Reklama

Historia Rosji. Od Trzeciego Rzymu do Putina

Pod zmiennymi szyldami i przywódcami od 500 lat Rosja powiększa terytorium i polityczne wpływy.

Publikacja: 19.09.2025 04:27

„Iwan IV Groźny prezentuje swoje skarby ambasadorowi królowej Anglii Elżbiety I” – obraz Aleksandra

„Iwan IV Groźny prezentuje swoje skarby ambasadorowi królowej Anglii Elżbiety I” – obraz Aleksandra Litowczenki z 1875 r.

Foto: Russian Museum/Wikipedia Commons

Rosja nie wyłoniła się jeszcze z rozległych równin Eurazji, kiedy pod koniec średniowiecza władcy Wielkiego Księstwa Moskiewskiego zgłosili fantasmagoryczne roszczenia do spuścizny antycznego Rzymu i chrześcijańskiego Konstantynopola. Mesjanistyczna filozofia Trzeciego Rzymu jako centrum świata prawosławnego nabrała wymiaru politycznego, kiedy wielki książę Iwan III Srogi (panował w latach 1462–1505) zawarł w 1472 r. małżeństwo z bratanicą ostatniego cesarza Bizancjum – 20 lat wcześniej jego 1000-letnie imperium padło pod muzułmańskim naporem.

Imperialną ideologię i mocarstwowe aspiracje Moskwy odzwierciedlały ceremoniał i przejęty z Bizancjum dwugłowy orzeł. Iwan III ogłosił się carem Wszechrusi i pod tym sztandarem jednoczył wszystkie ziemie, które w średniowieczu należały do Rusi Kijowskiej (Ukraina, Białoruś, zachodnia Rosja), a które uległy rozbiciu na pomniejsze dzielnice i padły łupem Mongołów. Iwan III powstrzymał Złotą Ordę rozbitą na pomniejsze chanaty i wyrwał część ziem konkurencyjnej Litwie, w tym podległą jej Ukrainę.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: 17 września, kiedy zdrada Polski miała wiele znaczeń

Rosja w czasach Iwana IV

Psychopatyczny wnuk Iwana III, Iwan IV Groźny (1533–1584), z hasłem wojny z niewiernymi na ustach kontynuował podbój ziem mongolskich, zgniótł chanaty nad Morzem Czarnym, otworzył drogę na Ural i szukał szczęścia nad Bałtykiem. Dostęp do morskich akwenów pełnił dla gospodarki rolę sprężyny napędowej. Sukcesy oręża uderzyły carowi do głowy. Rozdęły jego ego – w porywie szału zabił jedynego syna, pijaństwo do nieprzytomności wprowadził jako rytuał na posiedzeniach rządu. I hazardowo rozpoczął podbój Inflant. Natrafił tam na silny opór Rzeczypospolitej, Szwecji i Danii. Z podkulonym ogonem musiał się wycofać. Jego awanturnicza polityka zagraniczna doprowadziła do wyludnienia, rosnących danin podatkowych, a w efekcie do ruiny kraju i krwawego terroru (ulubiona metoda usuwania przeciwników – topienie pod lodem). A po śmierci Iwana IV skutkowała zapaścią Rosji. W czym dopomogły epidemie dżumy i powszechny głód.

„Wielka smuta” pogrążyła Rosję. Kraj stał się areną interwencji zewnętrznych. Najgroźniejszą przeprowadziła Polska. Okupacja Moskwy skończyła się jednak przepędzeniem wojsk polskich (1612), co do dziś jest świętem narodowym Rosji. Ekspansja na Ural szła w parze ze zmiennym szczęściem w wojnach z Rzeczpospolitą, kozakami dońskimi i Szwecją. Cezurą podboju na zachodzie był tzw. pokój Grzymułtowskiego (1686). Ukrainę podzielono wzdłuż Dniepru, a Kijów i Zaporoże wpadły w ręce Rosji. Przypieczętowało to już na zawsze los wschodniej Ukrainy. Inny zapis traktatu dotyczył ochrony ludności prawosławnej w Rzeczypospolitej. Tak wybiła godzina nowej koncepcji imperialnej Rosji.

Reklama
Reklama

Patronat nad mniejszością prawosławną

Dzięki temu od XVIII w. Rosja mogła ingerować w wewnętrzne sprawy innych krajów. Za ten hebel pociągała nad wyraz chętnie. Nie pytając mniejszości o zdanie, występowała w ich obronie. Początkowo w Polsce (prawosławni), potem w Turcji (chrześcijanie), wreszcie w monarchii habsburskiej (Słowianie). Najpierw jednak stała się europejską potęgą.

