Po całym dniu walki wieczorem 2 września 1939 r. na stokach Wysokiej dymi prawie 50 wraków niemieckich czołgów. Obsługi polskich dział ppanc. biły tutaj do ostatka. Dzięki ich poświęceniu brygadzie udało się zatrzymać Niemców na linii Skawy i obronić Jordanów i Chabówkę.
W ciągu następnych czterech dni Schwarze Brigade – jak nazwali ją Niemcy, od czarnych skórzanych kurtek, jakie nosili jej oficerowie i podoficerowie – powstrzymuje w beskidzkich dolinach natarcie 2. Dywizji Pancernej i 4. lekkiej z XXII korpusu gen. von Kleista. Zapobiega to okrążeniu od południa Armii „Kraków”. Później broni linii Wisłoki i Sanu. Osłania odwrót piechoty pod Nowym Wiśniczem i Łańcutem. Broni Lwowa, atakując bawarską 1. Dywizję Górską. Kiedy po trzech tygodniach walk obronnych przekracza granicę węgierską, liczy mniej niż połowę stanu, ale wciąż jest zdolna do walki. Niemała w tym zasługa mjr. Skibińskiego, żołnierza rzutkiego i dzielnego oraz wysokiej klasy sztabowca.
W pokoleniu Franciszka Skibińskiego każdy niemal uczniak planował zostać ułanem. Ale niewielu dążyło do tego celu z tak niezachwianą konsekwencją jak Skibiński. Urodzony w 1899 r. w Monachium, gdzie jego ojciec Władysław studiował w Akademii Sztuk Pięknych, zaraz po maturze w Kijowie zaciągnął się do ułanów w I Korpusie Polskim Dowbora-Muśnickiego. Na przełomie 1918/1919 r. jako podoficer 1. Pułku Ułanów Krechowieckich bronił Lwowa. W wojnie polsko-bolszewickiej dowodził plutonem, a potem szwadronem w 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich. Podczas marszu na Kijów z pistoletem w ręku poprowadził swych ułanów do brawurowego ataku w bitwie o węzeł kolejowy Koziatyń, a potem powstrzymywał z nimi zagony kozaków Budionnego.
Po 1920 r. wytrwale się kształcił, był słuchaczem, a potem wykładowcą w Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu. Choć już w owych czasach zaczął zyskiwać renomę zdolnego teoretyka wojskowości – w 1935 r. ukończył Wyższą Szkołę Wojenną – był przede wszystkim kawalerzystą. Lepiej niż za biurkiem czuł się w kasynie, przy kielichu, na polowaniu. I w siodle – do chwili, gdy po raz ostatni dosiadł konia w połowie sierpnia 1939 r. Oficerowie kawalerii, których brygady planowano przekształcić w jednostki motorowe, mieli prawo odmówić przydziału do nowej broni. Skibiński nie miał wątpliwości, że w przyszłej wojnie decydować będą czołgi i oddziały zmotoryzowane. Jako szef sztabu odegrał ważną rolę w formowaniu na nowo – jako jednostki pancerno-motorowej – 10. Brygady Kawalerii.
W czerwcu 1940 r. we Francji objął stanowisko szefa sztabu w 10. Brygadzie Kawalerii Pancernej, która pod dowództwem gen. Maczka wyróżniła się m.in. w bitwach o Champaubert i Montbard nad Kanałem Burgundzkim. W sierpniu 1944 r. wraz z żołnierzami 1. Dywizji Pancernej stanął na normandzkiej plaży. W ostatniej fazie bitwy pod Falaise dowodził 10. Pułkiem Strzelców Konnych. Z 3. Brygadą Strzelców 1. Dpanc zdobywał Bredę i ujście Mozy. W styczniu 1945 r. objął dowodzenie nad pancerną pięścią dywizji, 10. Brygadą Kawalerii Pancernej.