Po ostatniej wojnie nowe władze postanowiły zajmować się wszystkim, likwidując niemal całą społeczną inicjatywę. Wielkim sukcesem była „narada robocza kierowniczek warszawskich żłobków" w roku 1951, którą z satysfakcją odnotowały gazety.
Wyższym stopniem socjalistycznej pomocy w wychowaniu najmłodszych był natomiast żłobek – wagon tramwajowy przekazany w grudniu 1949 r. przez robotników wrocławskich robotnikom warszawskim. „Polska Zbrojna" podała, że został on odbudowany w najwyższym standardzie, to znaczy miał ponad 30 łóżeczek oraz bieżącą wodę. Na trasie „między Gocławkiem a dworcem Wschodnim (...) będzie służył do przewożenia dzieci robotniczych do żłobków fabrycznych".
Ponieważ później media o nim już nie wspominają, inicjatywa prawdopodobnie okazała się lekko chybiona. Inna sprawa, że odbudowa takiego wozu we Wrocławiu nasuwa podejrzenia, iż jeździł on w tym charakterze podczas wojny; innymi słowy – pomysł był nie nasz, a narodowo-socjalistyczny.
Bałagan po cesarzu
Pierwszą warszawską instytucją zajmującą się niemowlętami był Dom Podrzutków założony przez księdza Baudouina w latach 30. wieku XVIII.