– To nie jest opowieść o sławnych ludziach. Nie ma w niej głośnych nazwisk – mówi „Rz” reżyser serialu Waldemar Krzystek. – Przedstawiliśmy losy szeregowych członków Żegoty (Rady Pomocy Żydom – red.). Zapomnianych bohaterów, którzy wykonywali całą żmudną robotę. Odbierali niemowlęta przez dziury w murach getta, ukrywali je, wyrabiali im papiery i przerzucali na wieś. I często płacili za to najwyższą cenę.
Wczoraj w siedzibie TVP odbyła się nieoficjalna projekcja pierwszych dwóch odcinków „Sprawiedliwych”, którzy na ekrany telewizorów trafią w kwietniu. Serial przedstawia splatające się ze sobą losy dwóch rodzin – polskiej i żydowskiej – na tle straszliwej rzeczywistości okupowanej Warszawy. Główni bohaterowie – młode małżeństwo Kowalskich – pomimo grożącej za to kary śmierci angażują się w pomoc mieszkańcom getta.
Widzowie „Sprawiedliwych” zobaczą wstrząsające sceny, w których ukrywani przez Polaków Żydzi zostają zamordowani razem ze swoimi dobroczyńcami. Przekonają się, jak skomplikowaną i niebezpieczną operacją było ratowanie żydowskich sąsiadów oraz jak wielką rolę odgrywał w niej Kościół.
Scenariusz „Sprawiedliwych” powstał na kanwie prawdziwych wydarzeń, napisano go na podstawie książek, wspomnień i dokumentów. – Mam nadzieję, że serial zostanie sprzedany na Zachód – podkreśla Krzystek. – Większość jego mieszkańców nie ma pojęcia o istnieniu Żegoty. Polacy są tam uważani za kolaborantów i antysemitów. Pora, aby podjąć walkę z tym stereotypem. A cóż przemawia do ludzi bardziej niż film?
Zastrzega jednak, że nie zrobił „materiału propagandowego”. – W serialu występują także Polacy zachowujący się wobec Żydów haniebnie. Nie negujemy, że byli i tacy. Przywracamy jednak tej sprawie właściwe proporcje – mówi reżyser.