Tajemnica śmierci Władysława Warneńczyka

W Polsce panował jako Władysław III. Na Węgrzech, w Dalmacji, Chorwacji, Bułgarii, Slawonii i Raszce był znany jako król Władysław I. Żaden polski władca, z wyjątkiem Ludwika Węgierskiego, nie nosił tak wielu godności i nie zasiadał na tronach tak wielu królestw. Większość historyków uważa, że jego zawrotną karierę gwałtownie przerwała śmierć na polu bitwy. Ale czy to prawda?

Publikacja: 18.07.2024 21:00

Fragment obrazu Jana Matejki Bitwa pod Warną

Fragment obrazu Jana Matejki Bitwa pod Warną

Foto: Domena publiczna

W 1434 r. zmarł król Polski Władysław Jagiełło. Koronę po nim odziedziczył najstarszy syn Władysław III. Rzeczywistą kontrolę nad administracją, dyplomacją i finansami państwa sprawował jednak niechętny Jagiellonom biskup krakowski Zbigniew Oleśnicki. Dzięki zabiegom papieża Eugeniusza IV w 1440 r. Władysław III został także królem Węgier. Papież nie zrobił tego jednak z czystej sympatii dla młodego monarchy, ale w nadziei, że synowi zwycięzcy spod Grunwaldu uda się utworzyć antyturecką koalicję i uratować resztki Bizancjum.

Czytaj więcej

Warneńczyk – polski Hamlet

Przywódca nowej krucjaty

Wiele wskazywało, że papież dokonał doskonałego wyboru. W grudniu 1440 r. Władysław III pokonał Turków pod Bátaszék. Chrześcijańska Europa wierzyła, że narodził się nowy Ryszard Lwie Serce. W sierpniu 1444 r. polski król, rozpalony nadzieją pokierowania nową krucjatą, zerwał zawarty 12 czerwca rozejm, który miał obowiązywać dziesięć lat, po czym rozpoczął zbrojną wyprawę przeciw Turkom. Wojska polsko-węgierskie niepowstrzymanie szły w kierunku Konstantynopola, jednak brak obiecanego wsparcia ze strony floty weneckiej spowodował, że tureckie posiłki spokojnie przepłynęły cieśninę Bosfor i zasiliły oddziały walczące z Władysławem III. Wobec znacznej przewagi wroga król nakazał odwrót, lecz jego armia została zablokowana pod Warną nad Morzem Czarnym.

10 listopada 1444 r. doszło do bitwy, w której wojska polsko-węgierskie zostały pokonane i zmuszone do ucieczki. W czasie bitwy król osobiście natarł na siły wroga na czele 500-osobowej gwardii. Nie wyciągnął wniosków z doświadczeń swojego ojca, który w czasie bitwy pod Grunwaldem kierował swoimi chorągwiami, nie uczestnicząc jednak w walce. Władysław III pragnął chwały Aleksandra Wielkiego i – wzorując się na wielkim macedońskim władcy – jako pierwszy uderzył w kierunku gwardii sułtańskiej. Świadkowie widzieli, że zniknął w tłumie walczących.

Wtedy widziano go po raz ostatni. Turcy rozgłaszali niepotwierdzoną plotkę, że oddział króla został otoczony i wybity do nogi, a uciętą głowę zabitego polskiego króla złożono sułtanowi Muradowi II jako wojenne trofeum. Jednak już wtedy zrodziły się wątpliwości, ponieważ trzymana w słoju z miodem odcięta głowa miała blond włosy. Król Władysław III był brunetem. Historycy przyjmują na słowo, że Warneńczyk zginął podczas bitwy. Nie ma na to jednak żadnych dowodów. Nie odnaleziono ani jego ciała, ani zbroi, ani miecza czy tarczy. Jedynym potwierdzeniem śmierci monarchy miała być kościana rękojeść z białym orłem z krzyżem na piersi, którą znaleziono w 1863 r. kilka kilometrów od pola bitwy.

Istnieją jednak poważne przypuszczenia, że Władysław III wcale nie zginął, ale załamany rozmiarem klęski i przejęty troską o zbawienie duszy skrycie uciekł z pola bitwy i poprzysiągł resztę życia spędzić na pokucie i pielgrzymce.

