Tarnobrzeg przeżywał prawdziwy chłopski najazd. Jeszcze nigdy tylu włościan nie zjawiło się jednocześnie w tym powiatowym galicyjskim miasteczku. Wielotysięczny tłum rozlał się niczym powódź po wąskich uliczkach, kierując się w stronę punktu zbornego wyznaczonego przez organizatorów manifestacji pod siedzibą żandarmerii. Po pewnym czasie z budynku wyszedł komendant por. Tomasz Dąbal w towarzystwie ks. Eugeniusza Okonia, wikarego z małej parafii pod Rozwadowem. To oni powiedli masy chłopskie na rynek, pod „Bartosza", jak w Tarnobrzegu potocznie nazywano pomnik chłopskiego bohatera z czasów insurekcji kościuszkowskiej, Bartosza Głowackiego. Ks. Okoń, pomimo nadwagi i krępującej ruchy sutanny, sprawnie wspiął się na cokół pomnika i zaczął przemawiać do zgromadzonych. Był świetnym mówcą, znającym i rozumiejącym problemy i rozterki swoich słuchaczy, przewodząc wielotysięcznemu wiecowi, czuł się niczym ryba w wodzie.