Imperialny rozmach idzie na konto Piotra Wielkiego (1682–1725). Zafascynowany nowoczesnością Niemiec i Holandii na śmietnik historii wyrzucił mongolskie anachronizmy w politycznej kulturze. Reformy scementowały władzę cara, choć nie poszerzyły bazy rządów. Zachowały pozycję despotycznego jedynowładcy, a pod bardziej nowoczesną fasadą – starą kulturę bojarską. Fasadowa modernizacja pozwoliła Piotrowi z przytupem wejść na scenę europejską. Choć na początku zebrał srogie lanie od potężnej Szwecji, która Bałtyk zamieniła w morze wewnętrzne.

„Portret Piotra I Wielkiego (1672–1725)” – obraz Jeana-Marca Nattiera z 1717 r.

„Portret Piotra I Wielkiego (1672–1725)” – obraz Jeana-Marca Nattiera z 1717 r.

Foto: Hermitage Museum

Karta się jednak odwróciła. Klęska Szwedów w wojnie północnej (1700–1721) przyniosła zyski terytorialne Rosji nad Bałtykiem. Pogrzebała nadzieje także kozaków zaporoskich na własną państwowość – do czego nawiązuje tożsamość ukraińska. Rosja dołączyła do koncertu mocarstw: Francji, Wielkiej Brytanii i Monarchii Habsburskiej. Sojusz z tą ostatnią (1721) stał się kamieniem węgielnym rosyjskiej dyplomacji. Europa zaczęła Rosję traktować z szacunkiem. Jej wpływy rosły, tak jak dominacja nad Polską. Córka Piotra, Anna, do spółki z Habsburgami utrąciła francuską kandydaturę na polski tron. Druga córka, Elżbieta, zaanektowała część Finlandii, a jej wojska wkroczyły nawet do Berlina podczas wojny siedmioletniej (1757–63), co Prusy zaprowadziło na krawędź upadku.

Umysłowo chory naturalizowany syn Elżbiety w drodze politycznej wolty dopuścił Prusy do koncertu mocarstw. Jego małżonka, Katarzyna II (1762–1796), po tym jak ręką kochanka wysłała go w zaświaty i przejęła władzę, do spółki z pruskim królem wymazała Rzeczpospolitą z mapy. Jak mówił Fryderyk II, we dwoje skonsumowali Polskę jak „rzeżuchę, liść po listku”. Przy okazji Rosja zgarnęła resztę Ukrainy. Pretekstu do interwencji w Polsce dostarczyła właśnie ochrona ludności prawosławnej. Na południowej flance natomiast caryca wyszarpała od upadającego Imperium Osmańskiego Chanat Krymski. Spełniła swe strategiczne marzenie o dostępie do niezamarzającego portu morskiego oraz kontroli nad Morzami: Czarnym i Azowskim.

Kolonialna misja cywilizacyjna

Rosja złamała kark Napoleonowi. Choć bezprecedensowo rzucił rękawicę wszystkim monarchiom w Europie w latach 1798–1815, to jego klęska zaczęła się od katastrofalnej wyprawy na Rosję (1812), co utwierdziło jej mocarstwowość i powiększyło terytorium. Zarazem pozbawiło złudzeń Polaków na własną państwowość. Zachodnia granica Rosji osiągnęła swój zenit – sięgnęła Kalisza. Dalszą ekspansję na Zachód tamowały mocarstwowe Prusy i Austria, sojusznicy w Świętym Przymierzu. Ten związek autorytarnych monarchii za swój główny cel uznał tępienie w zarodku wszelkich zmian w Europie. Rosji przypadła rola naczelnego żandarma. Skąpała we krwi powstania na Węgrzech, w Piemoncie, Rumunii, Polsce: listopadowe i styczniowe.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Historia Krymu do prostych nie należy. Do kogo należał półwysep na przestrzeni dziejów?

Mikołaj I (panował w latach 1825–1855), najbardziej twardogłowy spośród rosyjskich carów, w utrzymaniu porządku boskiego widział swoją dziejową misję. Nawet papież Grzegorz XVI ochoczo sekundował mu w stłamszeniu listopadowego zrywu, podzielając pogląd o boskim pochodzeniu władzy i ślepym posłuszeństwie polskich poddanych wobec cara.

Religijny aspekt – powiązany z politycznym, skoro za Piotra Wielkiego Cerkiew została podporządkowana państwu – w XIX w. zyskał nowy wymiar. Stulecie to uchodzi za złoty wiek europejskiego kolonializmu. Rosja wprawdzie posiadłości zamorskich nie miała, ale jej ekspansja ku syberyjskim stepom przebiegała w logice kolonializmu. Nie zamorskiego, a lądowego. Poczucie wyższości wobec kultur Dalekiego Wschodu bazowało na ekskluzywności w postrzeganiu prawosławia. Ze swoim pokaźnym dorobkiem kolonialnym, w przeciwieństwie do państw europejskich, Rosja nigdy się nie rozliczyła. Przekonanie o własnej misji cywilizacyjnej urosło do rangi politycznego mitu, którym do dziś kontruje ona liberalno-demokratyczną aksjologię Zachodu. A w XIX w. nacjonalizm karmił się kulturowym odcięciem od Europy. Prasa i ambona utwierdzały poddanych w przekonaniu o rosyjskich wartościach samodzierżawia, poddaństwa oraz prawosławia.

