W myśl ustaleń paktu, w przededniu konfliktu, kraje bałtyckie, w tym Estonia, Łotwa i Finlandia stawały się wyłączną strefą interesów ZSRR. Litwa – strefą interesów niemieckich. Polskę zaś podzielono na linii rzek Narwi, Wisły i Sanu między III Rzeszę i Sowiety. O postanowieniach umowy rozbierającej Europę Środkowo-Wschodnią szybko dowiedzieli się zarówno sojusznicy, jak i przeciwnicy Hitlera oraz Stalina; od tego był zresztą wywiad, by w przeddzień spodziewanej wojny zdobywać poufne informacje. Amerykanie znali je już dzień później i natychmiast przekazali do Paryża i Londynu. Francuzi mieli na dodatek swoje własne źródło. W Rydze i Tallinie informacja o treści porozumień była znana już 26 sierpnia.
O uzgodnieniach między reżimami świetnie wiedziano też w sojuszniczym dla Hitlera Rzymie; choć jak wiadomo, ludzie Duce grali wtedy jeszcze w nieco inną grę. Paradoksem jest, że – wedle dostępnej wiedzy – treść tajnego protokołu do paktu nie była znana w Warszawie. Nie ma żadnych dowodów, by wiedzieli o niej minister Józef Beck czy szef jego wywiadu – płk Józef Smoleński. Nie przekazali im tej wiedzy ani Amerykanie, ani także Brytyjczycy czy Francuzi, choć Londyn i Paryż od 25 sierpnia były formalnie sojusznikami Warszawy. I na koniec – polski wywiad. Wciąż żyjemy legendami o jego sprawności i zasięgu; niestety, w sierpniu 1939 r. wykazał się wyjątkową indolencją. Umowa, która rzuciła cień wojny na cały nasz region, pozostawała dla nas nieznana. Jaki to miało wpływ na polski wrzesień 1939 r., na planistykę, strategię i działania taktyczne polskiego wojska, nietrudno sobie wyobrazić.
Czytaj więcej
„Cud nad Wisłą” (15.08.1920) od paktu Ribbentrop–Mołotow (23.08.1939) z perspektywy obchodzenia r...
Tym większy był szok o świcie 17 września, w dniu, w którym krwawiąca Polska doświadczyła zdrady podwójnej. Pierwszą były działania Armii Czerwonej, która zbrojnie przekroczyła granice II Rzeczypospolitej. Drugą – haniebna rejterada polskich władz: prezydenta, premiera i naczelnego wodza, którzy uciekli z walczącego kraju przez przejście graniczne w Zaleszczykach do Rumunii. Po 17 września chaos tylko się pogłębiał; jedni generałowie zakazywali walki z Sowietami, inni – jak w Grodnie – podejmowali heroiczną walkę. Oddziały, które przesunięto na wschód, były w totalnej dysharmonii; poddawaniu się jednych towarzyszył odwrót w stronę Wisły drugich. Zorganizowane oddziały walczyły, ale jeszcze więcej było tych, którzy, wiedząc czym pachnie niewola u Sowietów, podejmowali indywidualne decyzje o ucieczce w stronę frontu, gdzie wciąż biliśmy się z Niemcami. Brak zaufania wobec bolszewików był bowiem większy od strachu przed Wehrmachtem.
Złudzeń nie mieli nie tylko świadkowie masakr na polskim żołnierzu, kombatanci wojny z roku 1920. Także liczni polscy uciekinierzy z terenów, które po traktacie ryskim przypadły młodej „ojczyźnie światowego proletariatu”. Byli wśród nich ci z Nadberezyńców, moich przodków, którzy przeżyli „sowieckie porządki” i udało im się czmychnąć przez zieloną granicę. Ich opowieściom mało kto wierzył, a jeśli już, to uważano ich za sensatów. Jakże przecież mogło to być możliwe, że z zaścianków – jak Ustrona pod Borysowem – w 1928 r. wywieziono wszystkich dorosłych mężczyzn (w tym mojego pradziadka) na Biełomorkanał i nikt z nich nie wrócił. Jakże mogła się mieścić w głowie „Operacja polska” NKWD na Białorusi, wskutek której zamordowano bądź wywieziono na Syberię 100 tys. ludzi. „Czerwona flaga ZSRR jest barwiona polską krwią” – mówili uciekinierzy i zmykali na zachód, wiedząc, jaką rzeźnię urządzą w swojej „strefie wpływów” Sowieci. Taki był 17 września 1939 r. i dni następne. Czas zdrady i czas zbrodni; czas chaosu i brutalnej zemsty moskiewskich towarzyszy za klęskę w 1920 r. Była jeszcze indywidualna ludzka perspektywa; oddział mojego dziadka Ludwika wycofano na wschód od Kocka; tam rozformowano. Porucznik Hyla jako jeden z niewielu oficerów swego oddziału zdecydował się na samodzielny ryzykowny powrót na drugą stronę Bugu. Dzięki tej decyzji nie trafił do Katynia. I tylko dzięki temu mogę do Was, wspominając tamten v gorzki polski wrzesień, pisać te słowa.