Enzo Bettiza – który w 1968 roku relacjonował wydarzenia w Czechosłowacji dla „Corriere della Sera” – podczas publicznej dyskusji na ten temat przywołał rozmowę, która miała miejsce jeszcze przed inwazją w wiedeńskim hotelu Sacher. Udział w niej brało kilku włoskich dziennikarzy, w tym Umberto Eco.
– Dla niego nie liczyli się prascy studenci i robotnicy. Ważna była wyłącznie jedność bloku sowieckiego. Pytał się mnie z niepokojem, czy to, co się dzieje, może doprowadzić do rozłamu. Był przerażony. Obawiał się, że sowiecki pucz upadnie – relacjonował Bettiza.
Bettiza dodał, że Eco nie różnił się w swoich poglądach od większości ówczesnej włoskiej intelektualnej lewicy. Wersję tę potwierdził inny uczestnik dyskusji Alberto Ronchey.
Sam pisarz wyjaśnił na łamach „Corriere della Sera”, że do dyskusji doszło już po inwazji na Czechosłowację; „wówczas byliśmy wszyscy mniej lub bardziej po stronie Dubczeka”. „Po co miałbym się martwić o jedność świata komunistycznego, skoro już jej nie było?” – napisał.
Coś innego wynika z jego reportażu z Pragi, zamieszczonego w „L’Espresso” 1 września 1968 r. Eco faktycznie uważał sowiecką inwazję za błąd. Ale martwiło go właśnie to, że może ona być ciosem dla jedności bloku wschodniego. Sugerował, że prażanie nie kwestionowali komunizmu, a najeźdźców traktowali jak przyjaciół.