Na początku sierpnia z bieszczadzkich lasów znów wypadną ukraińskie sotnie: „Bira”, „Hrynia” i „Stacha”. Zaatakują kolumnę rządowych samochodów. Kule upowskich erkaemów znów śmiertelnie trafią w serce generała Karola Świerczewskiego „Waltera”, „który się kulom nie kłaniał”. Wszystko jak w książce Jana Gerharda „Łuny w Bieszczadach” i opartym na niej filmie Ewy i Czesława Petelskich „Ogniomistrz Kaleń”.
Wielką batalistyczną rekonstrukcją pobytu „Waltera” 28 marca 1947 r. w Baligrodzie i jego zabójstwa w pobliskich Jabłonkach chce się promować miejscowy samorząd.
– Mam nadzieję, że przyciągnie to do nas rzesze turystów – chwali się pomysłem Robert Stępień, wójt Baligrodu.
Władze gminy uważają, że bolszewicki generał, który w 1920 r. walczył przeciw armii Józefa Piłsudskiego, a później jako zaufany Józefa Stalina został wysłany w 1936 r. do Hiszpanii, może być dla bieszczadzkiej miejscowości doskonałym elementem propagandowym.
– Nie chodzi o postać generała, ale o sam fakt historyczny, że zginął na terenie naszej gminy – twierdzi wójt Stępień, który zapewnia, że interesuje się historią i wie, iż Świerczewski chwały Polsce nie przyniósł. – Na oczach publiczności zastrzelimy „Waltera” jeszcze raz – opowiada.