Gdy w 1989 r. przez punkt kontrolny policji w północnym Meksyku przejechał, nie zwalniając, młody mężczyzna, policjanci myśleli, że to tylko bezczelny chłopak pod wpływem marihuany. Gnał w kierunku rancha Santa Elena. Policja ruszyła w pościg i dopadła go dopiero na miejscu. Kierowca nie reagował ani na sygnały świetlne, ani na wezwania przez megafon. Nadal wyglądało to na zwykłe zatrzymanie dilera przemierzającego narkotykowy szlak z Brownsville na południe Meksyku. Na ranczu, do którego dotarli funkcjonariusze, znaleziono nieco marihuany i okultystyczne przedmioty. Policja skupiła się na podejrzeniach o handel narkotykami. Zatrzymano brawurowego kierowcę Serafina Hernandeza Garcię i zastanego na miejscu Davida Sernę Valdeza.