Zwiedzamy polskie zabytki techniki: Staropolski Okręg Przemysłowy

Warto odwiedzić zabytki techniki mieszczące się w okolicach Kielc, Końskiego, Ostrowca Świętokrzyskiego, Starachowic i Skarżyska-Kamiennej. Odległości pomiędzy obiektami to od kilkunastu do kilkudziesięciu kilometrów, ale można skorzystać z dobrze zaplanowanego szlaku turystycznego: Śladami Zabytków Techniki Staropolskiego Zagłębia Przemysłowego.

Publikacja: 25.07.2024 21:00

Rekonstruktor podczas Dymarek Świętokrzyskich w Nowej Słupi, sierpień 2022 r.

Rekonstruktor podczas Dymarek Świętokrzyskich w Nowej Słupi, sierpień 2022 r.

Foto: wikipedia

W moich wakacyjnych felietonach namawiam Państwa do tego, aby zwiedzać Polskę, bo nie tylko wyjazd zagraniczny to przepis na udane wakacje. W naszym kraju jest wiele wspaniałych miejsc do zwiedzania, ale przy okazji oglądania pięknych krajobrazów, imponujących zamków i pałaców, zachwycających kościołów, warto także obejrzeć ciekawe zabytki techniki. I o nich właśnie będę pisał aż do końca wakacji. W „Rzeczy o Historii”, która ukazała się 12 lipca, opisałem piękną Wieliczkę. Dzisiaj chcę Państwa zaprosić do Staropolskiego Okręgu Przemysłowego.

Jeden okręg przemysłowy dla całej I Rzeczypospolitej

Nasza ojczyzna w średniowieczu i czasach nowożytnych (po 1453 r.) była jednym z największych krajów Europy. W 1637 r. miała obszar 990 tys. km2 (trzy razy więcej niż powierzchnia obecnej Polski) i ok. 11 mln mieszkańców. Jednak w większości był to kraj rolniczy. Eksportowaliśmy zboże i drewno z lasów, natomiast wytwory polskiego i litewskiego rzemiosła nie odgrywały znaczącej roli w handlu zagranicznym. Jest rzeczą zadziwiającą, że ten obszerny, ludny i bogaty kraj produkcję przemysłową (głównie metalurgiczną) miał skoncentrowaną na stosunkowo niewielkim obszarze, obejmującym tereny: Gór Świętokrzyskich, doliny rzeki Kamiennej, Płaskowyżu Suchedniowskiego, Przedgórza Iłżeckiego oraz częściowo Garbu Gielniowskiego. Dzisiaj przemysł jest bardziej równomiernie rozproszony po całej Polsce, ale w średniowieczu i we wspomnianych czasach nowożytnych właśnie powyższy obszar był dominującym centrum produkcyjnym pracującym na potrzeby całego ogromnego kraju.

Czytaj więcej

Śląska walka o Polskę

To tu wytapiano żelazo, z którego kuto miecze i rycerskie pancerze, tu powstawały topory używane w gospodarstwach i w bojach, stąd pochodziły żelazne lemiesze do drewnianych pługów, stąd przywożono żelazne elementy różnych budowli (zwłaszcza mostów), tu wytwarzano nawet potrzebne w całym kraju gwoździe. Wynikało to z faktu, że we wskazanym rejonie stosunkowo łatwo dostępna była ruda żelaza, łatwo było zdobyć węgiel kamienny lub wytworzyć węgiel drzewny potrzebny do wytopu surówki i nagrzewania żelaza w trakcie kucia i walcowania, tu wreszcie można było wykorzystać energię płynącej wody (głównie rzeki Kamiennej), napędzającej owe nowożytne fabryki. Użyłem tego określenia, bo naprawdę były to prawdziwe fabryki z wydzielonymi lokalizacjami poszczególnych funkcji wytwórczych i przeróbczych, a także z mądrze rozwiązanymi problemami transportu wewnętrznego wyrobów – często dużych i ciężkich. Te zabytkowe systemy techniczne znacznie wyprzedzały (czasowo) słynną brytyjską pierwszą rewolucję przemysłową z XVIII wieku.

Wzmiankowany wyżej najstarszy okręg przemysłowy w Polsce zdecydowanie warto zwiedzić, chociaż dla odwiedzenia wszystkiego, co warto zobaczyć, konieczne będzie poruszanie się samochodem lub – przy dobrej kondycji – rowerem. Trzeba będzie bowiem odwiedzić zabytki techniki mieszczące się w okolicach: Kielc, Końskiego, Ostrowca Świętokrzyskiego, Starachowic i Skarżyska-Kamiennej. Ponieważ wiele unikatowych zabytków techniki jest „rozrzuconych”, odległości do pokonania od obiektu do obiektu to od kilkunastu do kilkudziesięciu kilometrów. Ale istnieje dobrze zaplanowany szlak turystyczny: Śladami Zabytków Techniki Staropolskiego Zagłębia Przemysłowego, z którego warto skorzystać.

