Kto dziś pamięta, że kilka lat temu woda zalała tunel pod Wisłostradą w stolicy? Ułożono wtedy prowizoryczną jezdnię, awarię zaś usuwano kilka miesięcy. Tak samo będzie teraz z prowizorycznym mostem pontonowym i tymczasowym rurociągiem ściekowym. Awaria kolektora nie przejdzie do historii jako wielkie wydarzenie w dziejach miasta, mimo że trąbią o tym politycy, urzędnicy, samorządowcy, nie mając zielonego pojęcia o biochemii, hydrologii i fizyce rzeki.
A trzeba wiedzieć, że ciężar właściwy ścieków z natury rzeczy jest bez porównania większy (zawiera mnóstwo substancji) od ciężaru właściwego zwyczajnej wody rzecznej. Dlatego nieczystości od razu idą na dno i osiadłyby na nim, gdyby nie porywający je nurt; a ponieważ po drodze ścieki cały czas stykają się z piaszczystym wiślanym dnem, które jest niczym innym jak gigantycznym superfiltrem, brudna woda oczyszcza się bardzo intensywnie – w Płocku i we Włocławku już jest czysta.
Zresztą, jak świat światem, nikt nigdy nie zachwycał się jakością wody wiślanej: „Istniała też tradycja przestrzegana przez kapitanów holowników do roku 1960, kiedy woda w Narwi nadawała się jeszcze do picia. Pociąg holowniczy idący do Warszawy zwalniał pod skarpą twierdzy Modlin, gdzie płynęła wyraźnie widoczna »czarna woda narwiana«, niezmieszana jeszcze z mętną, koloru mlecznej kawy, niosącą lessową zawiesinę wodą wiślaną (...). Wszyscy wiadrami na lince czerpali wodę zaburtową, napełniając nią (...) puste już beczki i zbiorniki. Panowało bowiem przekonanie o wyższości jakościowej wody z Narwi nad warszawską wodą wodociągową" (Adam W. Reszka, „Wiślane statki i techniki nawigacyjne od XVI do XX wieku", Gdańsk 2012).
Wisła to przede wszystkim kawał dziejów Polski. „Ssaliśmy żywą gotówkę z Europy Zachodniej w zamian za zboże i drewno spławiane Wisłą, które eksportowaliśmy, i bez tego nie byłoby Renesansu w naszym kraju" – stwierdza bez ogródek prof. Henryk Samsonowicz.
Z wiślanego piasku zbudowano w dużej części Warszawę, Płock, Włocławek, Toruń (lista jest długa). Ale mało kto dziś wie, że piaskarzami i żwirnikami bywali także Żydzi, tak jak Icchak Mendel z Wyszogrodu, pływający cały sezon wraz z rodziną jako załogą; ogólnie Żydzi uchodzili za dobrych piaskarzy.