„Portret Katarzyny II legislatorki” – obraz Dmitrija Lewickiego z lat 80. XVIII w.

„Portret Katarzyny II legislatorki” – obraz Dmitrija Lewickiego z lat 80. XVIII w.

Foto: Tretyakov galery /Wikipedia Commons

W czasie podboju Dalekiego Wschódu Rosja została silnie upokorzona przez Zachód w wojnie krymskiej (1853–1856). Ujawniła ona jej militarne i cywilizacyjne zacofanie. W konsekwencji tzw. odwilż posewastopolska najbardziej liberalnego cara Aleksandra II (panował w latach 1855–1881), z reformami samorządu miejskiego, sądownictwa i zniesieniem poddaństwa, w tym w Polsce, wzmocniła kraj. Wznowiona ekspansja zwróciła się w stronę Persji i Afganistanu. Rosja dołączyła też do międzynarodowej przepychanki w Chinach. Naraziło ją to na kontrakcję Wielkiej Brytanii, największej potęgi morskiej. Ale kres rosyjskiej ekspansji na wschód przyszedł wraz z klęską na lądzie i wodzie, poniesioną z podrzędną jeszcze Japonią. Car sądził, że Japończyków łatwo da się zastraszyć, tymczasem Japonia spuściła armii carskiej istny łomot (1904–1905).

Panslawizm

Ekspansji nie poniechano, ale zmieniono jej kierunek na bałkański. Chory człowiek Europy, jak nazywano rzężące Imperium Osmańskie, zachęcał Rosję do podporządkowania sobie Bałkanów, tym razem pod hasłem panslawizmu. Zwłaszcza Bułgaria i zaczepne królestwo Serbów, kipiące nacjonalistycznym wrzeniem, swoje aspiracje narodowe artykułowały w kontrze do Turcji. Ambitna Serbia stała się magnesem dla niezadowolonych Słowian w imperium habsburskim. Swojego celu, czyli przejęcia politycznego i kulturowego patronatu wśród bałkańskich Słowian, Rosja jednak nie spełniła. Ale po wycofaniu się z ekspansji wschodniej, uśmierzyła spór z Wielką Brytanią i do spółki z nią i Francją stworzyła sojusz (1894) przeciwstawny do drugiego: Niemiec i Austro-Węgier.

Reklama
Reklama

Rywalizacja z Niemcami i Austro-Węgrami o wpływy na Bałkanach pchnęła Rosję do wojny. W Petersburgu zakładano, że potrwa ona najwyżej kilka tygodni, a zwycięstwo będzie pochodną wielkości trzymilionowej armii, „rosyjskiego walca”, jak ją nazywano. Ale nokautujące ciosy, jak w dobie wojen Napoleona czy Bismarcka, nie miały szansy na zaistnienie. Konfrontacja z Niemcami zdemaskowała anachronizm cywilizacyjny i militarny reżimu Romanowów. „Rosyjski walec” po raz trzeci, po Krymie i Japonii, dostał zadyszki. Bankructwo systemu politycznego, militarnego i społecznego wypchnęło na arenę dziejów bolszewicką rewoltę, co skutkowało utratą ziem w Europie Wschodniej i na Bałkanach.

Czytaj więcej

Wojny Putina: Krym, 2014 rok

Ekspansja pod marksistowskim szyldem

Po fiasku nadziei, że czerwona rewolta, która obnażyła pustosłowie Cerkwi, zelektryzuje Europę, a już na pewno najbardziej robotnicze w niej państwo niemieckie, ideę proletariacką Lenin postanowił zanieść nad Ren na bagnetach. Ale klęska po drodze w wojnie z Polską (1920) ograniczyła „budowę socjalizmu” tylko do redzieckich republik.

Wyhodowany przez Lenina biurokratyczny potwór – Stalin – tłamsił mniejszości narodowe w obrębie „radzieckiego raju”. Najbardziej Ukrainę – wielkim głodem. Jednocześnie chytrym okiem spoglądał na utracone po I wojnie carskie terytoria. W gangsterskim syndykacie z Hitlerem (23.08.1939) podzielił się łupem – Europą Wschodnią. Z chwilą, kiedy obydwaj bandyccy sojusznicy skoczyli sobie do gardeł (1941), Rosja znalazła się w koalicji antyhitlerowskiej. Klęska „tysiącletniej” III Rzeszy, która runęła pod gruzami Berlina, oraz układ jałtański z USA pozwoliły Stalinowi poszerzyć nawet granice sprzed 1914 r. i stworzyć blok wasalnych państw jako przyczółek do ekspansji komunizmu. Dzięki potencjałowi nuklearnemu w dobie zimnej wojny następcy Stalina wynieśli kraj do rangi supermocarstwa konkurującego z USA.