Prehistoria hutnictwa – dymarki

Najstarsze zabytki to tak zwane dymarki. Są to opalane węglem drzewnym uformowane z kamienia, gliny lub po prostu uformowane jako zagłębienie w ziemi piece hutnicze, w których z wydobywanej na miejscu rudy wytapiano żelazo. Pierwsze dymarki powstały jeszcze przed utworzeniem państwa polskiego, w V stuleciu naszej ery. Miały one formę kolistego zagłębienia w ziemi wyłożonego gliną. Do takiego dołu wsypywano na przemian warstwy rudy żelaza i węgla, a potem wszystko podpalano. W paleniu wsadu pomagał wiatr, bo nie było wymuszonego przepływu powietrza, który wspomagał reakcje chemiczne w wynalezionych później piecach hutniczych. Proces dymarkowy polegał na tym, że tlen z tlenku żelaza (bo tym wszak jest ruda żelazna) był pochłaniany przez węgiel, który dzięki temu płonął. I zostawało żelazo. Niestety, było ono w postaci gąbczastej i zmieszane z żużlem. Aby uzyskać czysty metal, potrzebne było wielokrotne przekuwanie. Przez wiele lat to była główna metoda pozyskiwania żelaza.

Czytaj więcej

Jak hartowało się żelazo

Postęp w technologii procesu dymarkowego polegał głównie na tym, że dymarki wyszły z ziemi i przybrały formę pieca kopułowego lub pieca szybowego. Główna korzyść z takiego „wyciągnięcia w górę” dymarki polegała na tym, że płonące w środku ognisko znajdowało się ponad poziomem gruntu i pod koniec procesu można było wybić dziurę w ścianie dymarki. Przez taki otwór wypływał żużel, dlatego wydobyty potem metal był czystszy i nie wymagał tak pracochłonnego przekuwania.

W Nowej Słupi odkryto aż 45 takich pradawnych pieców hutniczych, warto więc tam się wybrać, zwłaszcza że czasem organizowane są tam pokazy działania tych dymarek z wytapianiem żelaza włącznie. Kiedyś, gdy byłem rektorem AGH, uczestniczyli w tym studenci naszego wydziału metalurgicznego, ale obecnie ta tradycja zanikła.

Kuźnice i pierwsze wielkie piece hutnicze

Jak wspomniałem wyżej, żelazo wytopione w dymarkach było zmieszane z dużą ilością żużla, oczyszczano je więc metodą kucia (żelazo zostawało, a żużel się wykruszał). Ale to była bardzo ciężka praca, dlatego bardzo szybko mocarnych kowali z młotami zastąpiły pomysłowe maszyny. Nad rzekami (zwłaszcza nad rzeką Kamienną) powstało wiele tzw. kuźnic – miejsc, gdzie mechanicznymi młotami, napędzanymi z reguły kołem wodnym, oczyszczano i formowano żelazo, przerabiając je na potrzebne wyroby (głównie broń). Na niewielkim terenie są pozostałości ponad 60 takich kuźnic, których zachowane resztki można zwiedzać i podziwiać do dziś. Dobra kuźnica była w stanie przerobić od 6 do 16 ton żelaza rocznie, co w średniowieczu stanowiło już dużą produkcję. Zwiedzając te zabytkowe zakłady metalurgiczne, warto uświadomić sobie, że to tutaj wykuwano miecze, którymi rycerze odnosili zwycięstwa zapisane złotymi zgłoskami na kartach naszej historii.

Czytaj więcej

Z Krzemionek na dymarki

Staropolski Okręg Przemysłowy stale nadążał za postępem techniki. Gdy więc w XVII w. wynaleziono wielkie piece hutnicze, o wiele bardziej wydajne od dymarek, to w krótkim czasie zbudowano ich w omawianym regionie aż 27. Warto dodać, że w całej Polsce odnaleziono pozostałości zaledwie 34 wielkich pieców, zatem dominacja świętokrzyskiego okręgu przemysłowego jest także i w tej kwestii ewidentna. Piece były wydajne – rocznie produkowały od 200 do 300 ton surówki.

Pozostałości po wielkich piecach są z oczywistych powodów bardziej widoczne niż po średniowiecznych dymarkach. Można je podziwiać m.in. w Samsonowie, Kuźniakach i Bobrzy.

Stal jest lepsza od żelaza

Dymarki i wielkie piece dostarczały tak zwanej surówki, czyli żelaza, w którym było również bardzo dużo rozpuszczonego węgla. Dzisiaj wiemy naprawdę wiele na temat tego, jak w różnych warunkach węgiel miesza się z żelazem. Pamiętam, jak studiując na AGH, musiałem poznawać szczegółowo tzw. wykres żelazo-węgiel – naprawdę skomplikowany! Pradawni hutnicy świętokrzyscy oczywiście o tej teorii nie mieli pojęcia, ale z doświadczenia wiedzieli, że wyroby z żelaza bezpośrednio pozyskanego z surówki są bardzo twarde i kruche, dlatego zaczęli obok wielkich pieców budować tzw. fryszernie. Były to zakłady wykorzystujące metalowe skrzynie, na dno których wsypywano warstwę węgla drzewnego, na tym zaś układano kęsy surówki, rozpalano węgiel, zamykano pokrywę i przez ową skrzynię przetłaczano wielkie ilości powietrza. Ta duża ilość powietrza miała kluczowe znaczenie, dlatego fryszernie budowano na brzegach rzek, w których nurcie umieszczano koła wodne, a te koła przez odpowiednie przekładnie napędzały ogromne miechy dostarczające powietrze. W trakcie tego procesu w surówce spaleniu ulegał nadmiar węgla, krzemu i manganu. Produkt, który powstawał, to była stal – materiał o wiele lepszy niż czyste żelazo.

