Oficjalna historiografia PRL przekonywała, że 22 lipca 1944 r. zaczął urzędować w Chełmie, „na pierwszym wyzwolonym fragmencie kraju”, Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego (PKWN), który 1 sierpnia przeniósł się do Lublina i był de facto rządem Polski zrzeszającym nie tylko komunistów, ale również przedstawicieli wielu innych „postępowych” stronnictw. Miał zostać powołany przez działającą w podziemiu Krajową Radę Narodową, czyli samozwańczą komunistyczną namiastkę parlamentu. Naprawdę jednak krajowi komuniści z powołaniem tego tworu nie mieli nic wspólnego. Powstał on bowiem wyłącznie z woli Stalina, pod którego okiem 20 lipca 1944 r. zredagowano manifest tej marionetkowej instytucji. Dzień później wydrukowano go w Moskwie (zrobiono to z błędami, np. szef PKWN Edward Osóbka-Morawski został tam podpisany jako „Osubka-Morawski”; sowiecki drukarz nie miał czcionki z polską literą „ó”. Manifest zaczął być rozklejany na zajętych przez Sowietów terenach na zachód od Bugu dopiero po kilku dniach od wkroczenia tam Armii Czerwonej. 22 lipca o godz. 20.15 Radio Moskwa poinformowało o powstaniu PKWN w Chełmie, zaskakując tym nawet komunistyczną Polską Partię Robotniczą.
Członkowie Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego
Przylecieli do Chełma dopiero 27 lipca. Na tamtejszym lotnisku nikt ich nie witał. Nie było tam żadnych przedstawicieli PPR ani Armii Ludowej. Nowej marionetkowej władzy przydzielono jako siedzibę zaniedbany budynek urzędu skarbowego, a jako kwatery mieszkalne – opustoszały gmach dyrekcji kolejowej. „Uprzywilejowane warunki bytowania w Moskwie stały się tylko wspomnieniem. (…) Zaniepokoiła przybyszów wiadomość, że w Chełmie działa już powiatowa Delegatura Rządu londyńskiego. Na ulicach rzucały się też w oczy grupki akowców i porządkowe patrole PKB z biało-czerwonymi opaskami. To była niespodzianka” – pisał Tadeusz Żenczykowski w „Polsce Lubelskiej”. O szybkim przeniesieniu się do Lublina nie było mowy. Tam przecież patroli AK i Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa (czyli policji podległej Delegaturze) było znacznie więcej, a wojewódzki Delegat Rządu Władysław Cholewa jawnie sprawował urząd i to do niego zgłaszali się wszelcy interesanci.
Czytaj więcej
Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy został uchwalony w rocznicę krwawych wydarzeń w Chicago, które prawdopodobnie miały największy wpływ na rynek pracy w historii.
W całym Lublinie było wówczas ledwie ok. 30 członków komunistycznego podziemia, a Komitet Miejski PPR był praktycznie jednoosobowy. Mimo to członkowie PKWN uzasadniali swoje pretensje do rządów „szerokim poparciem mas” i domagali się od szefostwa wojewódzkiej Delegatury, by przeszła na ich stronę. Tak się nie stało, dlatego wojewódzki Delegat został 3 sierpnia aresztowany przez sowiecką bezpiekę, wraz z wieloma swoimi współpracownikami i oficerami AK.
Przypadkowa zbieranina i prawny potworek
W pierwotnym składzie PKWN znalazło się 14 osób. Przewodniczącym Komitetu był Edward Osóbka-Morawski, mało znaczący, rozłamowy działacz Polskiej Partii Socjalistycznej. Jego zastępczynią była Wanda Wasilewska należąca do sowieckiej partii komunistycznej. W komitecie znaleźli się przedstawiciele: komunistycznej PPR, ale też PPS, Stronnictwa Ludowego i Stronnictwa Demokratycznego – z reguły przed wojną mało znaczący. Na kierownika resortu rolnictwa wyznaczono Andrzeja Witosa, zastraszonego byłego więźnia łagru i zarazem brata Wincentego Witosa. Resortem gospodarki i finansów kierował mało znany ekonomista z PPS Jan Haneman, resortem pracy, opieki społecznej i zdrowia – Bolesław Drobner, socjalistyczny weteran wyrzucony w 1936 r. z PPS za zbytni prosowietyzm. W PKWN był też resort odszkodowań wojennych, którym kierował Emil Sommerstein, przedwojenny działacz syjonistyczny, którego Sowieci zwolnili z łagru dopiero w 1944 r. Skład Komitetu był więc mieszanką zastraszonych polityków drugiego i trzeciego garnituru oraz sowieckich agentów. Sam Stalin nie traktował ich poważnie. Później nazywał Osóbkę-Morawskiego „Aszybką-Morawskim” („aszybka” to po rosyjsku „pomyłka”.)