Z obozu centralnego oraz podobozów łącznie wyszło blisko 33 tys. więźniów. Po drodze zmarła mniej więcej połowa. Z powodu wycieńczenia, głodu, chorób, zimna oraz zabójstw dokonanych przez załogę obozu. Komendantura założyła, że opuszczający obóz pokonają trasę 140 km w ciągu siedmiu dni. Maszerując w zaspach śnieżnych i mrozie sięgającym poniżej 20 stopni. Racje żywnościowe, które więźniowie otrzymali przed wymarszem, wielu z nich zjadło od razu.
„Kilometr przed nami maszerowała jakaś kolumna. Widać ją było dokładnie, ponieważ teren był falisty. Widzieliśmy jej końcówkę z trudem podchodzącą pod górę i padające sylwetki tuż po wystrzałach. Po kilku minutach mijaliśmy te świeże trupy. Przed nami musiały iść jeszcze inne kolumny, ponieważ mijaliśmy i starsze trupy” – wspominał więzień Jan Jarzębowski. Dopiero na Kaszubach maszerujący mogli liczyć na pomoc mieszkańców.
Marsz śmierci z obozu KL Stutthof: Więźniowie pokonali trasę o długości nawet 170 km
Punktem docelowym ewakuacji miała być m.in. szkoła SS w Lęborku, ale też niemieckie obozy Służby Pracy położone na terenie powiatu lęborskiego w miejscowościach: Gęś, Krępa Kaszubska, Nawcz, Łówcz, Gniewino, Toliszczek i Tawęcino. Więźniowie dotarli do nich po około 11 dniach i pokonaniu 120–170 km. Na przełomie lutego i marca oswobodziła ich Armia Czerwona. Więźniowie, którzy pozostali w KL Stutthof, na wolność musieli czekać aż do 9 maja 1945 roku.
Czytaj więcej
80 lat temu zlikwidowany został niemiecki obóz koncentracyjny Plaszow. Wcześniej strażnicy obozowi z SS pognali więźniów do KL Auschwitz.
Obóz ten powstał od razu w 1939 roku. Już 2 września Niemcy przywieźli do tej nadmorskiej miejscowości na terenie Żuław Wiślanych pierwszą grupę 150 Polaków, obywateli Wolnego Miasta Gdańska. Do maja 1945 roku przez KL Stutthof przeszło ok. 110 tys. więźniów 28 narodowości. Dla 65 tys. spośród nich obóz stał się miejscem śmierci.