Na początku stycznia 1525 roku do obozu pod Lodi dotarły posiłki, w tym osławieni niemieccy landsknechci Jerzego von Frundsberga. Mając do dyspozycji siły dorównujące liczebnie przeciwnikowi – ok. 25 tys. żołnierzy – wicekról Neapolu ruszył na odsiecz garnizonowi de Leyvy. 24 stycznia pod San Angelo zmusił do odwrotu posterunki osłonowe Walezjusza i 2 lutego stanął 7 km od Pawii.
Franciszek nie zamierzał przerywać oblężenia. Od zachodu w okolicach San Lanfranco stała licząca ok. 4 tys. ludzi straż tylna księcia d’Alenc, on, od wschodu i południa miasto blokowały oddziały księcia Montmorency w sile ok. 5 tys. żołnierzy. Główne siły króla (ok. 15 tys.) stanęły w odwodzie na północ od Pawii w otoczonym pięciometrowym murem rozległym parku Viscontich.
W następnych dniach armia cesarska podeszła bliżej miasta i zajęła pozycje wokół rezydencji Casa de Levieri leżącej przy wschodniej ścianie parkowego muru, nieopodal bramy del Gallo. Aby ją zatrzymać, król przesunął lekką artylerię i 5 tys. Szwajcarów pod wodzą ks. Roberta de Fleuranges, weterana spod Marignano.
Następne dwa tygodnie upłynęły obu stronom na ostrzale artyleryjskim i podjazdach rozpoznawczych. Czas jednak działał na niekorzyść wicekróla Neapolu. Niezapłacony żołd, kiepskie wyżywienie i zła pogoda sprawiły, że rozzłoszczeni żołnierze de Leyvy grozili dowódcy poddaniem Pawii Francuzom.
21 lutego Lannoy zwołał naradę, którą rozpoczął słowami: „Panowie, za trzy, najdalej cztery dni musimy nawiązać kontakt z garnizonem w mieście, albo wszystko będzie stracone”.