Reklama
Rozwiń

Warszawskie pogrzeby prezydentów

Czterech prezydentów Rzeczypospolitej Polskiej spoczywa w Warszawie. O dwóch pogrzebach wiele osób nie słyszało

Publikacja: 16.04.2010 01:05

Trumnę z ciałem prezydenta Narutowicza wynosili z Belwederu wojskowi

Trumnę z ciałem prezydenta Narutowicza wynosili z Belwederu wojskowi

Foto: Archiwum

To wielki paradoks historii Polski, ale drugi prezydent RP chowany był niemal jak złodziej – w asyście agentów Urzędu Bezpieczeństwa. I nie podała o tym żadna z gazet, za wyjątkiem niszowego „Kuriera Codziennego”, który zresztą zaraz potem został zlikwidowany.

Był 9 kwietnia 1953 roku. Miesiąc po śmierci Stalina. W Gołąbkach pod Warszawą dokonał żywota Stanisław Wojciechowski, sprawujący najwyższą funkcję w państwie od 1922 roku do zamachu majowego. Po złożeniu urzędu zajmował się działalnością spółdzielczą i pracą naukową. Zapewne dlatego wspomniana gazeta podała na jednej ze środkowych stron 13-wierszową wiadomość pod tytułem „Zgon profesora Stanisława Wojciechowskiego“. Od śmierci byłego Pierwszego Obywatela ważniejszym wydarzeniem było to, że „Dzielni marynarze motorowca »Czech« uratowali marynarzy kanonierki egipskiej”, co zamieszczono na stronie pierwszej.

Wedle prywatnych relacji, grób na Powązkach otoczony został w pewnej odległości ubekami, którzy spodziewali się antypaństwowej demonstracji. Nic takiego nie nastąpiło. Przed mogiłą stały trzy stojaki na wieńce – od rodziny, od Społem i od władz. Ten trzeci pozostał pusty.

Kolejny, cichy pogrzeb odbył się w 1993 roku w Warszawie, do której ze Szwajcarii przeniesiono doczesne szczątki Ignacego Mościckiego, ostatniego prezydenta II RP, zmarłego w 1946 roku. Nie cieszył się on wielką estymą w kraju i na emigracji, stąd być może media słabo nagłośniły to wydarzenie. Ignacy Mościcki spoczywa w podziemiach katedry św. Jana.

W Warszawie odbyły się jeszcze trzy uroczystości pogrzebowe głów państwa. Dotychczas nie spoczywał w naszym mieście żaden prezydent RP na wychodźstwie. Pierwszym z nich będzie Ryszard Kaczorowski, który 10 kwietnia zginął w katastrofie lotniczej.

 

 

16 grudnia 1922 roku, po pięciu dniach sprawowania urzędu, zastrzelony został Gabriel Narutowicz – pierwszy prezydent II Rzeczypospolitej. Jego wyborowi towarzyszyła niebywała histeria połączona z agresją, wywołana przez skrajną prawicę.

W dniu zaprzysiężenia usiłowano nie dopuścić pojazdu elekta do gmachu sejmowego. Zastrzelił go skrajnie prawicowy fanatyk Eligiusz Niewiadomski.

Jak relacjonowała „Rzeczpospolita”, opisująca przewiezienie trumny z Belwederu: „Wzdłuż ciągnących się aż do Zamku kordonów wojska ruszył kondukt, który otwierały dwa szwadrony I-go pułku szwoleżerów z muzyką na białych koniach, dwa bataliony piechoty i bateria artylerii. Za nimi postępowały zakony i duchowieństwo (...) Po obu stronach orszaku postępował ruchomy kordon kompanii przybocznej Prezydenta Rzeczypospolitej z pochodniami w rękach”. Kiedy dwukilometrowy pochód ruszył spod Belwederu, zaczął padać gęsty śnieg. Gdy trumna dotarła na Zamek, wniesiono ją do Sali Rycerskiej i ustawiono na wysokim katafalku. Była „pokryta amarantowym sztandarem”. Ta informacja jest nieco zaskakująca, gdyż – zgodnie z zaleceniem Ministerstwa Spraw Wojskowych z 1921 roku – czerwień na fladze narodowej miała mieć odcień karmazynu.

Co ciekawe, Józefa Piłsudskiego nie było w kondukcie, gdyż – jak podała gazeta – „zaniemógł wczoraj”. Z niektórych relacji wynika, że przeniesieniu ciała towarzyszyły tu i ówdzie ekscesy prawicy, ale zostały one spacyfikowane. Bez większych zamieszek odbyło się też przeniesienie trumny do katedry.

To wielki paradoks historii Polski, ale drugi prezydent RP chowany był niemal jak złodziej – w asyście agentów Urzędu Bezpieczeństwa. I nie podała o tym żadna z gazet, za wyjątkiem niszowego „Kuriera Codziennego”, który zresztą zaraz potem został zlikwidowany.

Był 9 kwietnia 1953 roku. Miesiąc po śmierci Stalina. W Gołąbkach pod Warszawą dokonał żywota Stanisław Wojciechowski, sprawujący najwyższą funkcję w państwie od 1922 roku do zamachu majowego. Po złożeniu urzędu zajmował się działalnością spółdzielczą i pracą naukową. Zapewne dlatego wspomniana gazeta podała na jednej ze środkowych stron 13-wierszową wiadomość pod tytułem „Zgon profesora Stanisława Wojciechowskiego“. Od śmierci byłego Pierwszego Obywatela ważniejszym wydarzeniem było to, że „Dzielni marynarze motorowca »Czech« uratowali marynarzy kanonierki egipskiej”, co zamieszczono na stronie pierwszej.

Historia
Jezus Chrystus nie urodził się w roku zerowym. Takiego roku bowiem nie było
Historia
Boże Narodzenie w wiekach średnich
Historia
Tajemnica pudła o sygnaturze Dep. 39
Historia
IPN oskarża sędziów i prokuratorów stanu wojennego
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Historia
Impas w sprawie ekshumacji ofiar ukraińskich nacjonalistów trwa
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku