W 1921 r. endecja mocno przyczyniła się do powstania dwóch szkodliwych dla Polski dokumentów – traktatu ryskiego z Rosją Sowiecką i konstytucji marcowej. Owa konstytucja wprowadzała w Polsce „sejmokratyczny” ustrój, w którym prezydent był pozbawiony realnej władzy, a kolejne słabe rządy były zależne od bardzo niestabilnych układów politycznych w parlamencie. Konstytucję skrojono pod osobę marszałka Józefa Piłsudskiego – aby maksymalnie ograniczyć jego władzę, na wypadek gdyby chciał zostać prezydentem. Do wyborów miało dojść w grudniu 1922 r., już po zebraniu się nowego Sejmu. Za jedynego kandydata mającego szansę uznawano Piłsudskiego. Popierały go PPS, PSL Wyzwolenie, PSL-Piast i Narodowa Partia Robotnicza, dysponujące razem 212 głosami. „Prawica w tych warunkach porażkę swoją uważała za nieuniknioną, i to tak dalece, że nie szukała nawet własnego kontrkandydata, ograniczając się wyłącznie do negatywnej, a napastliwej jak zawsze kampanii przeciwko Piłsudskiemu” – pisał emigracyjny historyk Władysław Pobóg-Malinowski. Piłsudski zrobił jednak endecji niespodziankę i 4 grudnia 1922 r. ogłosił, że nie będzie kandydować na prezydenta. Zasugerował, że najlepszą kandydaturą byłby Wincenty Witos, przywódca PSL-Piast. To nie spodobało się jednak konkurującej z Piastem, bardziej lewicowej partii PSL-Wyzwolenie. Wymyśliła więc ona kandydaturę Gabriela Narutowicza, ministra spraw zagranicznych, a wcześniej ministra robót publicznych, człowieka powszechnie uważanego za apolitycznego fachowca i patriotę, który porzucił karierę w Szwajcarii, by służyć Polsce. To nie spodobało się ani Piłsudskiemu, ani Narutowiczowi. „Kiedym mu pierwszy raz zaproponował wystawienie jego kandydatury – przeraził się po prostu tej myśli” – wspominał Stanisław Thugutt, przywódca PSL-Wyzwolenie.