„Co wygraliśmy, zawierając z Niemcami pakt o nieagresji? – pytał sam siebie Stalin latem 1941 r., kiedy wojska niemieckie parły w kierunku Moskwy. – Zapewniliśmy naszemu krajowi pokój w ciągu półtora roku i możność przygotowania swoich sił do odporu, jeśli faszystowskie Niemcy wbrew paktowi zaryzykują napaść na nasz kraj”. Te słowa to wielkie kłamstwo. Podpisanie rzekomo „pokojowej” umowy o nieagresji z Niemcami oznaczało jak najszybszą realizację planowanej od lat napaści sowieckiej na kraje bałtyckie oraz Finlandię. W 1939 r. pod bronią znajdowało się 2,1 mln czerwonoarmistów. Los skazanych na niewolę narodów wydawał się przesądzony. Ale właśnie zimą 1939 r. Sowieci przekonali się, że militarna potęga Armii Czerwonej jest jedynie mitem propagandowym.
Stalin wydał rozkaz zaatakowania Finlandii 30 listopada 1939 r. W Moskwie oczekiwano, że w najgorszym przypadku „kampania fińska” zakończy się pod koniec roku. Wcześniej Stalin przekonał się, że jego ultymatywnie sformułowane żądania naruszające integralność terytorialną Republiki Finlandii nie wywołują lęku w Helsinkach. Finowie byli bowiem przekonani, że dopóki na czele sił zbrojnych tego państwa stoi marszałek Carl Gustaf Emil Mannerheim, ich ojczyzna zdoła się obronić przed sowieckimi hordami. Sowieci też czuli respekt do tego stratega. Choć przez dziesięciolecia historycy marksistowscy portretowali go jako bezwzględnego białego generała, który „brutalnie zdławił rewolucję komunistyczną w Finlandii” w 1918 r. i wplątał Finlandię w sojusz z Hitlerem w 1941 r., to jego taktyka obronna była z podziwem studiowana na radzieckich uczelniach wojskowych.
Czytaj więcej
Pomysł pozbycia się prezydenta Finlandii nie był nowy. Już w marcu 1947 roku radziecki przedstawi...
Carl Gustaf Emil Mannerheim. Wódz narodu fińskiego
Carl Gustaf Emil Mannerheim, podobnie jak większość Finów, doskonale znał rosyjską mentalność. Urodził się 4 czerwca 1867 r. w miejscowości Villnäs, czyli w czasach, kiedy Finlandia miała rangę Wielkiego Księstwa i podobnie jak Królestwo Kongresowe, była krajem wasalnym wobec Moskwy. Przyszły marszałek Finlandii był synem hrabiego Carla Roberta Mannerheima i jego żony Heleny von Julin. Podobno język fiński opanował dopiero w dorosłym wieku. Znacznie lepiej mówił po niemiecku i całkiem dobrze po rosyjsku.
Był to człowiek rozkochany w sztuce wojennej. Swoją przygodę z wojskiem rozpoczął już w wieku 14 lat. Jako kornet stacjonującego w Kaliszu 15. Aleksandryjskiego Pułku Dragonów miał okazję poznać Polskę i jej mieszkańców. Z zachowanych wspomnień marszałka możemy wnioskować, że Polaków nie tylko darzył ogromną sympatią i szacunkiem, ale też w wielu sprawach związanych z niepodległością Finlandii wzorował się na postępowaniu polskich działaczy niepodległościowych. „Moi polscy przyjaciele przyjęli mnie serdecznie. Złożyłem wizytę marszałkowi Piłsudskiemu, wielkiemu przywódcy Polaków, który w momencie wycofania Niemców w połowie listopada 1918 r. stanął na czele młodej republiki” – wspominał po latach swoją wizytę w Warszawie w 1920 r. To właśnie Bitwa Warszawska, której był świadkiem, utrwaliła w nim przekonanie, że opór wobec sowieckiego ekspansjonizmu jest sprawą priorytetową także w fińskiej polityce zagranicznej i obronnej.