Herbert Hoover. Czas wielkiego kryzysu część I

Herbert Hoover był wyjątkowym pechowcem: zaledwie pół roku po jego zaprzysiężeniu na prezydenta wybuchł największy kryzys gospodarczy w historii Stanów Zjednoczonych i świata.

Publikacja: 23.11.2023 21:00

Lou Henry, zanim została żoną Herberta Hoovera, ukończyła geologię na Uniwersytecie Stanforda. Po śl

Lou Henry, zanim została żoną Herberta Hoovera, ukończyła geologię na Uniwersytecie Stanforda. Po ślubie małżonkowie stali się parą podróżników

Foto: biblioteka kongresu usa

Po niespodziewanej rezygnacji Calvina Coolidge’a z ubiegania się o drugą kadencję w Białym Domu kierownictwo Partii Republikańskiej rozpoczęło poszukiwanie jego następcy, który utrzymałby dotychczasowy, konserwatywnie minimalistyczny wpływ Białego Domu na gospodarkę.

Amerykański historyk gospodarki Thomas E. Woods tak podsumował niecałe sześć lat rządów poprzednika Herberta Hoovera: „Ameryka, która wybrała Coolidge’a była skromna i przyzwoita. Jej prezydentem był człowiek charakteru, który nie rozpoczął żadnego wielkiego programu rekonstrukcji społeczno-gospodarczej i nie odczuwał potrzeby, żeby wtrącać się we wszystkie problemy świata”.

Czytaj więcej

Nagroda Jana Karskiego dla prezydenta Hoovera

Ten obraz prezydentury Coolidge’a potwierdza także jeden z najbardziej znanych dziennikarzy tamtej epoki, satyryk i eseista Henry Louis Mencken: „Nikogo nie przechodził dreszcz emocji podczas jego rządów, ale też nikogo nie zabolała głowa. Nie przedstawiał żadnych wielkich idei i nie sprawił nikomu kłopotów”.

Krach na giełdzie

Tego samego nie można było jednak powiedzieć o następcach Coolidge’a. Ten konserwatywny dystans do gospodarki, który u prezydenta Coolidge’a był postrzegany jako wielka zaleta, już u jego następcy przynosił fatalne skutki. Obejmując urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych 4 marca 1929 r., Herbert Clark Hoover był przekonany, że będzie jedynie administrował państwem, którego gospodarka zdawała się znajdować u szczytu rozkwitu. Nie mógł się spodziewać, że pół roku później wybuchnie największy i najbardziej dotkliwy dla Amerykanów kryzys gospodarczy.

Krach na giełdzie w październiku 1929 r. przerwał w sposób gwałtowny prosperity lat dwudziestych. Wszyscy Amerykanie, począwszy od multimilionerów po pracowników rolnych, dramatycznie odczuli jego skutki. Produkt narodowy brutto (PNB), nazywany również dochodem narodowym brutto per capita, spadł od 1929 do 1933 r. o 30 proc. Trudno się zatem dziwić, że prezydentura Herberta Clarka Hoovera jest kojarzona z największą traumą w dziejach Ameryki. Niektóre badania opinii publicznej wskazują, że Amerykanie uznali bowiem wielki kryzys za doświadczenie bardziej bolesne od wojny secesyjnej czy udziału amerykańskich sił zbrojnych w obu wojnach światowych.

Wielki kryzys zamienił jedno z najbogatszych i najszybciej rozwijających się państw świata w strefę powszechnego ubóstwa. Jak pisał Thomas E. Woods: „Mówiło się wówczas, że gdyby wszyscy amerykańscy bezrobotni stanęli w kolejce jeden za drugim, w odległości jarda od siebie, to chociaż kolejka ta ciągnęłaby się z Nowego Jorku poprzez Seattle aż do Los Angeles i z powrotem, to i tak 280 tys. ludzi znalazłoby się poza nią”.

W tym miejscu na linii czasowej dziejów zaczyna się spór, który do dzisiaj bardzo silnie dzieli amerykańską scenę polityczną. W sposób bardzo kolokwialny można go wyrazić za pomocą prostego pytania: czy w tak dramatycznych okolicznościach, jakimi były wielki krach na giełdzie i wynikły z tego wieloletni wielki kryzys, rząd federalny powinien był podjąć stanowcze kroki interwencyjne, czy zachować powściągliwość, tak jak uczynił to Herbert Clark Hoover?

