Filip Gańczak, w najnowszym miesięczniku IPN ujawnia, że rozpracowywaniem młodego działacza opozycji antykomunistycznej w latach 80. ze strony Stasi (wschodnioniemiecka bezpieka) zajmował się Detlef Ruser – naukowiec z komunistycznej NRD, który obracał się wśród naszych opozycjonistów. Przez polskich przyjaciół pieszczotliwie był on nazywany Heniem. Autor artykułu dotarł do meldunków, które pisał niemiecki agent o pseudonimie „Henryk" m.in. na temat Donalda Tuska.

Ruser został zwerbowany przez wschodnioniemiecką bezpiekę w 1971 r. W Polsce odbywa on staż naukowy na Politechnice Gdańskiej, a potem został zatrudniony w Zakładzie Hydroakustyki. W rzeczywistości głównym jego zadaniem było rozpracowywanie środowiska pomorskich działaczy opozycyjnych. Do berlińskiej centrali przekazywał informacje m.in. na temat Aleksandra Halla, Donalda Tuska, Lecha Kaczyńskiego, Bogdana Borusewicza.

Agent „Henryk" informował m.in. o tym, że Tusk zajmuje się drukiem i kolportażem nielegalnych czasopism, zgrał też i przekazał swoim mocodawcom zapis rozmowy (nagranie posiadał Tusk) ze znanym niemieckim pisarzem Guntherem Grassem, który w czerwcu 1983 r. odwiedził Trójmiasto i spotkał się z opozycjonistami. Z ujawnionych przez dziennikarza materiałów wynika, że Donald Tusk nie był traktowany jako ważna persona opozycji antykomunistycznej w Trójmieście.

Jednak jak ustalił autor publikacji w pamięć.pl 8 czerwca 1984 r. podpułkownik Hans Gottschling, szef Grupy Operacyjnej Warszawa, czyli rezydentury Stasi w Polsce, zapytał centralę w Berlinie, czy przekazać informacje na temat Tuska polskiej SB. Nie wiadomo jaka była odpowiedź, ale i tak w 1985 r. informacje na temat przyszłego polskiego premiera trafiły do SB.

Ostatnie informacje od „Henryka" na temat Tuska pojawiły się – jak podaje pamięć.pl, w grudniu 1986 r. Potem agent ten głównie skupił się na rozpracowaniu lidera pomorskiej „Solidarności" Bogdana Borusewicza.