Konfrontacja z Zachodem nie ograniczała się do sfery polityki i ideologii, ale objęła nawet sport: kto zdobędzie większą liczbę medali na olimpiadach. W polskim wymiarze objawiło się to narodową euforią po zwycięstwie hokeistów nad „seryjnym mistrzem świata” w Katowicach (1976).

Reklama
Reklama

Rywalizując o wpływy w państwach Trzeciego Świata z USA, Rosja przypięła Stanom łatkę łajdaka, a zimną wojnę rozszerzyła na cały glob. Wszędzie wspierała marksistowskich klientów i podsycała międzynarodowy terroryzm, który godził w stabilność demokratycznych państw. Nawet japońskich marksistów radzieckie KGB szkoliło rękami Palestyńczyków w Libanie. A Basków z pomocą wschodnioniemieckiego Stasi na Kubie. Stalin i jego następcy pragnęli nawrócić na komunizm całą planetę, żonglując uniwersalną ideą przewodzenia „postępowej ludzkości”.

Pod koniec lat 70. XX w. Rosja sięgnęła globalnie zenitu swoich wpływów. Przejawy liberalnej autonomii wasali we własnym obozie powstrzymywała „doktryna Breżniewa”. Oblano ją antyfaszystowską glazurą, która zakreślała parabolę między nazizmem a kapitalizmem. „Nie mówcie mi nic o socjalizmie. Tego, co mamy, nie wypuścimy z rąk” – bez pardonu wyłożył Breżniew prawdziwe jądro doktryny w rozmowie z liberalnym liderem czeskich komunistów Aleksandrem Dupczekiem.

Niewydolność gospodarcza, porażka z USA w wyścigu technologicznym i zbrojeniowym oraz kompromitacja w wojnie w Afganistanie – wszystko to spowodowało, że ZSRR (wraz z całym blokiem wschodnim) rozsypał się jak domek z kart. Iskrą podpalającą lont okazał się eksperyment usunięcia „drobnych wad systemu komunistycznego”, przy jego całościowym zachowaniu. Demokratyzacja Rosji lat 90. XX w. nie powiodła się. Nie tylko wskutek korupcji i kompromitacji oligarchicznych elit. Ale i utożsamienia rynkowo-demokratycznego eksperymentu z rachityczną pozycją Rosji, z nostalgii za dawną wielkością.

Imperializm Putina

Ostatni gwóźdź do trumny demokratyzacji Rosji wbił Putin. Restytucję imperium rozpoczął od wymiany elit. W miejsce jelcynowskich wprowadzał swoje. I kneblował opozycję. Ekspansję skierował przeciwko Czeczeni, Gruzji (2008) i Ukrainie (2014). Wszędzie dławił dążenia niepodległościowe. Odpowiednią filozoficzną wykładnię podrzucił Aleksandr Dugin, który misję Rosji odczytuje jako przeciwstawienie się przez mocarstwo prawosławne cywilizacji Zachodu. Tak szowinistyczny nacjonalizm rosyjski, podparty pogardą dla „niemoralnej” liberalnej demokracji, zakreśla kontury rosyjskiej odmiany klerykalnego faszyzmu.

Rosja nie wyłoniła się jeszcze z rozległych równin Eurazji, kiedy pod koniec średniowiecza władcy Wielkiego Księstwa Moskiewskiego zgłosili fantasmagoryczne roszczenia do spuścizny antycznego Rzymu i chrześcijańskiego Konstantynopola. Mesjanistyczna filozofia Trzeciego Rzymu jako centrum świata prawosławnego nabrała wymiaru politycznego, kiedy wielki książę Iwan III Srogi (panował w latach 1462–1505) zawarł w 1472 r. małżeństwo z bratanicą ostatniego cesarza Bizancjum – 20 lat wcześniej jego 1000-letnie imperium padło pod muzułmańskim naporem.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Historia świata
Nie patrz w dół! Historia jednego z najsłynniejszych zdjęć świata
Historia świata
Jak II RP nie uratowała niepodległości
Historia świata
Sala Kryzysowa, 11 września 2001 r. „Właśnie tutaj walczymy”
Historia świata
Dzień, w którym Hitler został nazistą
Historia świata
Inni niż my, ale też ludzie
Reklama
Reklama