W powszechnej opinii utrwalił się pogląd, że Hoover nic nie zrobił, czekając na samoistne rozwiązanie problemu poprzez mechanizmy wolnorynkowe, a dopiero Franklin D. Roosevelt podjął decyzje, które uratowały gospodarkę. Thomas E. Woods uważał, że nie ma nic dalszego od prawdy.

Trudny los sieroty

Herbert Clark Hoover urodził się 10 sierpnia 1874 r. w West Branch w stanie Iowa. Jest jedynym prezydentem urodzonym w tym stanie i pierwszym urodzonym na zachód od rzeki Missisipi. Jego ojciec Jesse Hoover (1849–1880) pochodził z rodziny o angielskim i szwajcarsko-niemieckim rodowodzie. Był właścicielem gospodarstwa rolnego i prowadził kuźnię. Rodzice Herberta przenieśli się z Ohio do Iowa 20 lat przed jego urodzeniem. Matka przyszłego prezydenta Hulda Randall Minthorn (1849–1884) urodziła się w Norwich w kanadyjskiej prowincji Ontario i pochodziła z rodziny o angielskich i irlandzkich korzeniach.

Herbert Clark Hoover (1874–1964) – 31. prezydent Stanów Zjednoczonych w latach 1929–1933

Herbert Clark Hoover (1874–1964) – 31. prezydent Stanów Zjednoczonych w latach 1929–1933

biblioteka kongresu usa

W domu rodzinnym Hooverów na pierwszym miejscu stawiano religię. Rodzice Herberta byli wyjątkowo pobożnymi kwakrami: ojciec – człowiekiem o bardzo spokojnej osobowości, wyraźnie zdominowanym przez matkę – aktywistkę religijną zaangażowaną w budowanie lokalnej gminy kwakrów.

Herbert Hoover często wspominał, że jego dzieciństwo nie było łatwe. Ojciec zmarł nagle w 1880 r. w wieku zaledwie 34 lat, gdy Herbert był sześciolatkiem. Zaledwie cztery lata po ojcu zmarła na zapalenie płuc matka Herberta. Osieroconymi dziećmi Hooverów zajęli się krewni. Przez lata rodzeństwo Herberta – starszy o trzy lata brat i młodsza o dwa lata siostra – przechodziło pod troskliwą opiekę spokrewnionych z nimi okolicznych rodzin kwakrowskich. Herbert Hoover, nazywany przez rodzeństwo Bertem, początkowo mieszkał u swojej babci w Kingsley w stanie Iowa. Okazało się jednak, że staruszka nie ma sił do wychowywania chłopca, który po 18 miesiącach powrócił do Branch West, gdzie zaopiekował się nim stryj Allen Hoover. O losie chłopca dowiedział się inny wujek, dr John Minthorn, który był lekarzem i zamożnym przedsiębiorcą. Rok wcześniej zmarł jego własny synek. Dr Minthorn sprowadził więc Herberta do Newberg w stanie Oregon i zapewnił prawdziwie ojcowską opiekę, choć w minimalistycznym kwakrowskim stylu.

Herbert mieszkał u wujka lekarza od 1885 do 1891 r. Wujek opłacił mu naukę w szkole buchalterii, gdzie Herbert uczył się prowadzić biuro księgowe. Oprócz tego Herbert odbywał praktykę w firmie wujka, kierując młynem i zajmując się obrotem nieruchomości.

Było to prawdziwie amerykańskie połączenie nauki z praktycznym prowadzeniem własnego biznesu. Jednak przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych wcale nie zamierzał zostać lokalnym przedsiębiorcą.

Marzył o dalszej nauce i przygodzie na zachodnim wybrzeżu. Kiedy zaoszczędził odpowiednią sumę pieniędzy, oświadczył wujowi, że wyjeżdża do Palo Alto w Kalifornii, gdzie właśnie budowano zakładany przez senatora Lelanda Stanforda nowy kalifornijski uniwersytet.

Dzisiaj jest to jedna z najbardziej prestiżowych uczelni w Dolinie Krzemowej, nazwana od imienia swojego fundatora Uniwersytetem Stanforda (The Leland Stanford Junior University). Dziwnym zrządzeniem losu pierwszym studentem i pierwszym lokatorem akademika tego uniwersytetu został nikomu nieznany wówczas skromny chłopiec z Oregonu, Herbert Clark Hoover, który 38 lat później miał zostać 31. prezydentem Stanów Zjednoczonych.

