysłannicy papieża przez długie lata nie mogli doprowadzić do unifikacji obrządku. Nie było to wyjątkiem na Bałkanach, gdzie w ramach prawosławia i katolicyzmu funkcjonowały sekty i herezje nieuznawane przez hierarchię kościelną. W Bośni powstał prężny Kościół patareński czerpiący z tradycji manicheizmu, a gdy pojawili się Turcy, większość wiernych tego wyznania przeszła na islam.

Narodowa dynastia Trpimirowiczów przetrwała na chorwackim tronie przez dwa i pół wieku, a książęta lawirowali między Bizancjum, Bułgarią a Niemcami. I chociaż z reguły wyznawali katolicyzm, przez wiele lat pozostawali w sojuszu z Konstantynopolem. Cesarstwo wypłacało chorwackim książętom subsydia w zamian za bezpieczeństwo miast bizantyjskich na wybrzeżu, a na tzw. daninę pokoju (dziesięć funtów złota rocznie) składali się solidarnie mieszczanie znad Adriatyku. Chorwaccy władcy mogli więc spokojnie skupić się na walce z Bułgarami i nowym groźnym przeciwnikiem, który zasiedlił stepy nad Balatonem. Na Nizinie Węgierskiej pojawiły się bowiem hordy Madziarów, budząc popłoch w cywilizowanej Europie.

Walki z nimi toczył najwybitniejszy przedstawiciel dynastii – Tomisław, a w uznaniu jego zasług kancelaria papieska przyznała mu tytuł królewski (jako pierwszemu słowiańskie mu władcy w Europie). Po jego śmierci Węgrzy na pewien czas opanowali Slawonię, Wenecja podporządkowała sobie miasta na wybrzeżu, do dawnej potęgi powracało Bizancjum. Wobec sukcesów Konstantynopola panujący w Chorwacji Krzesimir III uznał się za lennika cesarstwa, a w Splicie i Trogirze ponownie stanęły greckie załogi. W zamian władca uzyskał pokój i uznanie swojego statusu królewskiego. Mimo efektownego tytułu pozycja króla wobec Konstantynopola nie różniła się zbytnio od stanowiska zwykłego wasala. Polityka Krzesimira oznaczała całkowite podporządkowanie wschodniemu cesarstwu i gdy w 1024 roku Chorwaci najechali miasta dalmatyńskie podległe Wenecji, popadli w konflikt z miejscowym namiestnikiem bizantyjskim. Do niewoli trafiła królowa chorwacka (wraz z synem) i została odesłana nad Bosfor. Krzesimir III wycofał się ze spornych terenów, a Bizantyjczycy opanowali niemal całą Dalmację. (...)

Koniec średniowiecznej Chorwacji

Pierwszy chorwacki król koronowany w Biogradzie próbował prowadzić samodzielną politykę. Skierował ekspansję na południe i przyłączył do swojego państwa ujście Neretwy wraz z wyspami Hvar, Brač i Korčula. Gdy w 1071 roku Bizancjum poniosło straszliwą klęskę z rąk Turków w Azji Mniejszej (do niewoli dostał się cesarz), król Chorwacji najechał miasta dalmatyńskie. Jednak mieszczanie nie chcieli zamienić odległej zależności od Bizancjum na bliski nadzór króla chorwackiego. Zwrócili się o pomoc na drugi brzeg Adriatyku, do Normanów włoskich. Potomkowie wikingów w 1074 roku zaatakowali Chorwację, biorąc jej króla do niewoli. Piotr Krzesimir IV już nigdy nie wrócił na tron, żył jednak wystarczająco długo, by zobaczyć upadek swojego państwa.

Plaża na Hvarze – górzystej wyspie u wybrzeży Chorwacji

Plaża na Hvarze – górzystej wyspie u wybrzeży Chorwacji

Foto: Sławomir Koper (3)

Władzę w kraju przejął jego stryjeczny brat – Dymitr Zvonimir, który próbował unormować stosunki z sąsiadami. Udało mu się zachować pokój, czego symbolem było małżeństwo z siostrą króla Węgier – Iloną. Po zgonie Dymitra na rok władzę objął jego kuzyn, Stefan II, którego śmierć przyniosła koniec dynastii Trpimirowiczów. Doszło wówczas do podwójnej elekcji. Część możnowładców wybrała na króla Piotra z grodu Knin, natomiast grupa skupiona wokół wdowy po Dymitrze wezwała do kraju władcę Węgier – Władysława.

Chorwacka królowa pozostała lojalna wobec dawnej ojczyzny. A może uważała, że w czasach zamętu i bezprawia tylko Węgrzy mogą zapewnić pokój? Tym bardziej że powracające do potęgi Bizancjum ponownie sięgało po Dalmację, a Wenecjanie szykowali się do ekspansji. Otoczenie królowej uznało, że lepiej, by cały kraj wszedł w skład wielonarodowościowej monarchii węgierskiej, niż nadal miałyby się szerzyć anarchia i bezprawie.

Armia węgierska wkroczyła do Chorwacji rok po śmierci Stefana II. Władysław ponownie opanował Slawonię, ale dalszy podbój uniemożliwili mu zwolennicy króla Piotra. Na dodatek na Węgry spadł najazd koczowników znad Morza Czarnego i Władysław zawrócił do kraju. Chorwacja pogrążyła się w niemal całkowitej anarchii. Gdy pięć lat później jej terytorium przemierzały oddziały pierwszej krucjaty, wydawało się, że kraj jest bezpański. Uzbrojone bandy rabowały na drogach, oznaki władzy centralnej były niedostrzegalne. Nie wiadomo – może gdyby Węgrzy zrezygnowali z podboju Chorwacji, Piotr przywróciłby porządek?

Ale w 1097 roku nowy władca Madziarów – Koloman – ponownie ruszył na południe. Do decydującego starcia doszło w górach Gvozd. Chorwaci ponieśli klęskę, a Piotr poległ na polu bitwy. W miejscu, gdzie zginął, wystawiono kaplicę, od której nazwę wzięło pobliskie pasmo górskie (Kapela). Węgrzy zajęli Biograd, ale minęło jeszcze kilka lat, zanim opanowali resztę kraju. Koloman ostatecznie koronował się w Biogradzie na króla Chorwacji i od tej pory kraj miał dzielić losy większego sąsiada. Chorwaci odzyskali pełną niepodległość dopiero 900 lat po bitwie w górach Gvozd. Było to 25 czerwca 1991 roku. (…)

Fragment książki Sławomira Kopra „Bajeczna Chorwacja”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Fronda. Skróty pochodzą od redakcji.

Bajeczna Chorwacja Wydawnictwo Fronda, Warszawa 2025

Bajeczna Chorwacja Wydawnictwo Fronda, Warszawa 2025

W pobliżu rozciągają się lecznicze błota chętnie odwiedzane przez miejscowych. Od razu widać, kto cierpi na bóle reumatyczne – wysmarowane czarnym szlamem łokcie i kolana są stałym widokiem na tutejszych plażach. W okolicy słychać niemal wyłącznie język chorwacki, goście z zagranicy wybierają raczej pobliski ośrodek wypoczynkowy w Zatonie, bardziej przystosowany do masowej turystyki. Rustykalne plaże w Ninie pozostają domeną miejscowych wczasowiczów.

Pozostało jeszcze 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Ponure żniwo darwinizmu
Historia świata
Boski Demetriusz i jego hetery
Historia świata
Najstarsza muzyka świata
Historia świata
Uchodźcy na całym globie – niekończąca się historia
Historia świata
Antoni Fertner - Najzabawniejszy staruszek