Jerzy Waszyngton jest dla Amerykanów postacią niemal półboską. Pierwszy prezydent Stanów Zjednoczonych jest dla młodego narodu amerykańskiego uosobieniem wszelkich cnót: patriotyzmu, uczciwości, szlachetności i przyzwoitości, jakimi powinien charakteryzować się wielki przywódca. Trudno spotkać amerykańskie opracowanie historyczne, które nie byłoby napisane w formie panegiryku dla Jerzego Waszyngtona. Amerykanie są przekonani, że ojca ich państwa nie powinno się krytykować, tak jak w Wielkiej Brytanii nie krytykuje się monarchy. Jest bowiem Waszyngton idylliczną personifikacją idei wolności, suwerenności i potęgi Stanów Zjednoczonych. Na kartach amerykańskich podręczników pojawia się niczym olimpijskie bóstwo, które w swoim geniuszu prowadzi prosty lud 13 brytyjskich kolonii do walki z największą potęgą swojej epoki – armią brytyjskiego króla Jerzego III. Przedstawiany jest jako geniusz strategii wojskowej, wizjoner i polityk, który wyznaczył republikański charakter amerykańskiej prezydentury.
To obraz mocno wyidealizowany, choć zapewne część tych opinii jest słuszna. Jeżeli jednak zdejmiemy z pomnika Jerzego Waszyngtona ową patynę narodowej świętości, to ujrzymy człowieka z krwi i kości, który przez większą część życia święcie wierzył w potęgę i chwałę korony brytyjskiej i w głębi duszy zawsze czuł się Brytyjczykiem. Ale nawet ta tożsamość nie do końca była prawdziwa. Co prawda, rodzina ojca Jerzego Waszyngtona pochodziła z Anglii, ale już po matce odziedziczył mieszankę krwi holenderskiej, angielskiej i niemieckiej.
Ród plantatorów
Jerzy Waszyngton urodził się prawdopodobnie 11 lutego 1731 r. jako pierwsze dziecko 37-letniego Augusta Waszyngtona i jego drugiej żony, 23-letniej Marii Ball Waszyngton. Historycy mają trudność z ustaleniem dokładnej daty ze względu na stosowany w amerykańskich koloniach kalendarz juliański oraz używaną w ówczesnym Imperium Brytyjskim formę numerowania poszczególnych lat w dokumentach publicznych. Co prawda, kalendarz gregoriański formalnie obowiązywał w imperium od 1752 r., ale częste pomyłki urzędników powodowały liczne błędy w archiwach cywilnych. Biorąc pod uwagę możliwość takiej pomyłki, wielu amerykańskich historyków skłania się ku opinii, że generał Jerzy Waszyngton urodził się 22 lutego 1732 r., a więc ponad rok później niż jest przyjęte oficjalnie.
Ojciec narodu amerykańskiego przyszedł na świat w wiejskim drewnianym domu w majątku Pope's Creek, niedaleko należącej do hrabstwa Westmoreland miejscowości Colonial Beach, w stanie Wirginia. W tym samym miejscu urodził się także jego ojciec Augustyn Waszyngton, syn kapitana milicji Virginii Wawrzyńca Waszyngtona (ang. Lawrence Washington), który z kolei był synem urodzonego w angielskim hrabstwie Essex Jana Waszyngtona (ang. John Washington), pierwszego członka rodu Waszyngtonów, który postanowił opuścić zielone wzgórza Anglii. Pradziadek pierwszego amerykańskiego prezydenta założył olbrzymią plantację na żyznych glebach Wirginii, zgromadził przyzwoity majątek, był właścicielem wielu niewolników i został lokalnym działaczem politycznym. Podobne kariery wybrali jego syn, wnuk i prawnuk, wszyscy trzej wychowani w duchu lokalnego patriotyzmu i uwielbienia dla korony brytyjskiej.
Właściciel 318 niewolników
Augustyn, ojciec Jerzego Waszyngtona, był plantatorem tytoniu. W pewnym okresie swojego życia próbował też szczęścia w przemyśle wydobywczym rudy żelaza, ale jego wielkie ambicje szybko spaliły na panewce. Waszyngtonowie bez wątpienia należeli do ścisłej elity społeczeństwa Wirginii. Nie jest także żadną tajemnicą, że od czterech pokoleń byli właścicielami licznej grupy niewolników. Przyszły pierwszy prezydent Stanów Zjednoczonych został właścicielem niewolników już w wieku 11 lat, kiedy w 1743 r. zmarł jego ojciec.