Żaden sprawca, sympatyk i uwiedziony naiwniak nie otrzyma ułaskawienia w instancjach historii, gdyż zawsze spadnie nań potępienie – jeśli nie z lewej, to z prawej strony moralnego pręgierza – dlatego idealiści zwykle mają najgorzej. Przy nich łatwo przeoczyć, że osobny krąg piekieł należy się pragmatykom, ludziom patologicznie rozsądnym i trzeźwo kalkulującym księgowym.
Sposób, w jaki działają umysły wyważonych racjonalistów, niechcący opisała Margaret Thatcher w memuarach dotyczących lat spędzonych na Downing Street 10. To bardzo wyjątkowa relacja, tym bardziej że Żelaznej Damie nikt nie zarzuci sympatii do komunizmu.