Uciec na aryjską stronę

Odsłonięto pomnik poświęcony ostatniej akcji powstania w getcie

Publikacja: 14.05.2010 02:38

Pomnik stanął obok redakcji „Rz” przy ul. Prostej 51 w Warszawie. W uroczystości wzięli udział Simch

Pomnik stanął obok redakcji „Rz” przy ul. Prostej 51 w Warszawie. W uroczystości wzięli udział Simcha Rotem-Ratajzer i minister Radosław Sikorski

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Metalowy, wystający z ziemi właz. Na drabince ludzkie dłonie wyciągnięte w stronę nieba. Obok tablice z listą osób, które wydostały się na aryjską stronę. I napis: „W tym miejscu 10 maja 1943 roku Simcha Rotem-Ratajzer, pseudonim „Kazik”, wyprowadził kanałami z płonącego getta ostatnią grupę około 40 bojowców Żydowskiej Organizacji Bojowej, którzy potem prowadzili walkę w oddziałach partyzanckich i w powstaniu warszawskim”.

[srodtytul]Walczyliśmy o godną śmierć[/srodtytul]

– Jestem bardzo wzruszony. Gdy organizowałem tę ewakuację, nawet przez myśl mi nie przeszło, że kiedyś postawią w tym miejscu pomnik – powiedział „Rz” Ratajzer.

Rozmawiamy przy monumencie, który znajduje się obok redakcji „Rz” przy ul. Prostej 51 w Warszawie. Wczoraj przystrojony był polskimi i izraelskimi flagami. – Gdy rozpoczynaliśmy to powstanie, wiedzieliśmy, że jest to akcja samobójcza. Walczyliśmy jednak nie o zwycięstwo, nawet nie o honor. Walczyliśmy o godną śmierć – podkreślił „Kazik”.

Ratajzerowi udało się jednak przeżyć. Zorganizowana przez niego ucieczka grupy bojowców ŻOB – wśród nich Marka Edelmana – była brawurowa.

40 wyczerpanych, brudnych ludzi w zniszczonych ubraniach z bronią w ręku wyszło z kanału w biały dzień – o 10 rano. Wsiedli do podstawionej przez „Kazika” ciężarówki do przewozu mebli. Wszystko działo się na oczach przechodniów i granatowych policjantów.

Ratajzer dalej działał w podziemiu, walczył w powstaniu warszawskim.

– Dlaczego biliśmy się u boku Polaków? Oczywiście, można powiedzieć, że chcieliśmy bić Niemców, którzy wyrządzili nam tyle krzywdy. To prawda, ale to nie był główny motyw. Byliśmy polskimi obywatelami. Polska była naszą ojczyzną i utożsamialiśmy się z jej sprawą. Walka w powstaniu była dla nas oczywistym wyborem – mówi Ratajzer.

Pomnik odsłonił szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski.

– To dla mnie bardzo ważna uroczystość. Ten monument symbolizuje bliskość między Żydami a Polakami. Bliskość między powstaniem w getcie a powstaniem warszawskim. Bardzo szanuję starych żołnierzy, a bojownicy z getta, z panem Ratajzerem na czele, byli żołnierzami znakomitymi – powiedział „Rz” minister.

Podkreślił, że Żydzi, którym udało się uciec z getta, znaleźli schronienie w domach polskich współobywateli. Podczas okupacji tysiące warszawiaków z narażeniem życia przechowywało Żydów.

[srodtytul]Ciągły strach[/srodtytul]

Kilka metrów od redakcji „Rz” i kilkadziesiąt od włazu, którym uciekli żołnierze ŻOB, przy ul. Pańskiej nr 101a znajdowała się kamienica (dziś dom nie istnieje, są tam parking i baraki). Tam podczas okupacji ukrywało się co najmniej kilkunastu Żydów. Przechowywała ich Polka, kochanka kolejarza.

– To, że nigdy nie nakryło jej gestapo, graniczyło z cudem. Mieszkanie znajdowało się na parterze. Wchodziło się do niego prosto z ulicy po kilku schodkach. Mieszkanie było bardzo małe. Gdy Polka otwierała drzwi, ukrywani przez nią Żydzi musieli się kulić w kątach, żeby nikt ich nie zauważył – opowiada Hanna Węgrzynek z Żydowskiego Instytutu Historycznego.

Jednym z ukrywających się tam był Calel Perechodnik, autor pamiętnika „Czy ja jestem mordercą?”. Wcześniej służył w żydowskiej policji w getcie w Otwocku. Brał udział w wysłaniu żony i trzyletniej córki do Treblinki. – To była postać wyjątkowo tragiczna. Spisane przez niego wspomnienia są jednym z najbardziej wstrząsających źródeł na temat Holokaustu. Pisząc je, wiedział, że jest skazany na zagładę – mówi Węgrzynek. Rzeczywiście, wojny nie przeżył. Jedna z wersji okoliczności jego śmierci mówi, że wstąpił do polskiego podziemia i zginął podczas powstania warszawskiego.

W mieszkaniu, w którym się ukrywał, dochodziło do dramatycznych scen. Niewielkie pomieszczenie, problemy z aprowizacją, ciągły strach przed wykryciem. Część Żydów nie wytrzymała i wróciła do getta. U Polki z Pańskiej 101a ukrywała się m.in. Gienia, biedna Żydówka, która nie była w stanie dać żadnych pieniędzy na swoje utrzymanie.

– Niestety, inni Żydzi ukrywający się w mieszkaniu nie kwapili się, by dzielić się z nią jedzeniem. Gospodyni często się więc na nią denerwowała. Mówiła, że nie stać jej na żywienie darmozjada. Groziła, że ją wyrzuci. Oczywiście nigdy tego nie zrobiła, ale ta historia miała niesamowite zakończenie. Ze wszystkich Żydów, którzy ukrywali się na Pańskiej 101a, przeżyła tylko Gienia – opowiada historyk ŻIH.

Metalowy, wystający z ziemi właz. Na drabince ludzkie dłonie wyciągnięte w stronę nieba. Obok tablice z listą osób, które wydostały się na aryjską stronę. I napis: „W tym miejscu 10 maja 1943 roku Simcha Rotem-Ratajzer, pseudonim „Kazik”, wyprowadził kanałami z płonącego getta ostatnią grupę około 40 bojowców Żydowskiej Organizacji Bojowej, którzy potem prowadzili walkę w oddziałach partyzanckich i w powstaniu warszawskim”.

[srodtytul]Walczyliśmy o godną śmierć[/srodtytul]

Pozostało 89% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem