Książę nie był pewien, czy wroga akcja to atak czy podstęp. Przez godzinę wsłuchiwał się w huk dział od strony miasta i zwlekał z decyzją. Wreszcie powiadomił o wszystkim króla, zebrał 3 tys. Szwajcarów, 1 tys. lekkiej kawalerii i ruszył ku północnej bramie. Około 5.30 jego oddziały natknęły się na rozwiniętą w osłonie hiszpańską jazdę. W porannej mgle rozgorzały pierwsze kawaleryjskie pojedynki. Wkrótce na czele niewielkich sił nadjechał Bonnivet, który z rozkazu króla miał rozpoznać sytuację. Sądząc, że ludzie Fleurangesa mają do czynienia z niewielkim wypadem, powrócił do obozu z meldunkiem, że atak został powstrzymany. Była 6 rano. Pół godziny później hiszpańska straż przednia złożona z arkebuzerów markiza Alfonso del Vasto zdobywała już zamek Mirabello, zagarniając stojący w jego pobliżu francuski tabor.
Obie strony nie miały jeszcze pełnego obrazu sytuacji i nie panowały nad rozwojem wydarzeń. Jednak cesarskie kolumny zaczęły wchodzić w lukę pomiędzy królewskimi oddziałami. O godz. 7.30 we wschodniej części parku rozgorzała zażarta walka na piki pomiędzy lands-knechtami von Frundsberga a Szwajcarami de Fleurangesa. Niemieccy najemnicy mieli jednak dwukrotną przewagę i Helweci, mimo dzielnej postawy, nie zdołali ich zatrzymać.
W tym czasie w zachodniej części parku 8 tys. piechoty i 2 tys. jazdy pod wodzą Lannoya podążało do Mirabello, aby połączyć się z siłami de Vasto i wspólnie uderzyć na Pawię. Po drodze wicekról Neapolu zauważył po prawej stronie główne siły francuskiego władcy. Stanowiło je 3,6 tys. doborowej ciężkiej jazdy, 4 tys. landsknechtów i 2 tys. Gaskończyków wraz z rezerwą artylerii.
Franciszek, widząc wyłaniające się z mgły kolumny wroga, zarządził szarżę. Lannoy nie miał wyjścia – musiał osłonić dopiero rozwijającą się piechotę. Mając pod sobą mniej liczną i słabiej uzbrojoną jazdę, rzucił się do kontrszarży ze słowami: „Nie ma już nadziei, prócz Boga”.
Po chwili dało się słyszeć głośny chrzęst ścierających się o pancerze kopii, a powietrze przeszył przeraźliwy ryk rannych ludzi i koni. Po kilku minutach nierównej walki Hiszpanie oddali pole i uciekli do rzadkiego lasu, w którym rozstawiła się już cesarska piechota. Lannoy został poniesiony przez wierzchowca, a dowodzenie przejął markiz Pescara.