Ale gazeta ma na głowie ważniejsze sprawy i wypowiada wojnę... pieczarkom. „Już nawet w restauracjach II kategorii podaje się nie tylko bryzole i steki, ale nawet zrazy i kotlety schabowe z pieczarkami. Gastronomia unika placków kartoflanych, pierogów z serem i klusek, bo są zbyt tanie, a pracochłonne. A klient? Chce czy nie chce, lubi czy nie lubi, musi jeść pieczarki, a przynajmniej musi za nie płacić” – czytamy w lutym 1968 roku. Redakcja przypomina, że już pół roku wcześniej pisała o „nowym eksperymencie w gastronomii, który wydawał się skuteczny w walce z pieczarkowymi kalkulacjami”.

Chodzi o to, że Ministerstwo Handlu Wewnętrznego zezwoliło wybranym zakładom gastronomicznym na zmianę cen według własnych wyliczeń poniesionych kosztów. Eksperyment nie obejmował napojów alkoholowych powyżej 18 procent, ale „Express” i tak próbuje wdrożyć go w Łodzi. Niestety, urzędnicy twierdzą, że do tego potrzeba restauracji z dobrym i wysoko wykwalifikowanym personelem. „Te kadry obecnie się kształcą” – kończy gazeta.

Tymczasem: „młodzi ludzie nie umiejący sobie znaleźć ciekawszych rozrywek na długie wieczory włóczą się tabunami na trasie między Egzotyczną, Łodzianką, Warszawianką i Mariolką. Wystają dużymi grupami pod kawiarenkami, tamując ruch na ulicy, lub wchodzą do środka, blokując wszelkie przejścia przy drzwiach i między stolikami” – pisze „Express”. Redakcja popiera nakaz konsumpcji przy alkoholu, choć dostrzega minusy. „Umożliwiło to niektórym kawiarniom swoistą selekcję gości, przerzucając tych najmniej pożądanych do innych kawiarń”. Tym ostatnim autor tekstu radzi korzystać z wzorców światowych i zatrudnić „tak zwanych wykidajłów”.

A po lutym jest marzec i studenckie manifestacje. Dziennikarze jeżdżą po Polsce, zbierając krytyczne komentarze. W Krakowskich Zakładach Przemysłu Gumowego swoje pięć minut ma Gerard Lesiewicz. Wali prosto z mostu: „Studenci powinni zająć się przede wszystkim terminowym kończeniem nauki, ażeby jak najszybciej zastąpić przy warsztatach i w halach produkcyjnych wysłużonych robotników”. Tylko kto wtedy powstrzyma inwazję pieczarek?