Tarnobrzeg przeżywał prawdziwy chłopski najazd. Jeszcze nigdy tylu włościan nie zjawiło się jednocześnie w tym powiatowym galicyjskim miasteczku. Wielotysięczny tłum rozlał się niczym powódź po wąskich uliczkach, kierując się w stronę punktu zbornego wyznaczonego przez organizatorów manifestacji pod siedzibą żandarmerii. Po pewnym czasie z budynku wyszedł komendant por. Tomasz Dąbal w towarzystwie ks. Eugeniusza Okonia, wikarego z małej parafii pod Rozwadowem. To oni powiedli masy chłopskie na rynek, pod „Bartosza", jak w Tarnobrzegu potocznie nazywano pomnik chłopskiego bohatera z czasów insurekcji kościuszkowskiej, Bartosza Głowackiego. Ks. Okoń, pomimo nadwagi i krępującej ruchy sutanny, sprawnie wspiął się na cokół pomnika i zaczął przemawiać do zgromadzonych. Był świetnym mówcą, znającym i rozumiejącym problemy i rozterki swoich słuchaczy, przewodząc wielotysięcznemu wiecowi, czuł się niczym ryba w wodzie.
„Żołnierze, robotnicy i ty, biedoto chłopska! – krzyczał ks. Okoń. – Zawitał do nas wszystkich dzień wyzwolenia, swobody, porachunku za tyle krzywd doznanych, za tyle poniewierania twej godności, za tyle wyzysku. (...) Ta ziemia, której broniłeś, tobie ma przypaść, a ty chłopie, który pracowałeś w pocie czoła po dworach pańskich za marne pomieszczenie po czworakach i garść soczewicy, (...) ty, którego widok oblicza jaśnie pana wprawiał w drżenie i strach zarazem, tak że na nogach twych portczęta ze strachu latały jak na wrzecionie. Ty chłopie, ty robotniku, odetchnij dziś całą piersią, bo odtąd tobie kłaniać się będzie twój ciemiężca, odtąd drżeć będzie przed tobą. Bóg tak sprawił, że poniżani będą wywyższeni!". Dalej mówca tłumaczył, że c.k. monarchia upadła, że austriackich urzędników już nie ma, ale nie należy dopuścić do władzy tych, którzy zabetonują na powrót półfeudalne stosunki panujące w powiecie tarnobrzeskim. „Władza cała przechodzi, chłopie, w twoje ręce; jak będziesz rządził, taki będziesz miał rezultat!" – wykrzyknął na koniec ksiądz rewolucjonista, a tłum wiwatował bez końca.
Był 6 listopada 1918 r. Historia przyspieszyła, tempo zmian było zawrotne. Upadały imperia, wracała wolna Polska, ale przyszłość, nawet ta najbliższa, była nieokreślona, wszystko było nietrwałe, ale też wszystko zdawało się możliwe. Uczestnicy tarnobrzeskiego wiecu uwierzyli, że mogą poprawić swój los, poczuli siłę, jaką daje wspólnota. Zapragnęli, aby w końcu było sprawiedliwiej, aby raz na zawsze skończyć z feudalizmem, biedą, zmusić bogatych ziemian, na czele z miejscowym przywódcą hr. Zdzisławem Tarnowskim, do tego, aby podzielili się ziemią.
Galicyjska nędza
Rewolucyjny chłopski bunt, jaki ogarnął na przełomie 1918 i 1919 r. powiat tarnobrzeski, a także częściowo powiaty mielecki, niżański i kolbuszowski, miał jedną podstawową przyczynę – była nią skrajna nędza wsi galicyjskiej. W okolicach Tarnobrzega sytuacja była wręcz tragiczna – był to jeden z najbiedniejszych regionów Galicji, gdzie chłopi wciąż byli obywatelami drugiej kategorii i nadal panowały półfeudalne stosunki społeczne, oparte na tym, że większość ziemi rolnej znajdowała się w rękach dziesięciu największych rodzin ziemiańskich. Na 114 tys. morgów ziemi uprawnej aż 78 tys. należało do herbowych; prawdziwe państwa w państwie tworzyły ordynacja rozwadowska Jerzego Lubomirskiego (9322 ha) oraz dobra dzikowskie Zdzisława Tarnowskiego (ponad 14 000 ha). W folwarkach pracowali liczni robotnicy rolni pozbawieni własnych gospodarstw, których jedynym domem były dworskie czworaki. Co gorsza, wskutek bardzo słabo rozwiniętego przemysłu migracja ludności wiejskiej do miast była znikoma i w rezultacie grunty chłopskie były bardzo rozdrobnione i mało wydajne. To ogromne rozwarstwienie społeczne musiało prędzej czy później doprowadzić do konfliktu, a sytuację pogorszyła jeszcze wojna światowa, w wyniku której powiat tarnobrzeski pustoszony był na przemian przez wojska rosyjskie i austriackie.
Czytaj więcej
W historii świata niewiele jest wydarzeń o tak przełomowym znaczeniu dla losów całej ludzkości jak Bitwa Warszawska 1920 roku. Znakomity brytyjski pisarz i dyplomata lord D'Abernon uznał ją za 18. najbardziej decydującą bitwę w dziejach gatunku Homo sapiens.