Od popychacza wózków do inżyniera

Z perspektywy naszej wiedzy o rozwoju przyszłej kariery politycznej Herberta Hoovera wydaje się dziwnym, że nie wybrał studiów prawniczych, tylko geologiczne. Ale on po prostu kochał ten dział nauki i każdy wolny czas spędzał na dokonywaniu różnych pomiarów i poszukiwań interesujących go skamieniałości. Musiał jednocześnie zarobić na czesne i swoje utrzymanie. Wtedy już nie otrzymywał żadnej pomocy materialnej ze strony krewnych. Parał się więc różnymi zajęciami: od pracy w restauracji po ciężką harówkę na budowie.

Kiedy w 1895 r. ukończył wydział geologii Uniwersytetu Stanforda z tytułem bakałarza (ang. Bachelor of Arts), zaczął na krótki czas pracę w kopalni złota w kalifornijskim Grass City. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się przerażającym fakt, że absolwent tak znakomitej uczelni pracował w pocie czoła przez 11 godzin dziennie za jedyne 2 dolary. Jeszcze bardziej wydaje się dziwnym, że utrata tak podłej pracy była dla niego bolesnym doznaniem. On sam wspominał pchanie wózka w ciemnych, zapylonych korytarzach kopalni jako najlepszą szkołę życia. Zdumiewa jednak, że nie wyciągnął z niej odpowiednich wniosków, skoro do końca życia pozostał przeciwnikiem wielu nowoczesnych rozwiązań socjalnych w prawie pracy dla robotników i górników.

Dzięki odłożonej gotówce i dyplomowi inżynieryjnemu szybko znalazł nową pracę, najpierw w firmie geologicznej z San Francisco, a później w brytyjskim koncernie Bewick, Moreing and Company of London. W tej drugiej pracy mógł zabłysnąć swoją wiedzą i zdolnościami kierowniczymi. Pod koniec 1895 r. został mianowany konsultantem geologicznym tej firmy. Brytyjski koncern wykonywał prace odkrywkowe na całym świecie, dzięki czemu młody inżynier Herbert Hoover zwiedził w latach 1895–1913 wiele regionów Europy, Azji i Afryki. W 1897 r. został wysłany do pracy w Australii. Za jego radą koncern Bewick, Moreing and Company of London kupił kopalnię Sons of Gwalia. Rekomendacja Hoovera okazała się strzałem w dziesiątkę. Sons of Gwalia miała jedne z największych złóż złota w Australii. Nie była to jedyna tak trafna wskazówka. Hoover okazał się naprawdę znakomitym geologiem i większość jego przewidywań przyniosła koncernowi olbrzymie dochody.

Australia była miejscem wymarzonym na wielką przygodę, ale i bardzo niebezpiecznym. Mimo że 23-letni Herbert cieszył się dobrą kondycją fizyczną, to jednak nieustanny upał i ciężka praca znacznie nadszarpnęły jego zdrowie.

Oświadczyny z antypodów

Młody inżynier bez wątpienia cieszył się dużym uznaniem w swoim środowisku zawodowym. Był lubiany przez podwładnych i szanowany przez przełożonych. Jego kariera zawodowa układa się coraz lepiej. W życiu brakowało mu jedynie rodziny. W dodatku liczne wyjazdy zagraniczne, w tym długi pobyt w Australii, wywołały tęsknotę za rodzinnymi stronami.

Niewiele wiemy na temat jego życia prywatnego z tego okresu. Wiadomo jednak, że od 1897 r. zaczął wysyłać listy do Lou Henry, koleżanki ze studiów, z którą wcześniej nie był związany. Córka bankiera Charlesa Delano Henry’ego i jego żony Florence Weed była młodsza o niecały rok od swojego kolegi ze studiów. Jej rodzice wyjechali z Iowa do Kalifornii ze względu na rozwijającą się astmę u matki Lou.

Przez pewien czas Lou pracowała jako nauczycielka, jednak w 1893 r. ambitna dziewczyna postanowiła rozpocząć naukę na wydziale geologii Uniwersytetu Stanforda. To była epoka, kiedy na mało jeszcze zbadanym zachodzie Stanów Zjednoczonych powstawały jak grzyby po deszczu miasta i miasteczka założone przez poszukiwaczy złota i srebra. Geolodzy nie musieli się martwić o zatrudnienie. Ich wiedza była na wagę poszukiwanego przez wszystkich kruszcu. Należy jednak podkreślić, że niewiele kobiet wybierało taką edukację. Ten dość niekonwencjonalny wybór studiów geologicznych przez młodą dziewczynę był postrzegany jako swego rodzaju fanaberia. „Winę” za tę fascynację młodej dziewczyny geologią ponosił jej ojciec, który często zabierał rodzinę na kilkudniowe wycieczki w bajecznie piękne podnóża Gór Skalistych. Te noce w namiocie pod rozgwieżdżonym niebem prerii, wspólne rodzinne polowania i wędkowanie oraz konne wędrówki po dolinach zalanych kalifornijskim słońcem uczyniły z Lou Henry miłośniczkę dzikiej przyrody i fascynatkę nauki o ziemi.

