Rzecz jasna Pałac Kultury i Nauki w Warszawie – powstawał w mieście, które było w ruinie. Zdecydowano się ogromnym wysiłkiem wznieść gigantyczny gmach z niewyobrażalną jak na tamte czasy i warunki kubaturą. W budynku umieszczono wiele instytucji potrzebnych nowemu, egalitarnemu, socjalistycznemu społeczeństwu: czterosalowe kino, trzy teatry, dwa muzea, restauracje, sale wystawowe i Pałac Młodzieży – basen i sale do ćwiczeń. Siedzibę dostała Polska Akademia Nauk. Była Sala Kongresowa – największa w Warszawie sala widowiskowa na 3 tys. miejsc. Całe to wielkie gmaszysko miało ostentacyjnie służyć nowemu społeczeństwu. To była ta socjalistyczna treść.
A narodowa forma?
Na stołeczny wieżowiec nałożono dekorację, która jest wprost przeniesiona z zabytków dawnej architektury polskiej. To np. wielkie prostokątne okna na parterze, wzorowane na renesansowych oknach wawelskich. Wyżej są attyki znane z renesansowych prowincjonalnych ratuszów miejskich.
Czy socrealizmu powinniśmy raczej się wstydzić, czy go podziwiać?
Historię trzeba znać, a nie jej się wstydzić. Oczywiście należy podchodzić do niej krytycznie i wyciągać wnioski. Socrealizm jest pozostałością po pewnym etapie dziejów, który przechodził nasz kraj. I tak samo jak innym śladom minionych epok należy mu się szacunek jako zabytkowi. Dlatego właśnie Pałac Kultury i inne budynki socrealistyczne znajdują się w rejestrze zabytków. Zdając sobie sprawę z tego specyficznego momentu historii, a również z tego, że w niewielu miejscach na świecie socrealizm był obecny, warto pokazywać ten oryginalny epizod w naszych dziejach. I wcale się nie dziwię, że goście z zagranicy stają jak wryci pod Pałacem Kultury i Nauki, bo takiego budynku, z taką historią nigdzie indziej nie ma. Nie dziwię się też, że właśnie on stał się, mimo sprzeciwu starszego pokolenia, symbolem Warszawy.