Tadeusz Chwiedź, prezes Związku Sybiraków, jako siedmioletnie dziecko został zesłany do Kazachstanu w 1940 r. wraz z matką i siostrą. Ojciec wcześniej trafił do łagru. Do Polski Chwiedź wrócił rok po wojnie. Na uroczystości w NBP opowiadał o niezwykłej roli, jaką w narodowej tożsamości odegrały wtedy kobiety – matki i córki ofiar sowieckich represji. A także o konieczności pielęgnowania narodowej pamięci. – Od lat staramy się uczyć młode pokolenie patriotyzmu, miłości do ojczyzny i Boga. To dlatego opowiadamy im o Katyniu, zsyłkach na Sybir. Tylko przez utrwalanie historii utrzymamy wolność – mówił Chwiedź.
– Historia, która w symboliczny sposób została zamknięta w tych monetach – mówił prezes NBP Sławomir Skrzypek – to świadectwo wielkiej pamięci narodowej. Pamięci, która przez długie lata była wymazywana z książek i podręczników, ale nigdy nie mogła być wymazana z naszych serc i umysłów. Choć sięga czasów odległych – pierwsze katorżnicze zsyłki carskie dotknęły uczestników konfederacji barskiej, a potem niepodległościowych zrywów powstańczych w XIX wieku, szczególnie powstania styczniowego – to jednak w świadomości współczesnej, myśląc o sybirakach, przychodzą do nas tragiczne wspomnienia związane z przymusowymi wysiedleniami i deportacjami mieszkańców Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej po 17 września 1939 roku. Nazwy takie, jak Kołyma, Workuta, Karaganda, choć brzmią obco, przywołują obrazy i emocje bliskie sercu. Dla wielu z państwa to część życia na nieludzkiej ziemi, w innym świecie, życia naznaczonego udręką, cierpieniem, chorobami, głodem, grobami bliskich. To także wspomnienie wielkiej tęsknoty za rodzinnym domem płynącej z przepastnej, mroźnej syberyjskiej tajgi, bezkresnego kazachstańskiego stepu, łagrowych kopalni i sowchozów.
Tradycyjnie już w NBP zadbano o wzruszającą oprawę artystyczną. Uczestnicy spotkania wspólnie z Chórem Reprezentacyjnym Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego odśpiewali hymn sybiraków. Chór wykonał także m.in. „Karpacką Brygadę” Mariana Hemara, „Marsz Pierwszej Brygady” i nieco zapomnianą, ale piękną „Modlitwę obozową” Adama Kowalskiego. Ta ostatnia powstała w czasie wojny w obozie dla internowanych w Bals w Rumunii. Była śpiewana przez polskich żołnierzy w Szkocji, a potem za sprawą cichociemnych dotarła do oddziałów partyzanckich w kraju. „O Panie, któryś jest na niebie/ wyciągnij sprawiedliwą dłoń/ Wołamy ze wszech stron do Ciebie/ o polską moc i polską broń/ O Panie, usłysz prośby nasze/ Wysłuchaj nasz tułaczy śpiew/ Znad Wilii, Niemna, Bugu, Sanu/ męczeńska do Cię woła krew... ”