Czytaj więcej

Tajemnicza śmierć króla

Zagadkowy mnich z Synaju

Odrzuciwszy myśl o powrocie do Krakowa, król Władysław III wyruszył do Ziemi Świętej i wstąpił do klasztoru św. Katarzyny na Synaju. Mnisi, którzy go przyjęli, musieli znać tożsamość nowego brata, ponieważ natychmiast został pasowany na rycerza Zakonu Świętej Katarzyny. Wybór tego zakonu nie był przypadkowy. Święta Katarzyna przeżyła łamanie kołem, na które były nasadzone noże, polski król zaś przeżył cięcia osmańskich mieczy.

Zaledwie kilka lat po bitwie pod Warną ów tajemniczy kawaler Zakonu Świętej Katarzyny przybył w towarzystwie równie zagadkowego księdza Jana do wielkiego mistrza portugalskiego Zakonu Rycerzy Chrystusa, księcia Henryka Żeglarza. Po kilku latach pobytu w Portugalii król Alfons V wyswatał rycerza ze szlachcianką z Algarve. Król powierzył cudzoziemca opiece kapitana João Zarco z Madery, który podarował mu dobra ziemskie na południu wyspy i opiekował się jak księciem krwi. Tajemniczy rycerz wybudował tam kościół pod wezwaniem św. Magdaleny, w którym rzekomo miał zostać pochowany. W zachowanych dokumentach rycerz był nazywany Cavaleiro de Santa Catarina, ale później zaczęto go określać mianem Henrique Alemao (Henryk Niemiec). Przydomek ten nie wynikał jednak z tego, że przybysz pochodził z jakiegoś niemieckiego księstwa – ponoć mówił z ciężkim cudzoziemskim akcentem. W dawnej Polsce także tak nazywano cudzoziemców, ponieważ samo słowo „Niemiec” oznacza „mówiącego nie naszym językiem”.

W kronice „Nobiliário da Ilha da Madeira” („Księga szlachecka z wyspy Madera”) kronikarz Henrique Henriques de Noronha wspominał: „Henrique Alemao (Henryk Niemiec) osiedlił się na wyspie około roku 1450. (...) Mówi się, że był księciem polskim (...) przybyłym na wyspę; ukrywał, kim jest, i mimo że przychodzono po niego i rozpoznawano go, zaprzeczał, jakoby był tym, za kogo go biorą”. Otrzymał ziemię w pięknych miejscu zwanym wówczas Ribeira da Madalena – od Ribeira Seca aż po morską plażę. Cudzoziemiec miał prawo założyć plantację trzciny cukrowej, winnice i ogrody warzywne, otrzymał też pozwolenie na budowę domów i własnej kaplicy. Były to nadzwyczajne przywileje jak na zwykłego mnicha.

Zaginiony król na Maderze

Wyjątkowe traktowanie tajemniczego rycerza zarówno przez króla Portugalii, jak i gubernatora Madery wskazuje, że była to osoba o wielkim znaczeniu. Na wieść o tym, że polski król może mieszkać na Maderze, cesarz Ferdynand III Habsburg wysłał tam dwóch polskich mnichów, Kazimierza i Witolda, którzy nieraz widywali Władysława III na Wawelu. Po powrocie z Madery obaj zakonnicy złożyli przysięgę na Biblię, że człowiek podający się za Henryka Niemca jest w rzeczywistości polskim królem Władysławem III. Powstał zatem poważny problem natury formalnej. Monarcha był zobowiązany świętą przysięgą do panowania w Polsce. Koronacja była tożsama z przyjęciem sakramentu, a namaszczenie świętymi olejami czyniło króla pomazańcem Bożym. Zasiadanie na tronie nie było jego wolą, ale wolą samego Boga. Kto się temu sprzeciwiał, był bluźniercą i heretykiem. Tylko w wyjątkowych okolicznościach i przy aprobacie Rady Królewskiej monarcha mógł ogłosić swoją abdykację. Musiała ona być jednak uzasadniona wyjątkowymi względami.

Jeżeli polski król rzeczywiście mieszkał na Maderze, to jego brat Kazimierz Jagiellończyk nie mógł tytułować się królem Polski, lecz co najwyżej jej regentem. Podobnie sprawy się miały w kwestii panowania Władysława V Pogrobowca na Węgrzech. Problem dotyczył także: Dalmacji, Chorwacji, Bułgarii, Slawonii oraz Raszki.

