Dlaczego właśnie tam? – Bo Markowa łamie kłamliwie przedstawiany stereotyp polskiego antysemityzmu – podkreśla metropolita przemyski arcybiskup Józef Michalik.
Dla przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski ta wieś jest symbolem przywracania równowagi w prawdzie o drugiej wojnie światowej. – Niech Markowa będzie świadectwem przeciwko twierdzeniom pseudohistoryków – mówił w niedzielę podczas uroczystości 64. rocznicy zamordowania przez Niemców dziewięcioosobowej rodziny Ulmów za to, że podczas okupacji ukrywała Żydów.
– Markowa już dawno powinna się stać symbolem zachowań Polaków wobec Żydów podczas drugiej wojny światowej – mówi „Rz” mieszkający w Hajfie Abraham Segal. – Za samo podanie Żydowi ręki groziła śmierć, a już jakim trzeba się było wykazać bohaterstwem, by skazanych na zagładę przyjąć pod swój dach!
Pod przybranym nazwiskiem Romek Kaliszewski jako jedyny z rodziny przeżył wojnę dzięki Cwynarom z Markowej. Z badań historyka IPN Mateusza Szpytmy wynika, że mieszkańcy wsi ukrywali podczas okupacji około 20 Żydów. – W każdej chwili groziła im śmierć, a mimo to starali się pomagać żydowskim sąsiadom, a nawet nieznajomym, jak to miało miejsce w przypadku Abrahama Segala – podkreśla Szpytma.
Uratowany z Holokaustu Segal dziwi się, że w Polsce tak mało się mówi o bohaterskiej postawie Polaków wobec Żydów, a nagłaśnia incydentalne zachowania. Przypomina słowa profesora Władysława Bartoszewskiego, „by nie zajmować się łajdactwem i nie martwić się, że wśród Polaków zdarzali się ludzie nikczemni”. – Jestem żywym przykładem, że tragedia w Jedwabnem to był margines zachowań Polaków w czasie okupacji – podkreśla.