Swojego przyszłego męża spotkała na Stanford University w 1894 r. On już kończył studia na inżynierii górniczej, kiedy ona dopiero je rozpoczynała na pierwszym roku geologii. Lou musiała od pierwszego wejrzenia oczarować Hoovera, skoro przez trzy lata nieustannie o niej myślał i dopiero będąc w Australii, chroniony jakby barierą wielkiej przestrzeni dzielącej oba kontynenty, ośmielił się do niej napisać.

Kiedy otwierał pierwszy list przysłany od niej w odpowiedzi na jego wcześniejszą korespondencję, ręce mu drżały. Po sposobie, w jakim do niego pisała, mógł przypuszczać, że coś do niego czuje. Kolejne listy rozwiały wszelkie obawy. Był tak szczęśliwy, że nie umiał poczekać z oświadczynami do powrotu do Ameryki. Któregoś dnia jesienią 1898 r. wysłał do Lou telegram, w którym poprosił ją o rękę. Z drżeniem serca oczekiwał na odpowiedź. Jego radość była nieopisana, kiedy urzędnik telegraficzny odczytał mu telegram, w którym Lou zgadzała się na ich związek małżeński.

Pobrali się rok później w Monterey w Kalifornii. W zasadzie nie znali się wcześniej. Ich narzeczeństwo było bardzo krótkie, a uczucie płonęło na odległość. Teraz ich związek wymagał wielkiej cierpliwości z obu stron. Ona miała swoje ambicje, a on już realizował wspaniałą karierę. Zgodnie z konwenansami epoki, ale także w zgodzie z własnymi uczuciami, Lou postanowiła wesprzeć z całych sił aktywność zawodową męża. Stali się parą podróżników, nieustannie w drodze. Od Cejlonu do Birmy, od Syberii do Australii, od Japonii do Egiptu – ciągle razem, ciągle we wspaniałej przygodzie, ciągle w magicznym świecie obcych i fascynujących cywilizacji.

Największym spełnieniem marzeń Lou był wyjazd z mężem do Chin. W czasie kiedy on pracował, ona nieustannie poznawała kulturę chińską i wzorem swoich rodziców wędrowała po miastach, górach i dolinach Państwa Środka. Można albo podziwiać odwagę tej młodej kobiety, albo krytykować całkowity brak wyobraźni i roztropności. W tym czasie bowiem w Chinach trwało groźne – także dla cudzoziemców – powstanie bokserów. Jednak o niezwykłej inteligencji Lou świadczy fakt, że w krótkim czasie nauczyła się języka chińskiego do tego stopnia, że zaczęła przeszukiwać stare archiwa, gdzie znalazła kilka traktatów o górnictwie, które przetłumaczyła na język angielski.

Dzięki tym podróżom Lou Henry Hoover stała się jedną z najbardziej wytwornych, światowych i wykształconych pierwszych dam w historii Ameryki. Gdyby prezydentura jej męża trwała o cztery lata dłużej, zostałaby uznana za największą pierwszą damę w historii USA.

Po niespodziewanej rezygnacji Calvina Coolidge’a z ubiegania się o drugą kadencję w Białym Domu kierownictwo Partii Republikańskiej rozpoczęło poszukiwanie jego następcy, który utrzymałby dotychczasowy, konserwatywnie minimalistyczny wpływ Białego Domu na gospodarkę.

Amerykański historyk gospodarki Thomas E. Woods tak podsumował niecałe sześć lat rządów poprzednika Herberta Hoovera: „Ameryka, która wybrała Coolidge’a była skromna i przyzwoita. Jej prezydentem był człowiek charakteru, który nie rozpoczął żadnego wielkiego programu rekonstrukcji społeczno-gospodarczej i nie odczuwał potrzeby, żeby wtrącać się we wszystkie problemy świata”.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Oskarżony prokurator stanu wojennego
Historia
Klub Polaczków. Schalke 04 ma 120 lat
Historia
Kiedy Bułgaria wyjaśni, co się stało na pokładzie samolotu w 1978 r.
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater