Żydzi od ponad 4 tysięcy lat, chrześcijanie od 2 tysięcy lat, a od blisko półtora tysiąca lat muzułmanie – wszyscy wierzą w ujednoliconą wersję stworzenia człowieka przez Boga, opisaną w biblijnej Księdze Rodzaju. Historia kreacji istoty ludzkiej jest wpleciona w opowieść o stworzeniu całego wszechświata, czyli wszystkich rzeczy widzialnych, a więc materialnych. Co ciekawe, opis początków naszej planety jest zdumiewająco zgodny z naszą obecną wiedzą naukową. Ziemia jest tu opisana jako martwa skała dryfująca w bezmiarze kosmosu, pozbawiona roślin i jakiegokolwiek życia.
Bóg tworzy człowieka – zarówno mężczyznę, jak i niewiastę – na swój obraz i podobieństwo. To bardzo ważny aspekt całej tej historii. Owo podobieństwo w interpretacji żydowskich mistyków było absolutne. Adam był z wyglądu kopią Boga. Dzisiaj użylibyśmy zapewne modnego w czasach bioinżynierii genetycznej słowa „klon”.
Bóg stworzył Adamowi, ku jego radości, liczne zwierzęta – ptaki, ryby, ssaki i gady. Zwierzęta nie ukoiły jednak samotności pierwszego człowieka. Stroskany tym Pan zesłał więc na mężczyznę głęboki sen i niczym dobry chirurg wyciął mu żebro, aby stworzyć z niego kobietę.
Powrót do Biblii?
Przez wieki wierzono w pochodzenie gatunku ludzkiego od tej pierwszej pary. Dopiero rodzące się na przełomie XVII i XVIII wieku prądy myślowe, w tym przede wszystkim naturalizm i racjonalizm, odrzuciły nadprzyrodzone przyczyny powstania życia. Choć nie znano jeszcze pojęcia puli genowej, to z czysto statystycznych obserwacji wynikało, że im węższa jest grupa rozrodcza, tym więcej występuje w niej chorób wynikających z chowu wsobnego. Dzisiaj wiemy, że w zamkniętej, inbredowanej grupie rozrodczej często ujawniają się recesywne geny letalne prowadzące do śmierci lub ciężkich chorób potomstwa. Dawniej to zjawisko było doskonale znane, choćby wśród arystokracji czy zamkniętych, nieasymilujących się społeczności religijnych. Stąd też wraz z rozwojem epoki oświecenia odrzucono wiarę w biblijny przekaz o pochodzeniu ludzkości od jednej pary. Oznaczałoby to bowiem, że nasz gatunek jest efektem chowu wsobnego, nazywanego kazirodztwem.
Skoro ludzi jest tak dużo i mają tak wiele odmiennych cech, to znaczy, że muszą być potomkami bardzo szerokiej grupy przodków – tak tłumaczono sobie ludzką różnorodność. Czy zatem biblijna Księga Rodzaju bardzo się myliła?