Kronikarz Henrique Henriques de Noronha wspomina, że w 1584 r. potomkowie owego tajemniczego Henryka Niemca udowodnili na dworze hiszpańskim, że pochodzą od polskich królów. Twierdzili, że Władysław III nie chciał wracać do dawnego życia, pragnął swobody i wolności, co zapewniał mu pobyt na portugalskiej Maderze, gdzie założył szczęśliwą rodzinę. Przypuszcza się, że imię Henryk przybrał dla oddania hołdu swojemu gospodarzowi, infantowi Henrykowi Żeglarzowi. Po wizycie polskich mnichów na Maderze powstał problem, co zrobić z człowiekiem, który ma moralny obowiązek powrotu do Krakowa. Pozostawało tylko jedno rozwiązanie: trzeba było upozorować śmierć tajemniczego cudzoziemca.

Tajemnicze wypadki

Oficjalna identyfikacja przez dwóch polskich mnichów, Kazimierza i Witolda, żyjącego na Maderze cudzoziemca jako króla Władysława zrodziła poważny problem natury dynastycznej. Sprawa nabrała takiego rozgłosu, że nie sposób było jej w żaden sposób wyciszyć – ani przez usunięcie świadków, ani przez przeniesienie w inne miejsce owego tajemniczego Henryka Niemca. Zresztą z zachowanych opisów można wysnuć wniosek, że ten człowiek czuł się na Maderze po prostu bardzo szczęśliwy. Jeżeli ów tajemniczy cudzoziemiec był naprawdę Władysławem III, którego dzisiaj nazywamy Warneńczykiem, to jego powrót do Polski oznaczałby usunięcie z tronu lubianego i szanowanego Kazimierza Jagiellończyka i poważne problemy na Węgrzech. Wszystkim było na rękę upozorowanie śmierci tego człowieka, a przede wszystkim jemu samemu.

Kiedy zatem Henryk Niemiec wracał statkiem na Maderę ze spotkania z królem Alfonsem V, z klifu Cabo Girão oderwał się blok skalny, który uderzył w statek i zabił rycerza. Taki przynajmniej opis okoliczności śmierci Henryka Niemca można znaleźć w dokumentach portugalskich. Każdy jednak, kto widział ów klif, wie, że prawdopodobieństwo podobnej sytuacji jest bliskie zera. Oderwany kamień stoczyłby się po niezbyt spadzistym klifie. Żeby trafić w przepływający w pobliżu statek, musiałby zostać wystrzelony ze snajperską wręcz precyzją. W ten oto sposób niezgodny z prawami fizyki wypadek z Cabo Girão zakończył wszelkie spekulacje na temat losów Władysława III Warneńczyka. Pozostawała jednak kwestia jego syna Segismunda Henriquesa (Zygmunta Henryka), który mógł być traktowany jako potencjalny kandydat na króla Polski i Węgier. Ale i w tym przypadku dziwnym zrządzeniem losu katastrofa morska przecięła wszelkie spekulacje. Zygmunt Henryk, syn rycerza Henryka, rzekomo zginął przygnieciony złamanym masztem. Dziwne, że w tej rodzinie wydarzyły się dwa zgony w okolicznościach równie mało prawdopodobnych. Oficjalnie z Madery zniknęli zatem dwaj ludzie, którzy mogli wywołać wielkie zamieszanie w dziejach Polski i Węgier.

To nie koniec tej niezwykłej historii. Ale o tym kiedy indziej.

W 1434 r. zmarł król Polski Władysław Jagiełło. Koronę po nim odziedziczył najstarszy syn Władysław III. Rzeczywistą kontrolę nad administracją, dyplomacją i finansami państwa sprawował jednak niechętny Jagiellonom biskup krakowski Zbigniew Oleśnicki. Dzięki zabiegom papieża Eugeniusza IV w 1440 r. Władysław III został także królem Węgier. Papież nie zrobił tego jednak z czystej sympatii dla młodego monarchy, ale w nadziei, że synowi zwycięzcy spod Grunwaldu uda się utworzyć antyturecką koalicję i uratować resztki Bizancjum.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia Polski
Odważyli się rzucić wyzwanie Moskwie
Materiał Promocyjny
Samochód jako atrakcyjny i motywujący dodatek do wynagrodzenia
Historia Polski
Pochowają 700 ofiar z „doliny śmierci”
Historia Polski
Bezprym, syn Bolesława Chrobrego - zapomniany władca Polski
Historia Polski
Zwiedzanie polskich zabytków techniki. Dzieje krakowskich mostów, część I
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Historia Polski
Odnawiają mury, na których bronili się konfederaci barscy
Materiał Promocyjny
Wiatr w żaglach wielkiej energetyki