Zabytkowe fryszernie, a właściwie ich resztki, można oglądać nad rzeką Kamienną, a zwłaszcza w Sielpi Wielkiej, gdzie można też zobaczyć udoskonaloną fryszernię w postaci tzw. pudlingarni.

Żelazo i stal po wytopieniu trzeba było formować, by powstały z nich użyteczne wyroby. Wspomniane wyżej miecze czy topory wykuwano ręcznie, ale bardziej pospolite wyroby trzeba było wytwarzać maszynowo. Powstawały więc walcownie i gwoździarnie, których pozostałości można oglądać w Muzeum Techniki w Maleńcu czy Nietulisku Dużym, gdzie są bardzo malownicze ruiny walcowni z pierwszej połowy XIX w. Bardzo dużo zgromadzonych w jednym miejscu obiektów można podziwiać w Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach. Jest tam zakład wielkopiecowy z 1841 r., Wielki Piec z 1899 r. i aż 8 hektarów terenu, gdzie są eksponowane bardzo liczne i ciekawe eksponaty, których jednak nie można nazwać zabytkami, ponieważ są to rekonstrukcje. Ale dla każdego odwiedzającego taka lekcja historii metalurgii może być bardzo pożyteczna.

Próba podjęta przez Staszica i jej smutny koniec

Bardzo ważnym etapem w historii Staropolskiego Okręgu Przemysłowego były działania podjęte w XIX w. przez patrona mojej uczelni, Stanisława Staszica. Zaplanował on i częściowo zrealizował plan stworzeni wzdłuż rzeki Kamiennej kompleksu nowoczesnych zakładów metalurgicznych. Działania Staszica wspierał politycznie Franciszek Ksawery książę Drucki-Lubecki, minister skarbu Królestwa Polskiego, oraz utworzony w 1828 r. Bank Polski. Wiedząc, że w rozwoju techniki najważniejsi są wykształceni ludzie, Stanisław Staszic utworzył w 1816 r. Szkołę Akademiczno-Górniczą w Kielcach, z której wywodzi swój rodowód moja Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie.

Czytaj więcej

Rodzinny konflikt

Ambitne plany Staszica załamały się po powstaniu listopadowym w 1831 r., gdyż w ramach represji Królestwo Polskie, formalnie autonomiczne po kongresie wiedeńskim, zostało wcielone do Imperium Rosyjskiego na zasadzie autonomii administracyjnej (w 1832 r. wydany przez cara Mikołaja I Statut Organiczny zastąpił konstytucję Królestwa). Wszystkie lokalne polskie inicjatywy zostały przy tym wstrzymane, co uderzyło w Staropolski Okręg Przemysłowy ze szczególną siłą. Równocześnie „pod bokiem” rozwinęło się Zagłębie Dąbrowskie, gdzie odkryto złoża węgla i rozpoczęto produkcję żelaza w bardziej wydajnych wielkich piecach opalanych węglem, a potem koksem. Co prawda, przemysł hutniczy w Staropolskim Okręgu upadł, ale w miejsce hut powstały odlewnie formujące różne wyroby z żelaza dostarczanego (koleją, a więc bardzo sprawnie!) z Zagłębia Dąbrowskiego. Niestety, okres świetności Staropolskiego Okręgu Przemysłowego już minął.

Autor jest profesorem Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie

W moich wakacyjnych felietonach namawiam Państwa do tego, aby zwiedzać Polskę, bo nie tylko wyjazd zagraniczny to przepis na udane wakacje. W naszym kraju jest wiele wspaniałych miejsc do zwiedzania, ale przy okazji oglądania pięknych krajobrazów, imponujących zamków i pałaców, zachwycających kościołów, warto także obejrzeć ciekawe zabytki techniki. I o nich właśnie będę pisał aż do końca wakacji. W „Rzeczy o Historii”, która ukazała się 12 lipca, opisałem piękną Wieliczkę. Dzisiaj chcę Państwa zaprosić do Staropolskiego Okręgu Przemysłowego.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia Polski
Paweł Łepkowski: Nigdy nie wolno tracić nadziei
Historia Polski
Zwiedzanie polskich zabytków techniki. Dzieje krakowskich mostów, część II
Historia Polski
Gdzie są dzieła sztuki i wyposażenie wnętrz z MS „Piłsudski”?
Historia Polski
Odważyli się rzucić wyzwanie Moskwie
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Historia Polski
Pochowają 700 ofiar z „doliny śmierci”
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki