Była więźniarka Greta Frajner tak opisywała marsz śmierci: „Gnali nas pieszo do Oświęcimia. Szliśmy dzień i noc bez odpoczynku. Zagrożono nam, że za ucieczkę jednego zastrzelą dziesięciu. Mimo to udało się kilku koleżankom zbiec. Przyszliśmy do Chrzanowa. Baliśmy się, że Niemcy spełnią swą groźbę. Był taki chaos i dezorganizacja wśród Niemców, że ucieczka naszych towarzyszy nie pociągnęła za sobą żadnych następstw i pognali nas dalej. Po trzech dniach przyszliśmy do Birkenau”.
Czytaj więcej
Na terenie nowej wystawy plenerowej pokazującej KL Plaszow w Krakowie odbędzie się Zachor. Przypomniane zostaną relacje więźniów tego obozu stworzonego przez Niemców.
KL Plaszow nie został wyzwolony. Jego likwidacja trwała od sierpnia 1944 r. Kilkanaście tysięcy więźniów zostało wywiezionych do obozów koncentracyjnych na zachodzie, w tym m.in. Auschwitz, Gross-Roßen, Mauthausen i Flossenbürg. Część więźniów została zwolniona z obozu lub skierowana do budowy umocnień, które miały spowolnić marsz Armii Czerwonej w kierunku Krakowa. Więźniowie, którzy pozostali w KL Plaszow zostali zmuszeni do demontażu baraków i urządzeń obozowych oraz ekshumacji masowych grobów. Chodziło o zatarcie śladów i popełnionych w nim zbrodni. 14 stycznia 1945 r. ostatnia grupa ok. 600 więźniów KL Plaszow wyruszyła pieszo pod strażą składającą się z SS-manów w kierunku KL Auschwitz.
Marsze z KL Plaszow do innych obozów koncentracyjnych
„Dnia 15 stycznia, gdy Rosjanie byli niedaleko Krakowa, zlikwidowano obóz i wysłano nas, 300 kobiet i 400 mężczyzn do Oświęcimia. Szliśmy pieszo dwa dni w trzaskający mróz, bez odpoczynku. Dnia 19 przyszliśmy do Oświęcimia. W tym dniu Sowieci weszli do Krakowa. W Oświęcimiu było już mało więźniów, bo likwidowano pomału obóz. (…) 19 wysłano nas w drogę, osobno mężczyzn, osobno kobiety. Szliśmy 3 dni pieszo. W drodze spotkałam matkę. W jakiejś miejscowości załadowano nas do wagonów. Część wysłano do Bergen-Belsen, część do Ravensbrück. Ja z matką dostałam się do Ravensbruck. Pierwszą noc spędziłyśmy na dworze, na śniegu. (…) Po 4 dniach wysłano mnie z Ravensbrück do Malahofu i nie wiem, co się stało z matką” – opisywała w 1947 r. Renata Grünbaum (Spiry).
Czytaj więcej
W opinii jednego ze swoich przełożonych z października 1941 r. Amon Göth nazwany został „prawdziwym narodowym socjalistą oraz gotowym do ponoszenia ofiar i gotowym do akcji SS-Mannem”. Nie było w nim słabości.