Godzinę wcześniej sowiecki komisarz spraw zagranicznych Wiaczesław Mołotow wezwał do swojego ministerstwa ambasadora RP w Moskwie Wacława Grzybowskiego i przeczytał mu krótką notę o unieważnieniu polsko-sowieckiej umowy o nieagresji z powodu „wewnętrznego bankructwa państwa polskiego”. Mołotow, który 25 dni wcześniej w obecności Stalina podpisał pakt o nieagresji z Niemcami i dokonał tajnego podziału Europy Środkowej, teraz bezczelnie wmawiał przerażonemu przedstawicielowi państwa polskiego, że atak sowieckich hord jest spowodowany „troską Rządu Sowieckiego o zamieszkującą terytorium Polski pobratymczą ludność ukraińską i białoruską”.
Tego samego dnia naczelny wódz Polskich Sił Zbrojnych, marszałek Edward Śmigły-Rydz, wydał przez radio rozkaz podległym mu żołnierzom: „Sowiety wkroczyły. Nakazuję ogólne wycofanie na Rumunię i Węgry najkrótszymi drogami. Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony lub próby rozbrojenia oddziałów. Zadania dla Warszawy i miast, które się miały bronić przed Niemcami, bez zmian”.
Czytaj więcej
W zachodniej historiografii dominuje narracja mówiąca o tym, że kampania polska 1939 r. była dla niemieckich sił zbrojnych szybką i łatwą „przechadzką”. Nawet jednak oficjalne i zaniżone statystyki strat najeźdźców wskazują na silny i zacięty opór Wojska Polskiego.
Do dzisiaj trwają spory, czy rozkaz ten był słuszny. Ja ponawiam pytanie, czy w ogóle był legalny, żeby nie użyć określenia: czy nie był aktem zdrady? Podkreślam ponownie, że art. 63 konstytucji z 23 kwietnia 1935 r. stwierdzał wyraźnie, że „w razie mianowania Naczelnego Wodza prawo dysponowania siłami zbrojnymi przechodzi na niego”. Stąd też obowiązek wydania rozkazu do obrony terytorium Rzeczypospolitej przed wkraczającym agresorem sowieckim leżał bezwzględnie nie tylko w kompetencjach, ale przede wszystkim w obowiązkach naczelnego wodza. Możemy debatować nad sensem wyjazdu prezydenta Ignacego Mościckiego i rządu RP do Rumunii. Ktoś powie, że w ten sposób została uratowana ciągłość władzy państwowej, ktoś inny nazwie to asekuranctwem. W mojej opinii nie ma jednak wątpliwości, że rozkaz pozbawiający Wojsko Polskie prawa i obowiązku do obrony swojego kraju przed sowiecką napaścią jest jednym z najhaniebniejszych czynów w naszych dziejach. Obywatele Rzeczypospolitej płacili podatki na utrzymywanie sił zbrojnych. Wszyscy oczekiwali, że wojsko stanie do obrony ojczyzny w każdych okolicznościach. Nawet wtedy, kiedy wydaje się, że sprawa jest beznadziejna.
Wspólna parada sowiecko-nazistowska
Sowieci zdradziecko wsparli niemiecką agresję i doprowadzili do największej tragedii humanitarnej w dziejach Europy i świata. Zachwyceni współpracą z hitlerowcami zorganizowali 22 września 1939 r. wspólną paradę wojskową w Brześciu nad Bugiem.