Tadeusz z Zosią do lasu pomyka,
wzięli dwa piwa i trochę wałówki,
siedzą aż patrzą na skraju kocyka,
czerwone stoją mrówki
– wejdą, nie wejdą, wejdą, nie wejdą, wejdą”…
Aktualizacja: 04.06.2025 20:01 Publikacja: 17.02.2022 21:00
Foto: incamerastock / Alamy Stock Photo/Be&w
Tadeusz z Zosią do lasu pomyka,
wzięli dwa piwa i trochę wałówki,
siedzą aż patrzą na skraju kocyka,
czerwone stoją mrówki
– wejdą, nie wejdą, wejdą, nie wejdą, wejdą”…
Tekst tej piosenki śp. Tadeusza Rossa jakoś mi chodzi w ostatnim czasie po głowie. Światłe umysły od geopolityki, wybitni znawcy stosunków międzynarodowych i jeszcze bardziej uczeni eksperci od wojskowości roztropnie deliberują, kiedy to ci ze Wschodu ruszą na tych z Zachodu. A przecież tragiczna historia Kartaginy poucza nas, że żadne imperium nie pozwoli u swych bram wyrosnąć nowej potędze. Nie oszukujmy się, pewne mechanizmy dziejowe są niezmienne i nieuniknione. Tak właśnie – z szerokiej perspektywy historycznej i geopolitycznej – ocenia sytuację w swoim felietonie Grzegorz Hajdarowicz (tekst ukaże się w wydaniu marcowym miesięcznika „Uważam Rze Historia”). Warto go przeczytać.
A wracając do setek komentarzy eksperckich, pojawiających się każdego dnia w mediach, zastanawiam się czy Władimir Putin dobrze się przy tym bawi? Może dostrzega nawet w sobie pewne boskie atrybuty. Powiadają bowiem, że Bóg się śmieje tylko wtedy, kiedy czyta nasze plany na przyszłość.
Dlatego zamiast wróżbami, co się wydarzy w przyszłości, ja wolę zajmować się tym, co się działo w przeszłości. Chociaż i tu nie wiem, co jest lub nie jest prawdą. Nikt bowiem nie wie, jak było naprawdę i co według swojego widzimisię przekłamał jakiś złośliwy pamiętnikarz, leniwy skryba czy przekupiony przez swojego sponsora kronikarz. Czy tacy historycy, jak Tacyt i Swetoniusz, obiektywnie opisali dzieje Rzymu? A może nasze uprzedzenia są zwyczajną projekcją ich niechęci wobec opisywanych postaci historycznych? Wszystkie kroniki, zarówno te dawne, jak i współczesne, pisali i piszą mniej lub bardziej rozgarnięci i przekupni fałszerze historii. I nie ma znaczenia, czy mówimy o opłaconym przez Bolesława Krzywoustego Gallu Anonimie, czy dziennikarzu reżimowej telewizji gdzieś na antypodach lub jego rywalu z mediów opozycyjnych. Kronikarze, czyli media wszystkich epok historycznych, zazwyczaj kłamią pod gusty swoich chlebodawców. Tak było, jest i będzie, amen.
Czy daleko trzeba szukać potwierdzenia tej smutnej konkluzji w życiu codziennym? Każdego dnia miliony ludzi fałszują prawdę o sobie, wstawiając na internetowych forach społecznościowych poprawiane cyfrowo własne zdjęcia, przechwalając się „cudownym” życiem, majątkiem, rodziną i witalnością. Potrzeba głoszenia światu o swoim istnieniu jest tak silna, że nawet usmażenie jajecznicy jest równie dobrą okazją do wstawienia postu, jak skok na łepetynę z jakiegoś mostu. Miliony ludzi każdego dnia wstawiają do internetu filmy lub zdjęcia o tym, co jedzą. A przecież to tylko wstępna faza procesu trawiennego. Czemu nie pokazywać jej końca? Na szczęście do tego jeszcze na tym etapie rozwoju cywilizacji cyfrowej nie doszliśmy.
Zastanówmy się tylko, czy na podstawie naszych internetowych „śladów” ktoś kiedyś w przyszłości będzie mógł opisać prawdziwy obraz naszej epoki? Podejrzewam, że w przyszłości bardziej od tych samochwalczych panegiryków wstawianych na serwisach społecznościowych historycy będą woleli czytać nasze zalane wulgaryzmami rozmowy na komunikatorach. Jesteśmy przecież święcie przekonanymi, że te brudy nigdy do nikogo nie trafią. A to nieprawda. Nasi potomkowie będą się nimi zaczytywać. Część zresztą szybko ocenzurują, bo po rozpuście naszych czasów oni będą żyli w surowej ascezie obyczajowej. Tak to zawsze bywa w dziejach, że po libertynizmie nadchodzi purytanizm i odwrotnie. Nic nie wskazuje, żeby i tym razem koło historii nie dokonało kolejnego półobrotu.
Przecież po rozwiązłej, cieszącej się ludzką cielesnością i namiętnościami starożytności nadeszły surowe wieki średnie. A po niezrównanej artystycznie epoce renesansu nadeszły czasy protestanckiego ikonoklazmu. Tak więc nihil novi sub sole. To są zwyczajne dzieje – jak pisał Szekspir.
Każde przejedzenie prowadzi do postu. Każdy post kończy się obżarstwem. Tak też będzie w epoce postfejsbukowej. Nasi wnukowie lub prawnukowie będą sobie opowiadać, że niegdyś w modzie było obnażanie nie tylko swojego ciała, ale przede wszystkim głupoty. Będą mówić, że do tego służyły nam te wszystkie serwisy społecznościowe i media. A ponieważ nasza przyszłość to będzie ich historia, będą się zaśmiewać z naszych dzisiejszych przewidywań.
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Rzeczpospolita
Martwa armia Kambyzesa II, zaginiona gdzieś na egipskiej Pustyni Zachodniej. I jej lustrzane odbicie – powtarzan...
Żyjący na przełomie IV i V w. Sokrates Scholastyk, grecki historyk Kościoła starożytnego, wspomina w swojej wiel...
W Puźnikach na Ukrainie naukowcy odnaleźli szczątki 42 osób, najpewniej to nie wszystkie ofiary UPA. Instytut Pa...
80 lat temu, w nocy z 8 na 9 maja 1945 r., w podberlińskim Karlshorst doszło do powtórnego podpisania kapitulacj...
Uproszczone mapy sieci metra, wymyślone przez Harry’ego Becka w 1933 r. dla londyńskiego Undergroundu, są w użyc...
Ludziom zainteresowanym historią i prehistorią prawdziwą przykrość sprawiają medialne doniesienia, sensacyjne w...
Cerkiew prawosławna zaliczyła w poczet świętych trzech prawosławnych kapelanów wojskowych, którzy zostali zamord...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas