Jeśli się zdarzył gwałciciel, pozostawał na łasce królewskiej i rodu pohańbionej, przy czym monarcha w takich przypadkach swej łaski nie okazywał, a ród już wiedział, co czynić. Kościół wzbraniał niewieście udziału w liturgii, kapłaństwie, ale godność podkreślał. Jak wieść w kronikach zapisana niesie, nie kto inny, tylko Stanisław, biskup krakowski, rzucił klątwę na króla Bolesława (Śmiałego) za zgwałcenie żony rycerza Kryspina. Arcybiskup gnieźnieński Jakób (1145) wyklął Władysława, najstarszego syna Krzywoustego, i wspomagających go Rusinów za gwałcenie panien i mężatek w Poznaniu.
Z upływem wieków w Polsce pozycja kobiety nie słabła, przeciwnie. Jan Chryzostom Pasek ze zdumieniem stwierdził, bywszy w Moskwie, i cztery dni u bojara mieszkawszy: „a gospodyniej nie widziałem, bo tam oni żony tak chowają, że jej słońce nie dojdzie; wielką niewolą cierpią żony i ustawiczne więzienie”. Zdumiał się pan Pasek, ponieważ do czego innego był przyzwyczajony w Rzplitej: Tutaj „Bóg ozdobił niebo słońcem, a dom cnotliwą żoną”, nikt jej pod korcem nie chował, każdy się nią chwalił, bo przecież wiadomo, że „cnotliwa żona to męża korona”.
Ale też nie byli Sarmaci bezkrytyczni wobec podwik i sporą o nich wiedzę zawarli w przysłowiach; jeśli są przysłowia mądrością narodów, to nasz naród, w swojej męskiej połowie, głupi nie był:– Białogłowa grzeczna a wino mocne z najmędrszego uczyni błazna.
– Białogłowa obrony szuka w płaczu, mężczyzna w pałaszu.
– Białogłowie pstro w głowie.