Zaprawieni w bojach żołdacy nie tolerowali opóźnień w wypłacie. Każdy, kto chciał z powodzeniem prowadzić kampanię, musiał mieć pokaźne zapasy złota. Królowie Francji często wpędzali swoich dowódców w potężne tarapaty, nie przysyłając na czas obiecanych pieniędzy. Wówczas najemnicy przechodzili na stronę tego, kto lepiej im zapłacił, stając się wrogami niedawnych kontrahentów. Szwajcarskie zastępy odchodziły do swych alpejskich siedzib lub, nie czekając na francuskiego sojusznika, rozpoczynały walkę, by powetować sobie stratę bogatymi łupami.

Problemy te nie omijały także strony cesarskiej. Po bitwie pod Pawią rozwścieczeni brakiem wynagrodzenia niemieccy landsknechci, szukając sprawiedliwości, wdarli się do komnat wyższych dowódców i wywlekli ich na dziedziniec zamkowy.

Wicekróla Neapolu przed śmiercią uchroniły tylko argumenty, że martwy nic nie kosztuje. Hiszpańscy markizowie musieli zastawić domy, aby ocalić skórę. Wśród wojsk najemnych długo prym wiedli Szwajcarzy. Dopiero klęski pod Marignano (1515) i La Biccocą (1522) nadwerężyły ich autorytet, a palmę pierwszeństwa przejęli piechurzy niemieccy.