Po 1849 roku liderem włoskiego ruchu narodowego pozostało Królestwo Sardynii (Piemontu). Zachowano tam liberalne zdobycze polityczne. Równocześnie nastąpił szybki rozwój gospodarczy – powstawały nowe fabryki, kopalnie, huty, linie kolejowe. W 1852 roku premierem Piemontu został Camillo Cavour.
Zdawał sobie doskonale sprawę, że aby wyprzeć z Półwyspu Apenińskiego gwarantujących dotychczasowe status quo Habsburgów, trzeba pozyskać któreś z wielkich mocarstw. Dlatego zdecydował się wysłać 15-tysięczny korpus ekspedycyjny na Krym, który bił się z Rosjanami u boku Francuzów i Brytyjczyków. Dzięki temu piemonccy dyplomaci wzięli udział w paryskiej konferencji pokojowej w 1856 roku, gdzie nawiązali bliższe kontakty z francuskimi oficjelami.
Cesarz Francuzów Napoleon III, szermujący hasłami wyzwolenia ludów i obalenia resztek systemu Świętego Przymierza, bardzo interesował się sprawami włoskimi. Także dlatego, że po drugiej stronie Alp swą zawrotną karierę zaczął przed 60 laty jego sławny stryj i imiennik Napoleon Bonaparte.
Najpierw podjął zabiegi dyplomatyczne. W marcu 1857 roku zaproponował ówczesnemu posłowi w Paryżu – Ottonowi von Bismarckowi, przyszłemu żelaznemu kanclerzowi – zgodę na wcielenie do Prus Hanoweru i Holsztynu oraz utworzenie w północnych Niemczech związku pod pruskim przewodnictwem w zamian za neutralność Berlina w przyszłej wojnie we Włoszech i drobne korekty graniczne nad Renem.
Wielką Brytanią cesarz Francuzów nie musiał się zbytnio przejmować. Wyspiarze uwikłani równocześnie w wojny z Persją i Chinami (druga wojna opiumowa) oraz w tłumienie powstania sipajów w Indiach sami potrzebowali życzliwości i wsparcia Francuzów. Z kolei liżąca rany po wojnie krymskiej Rosja na razie wypadła z grona wielkich mocarstw. Zresztą z pewnością nie kiwnęłaby palcem w obronie monarchii naddunajskiej, która w tym konflikcie zajęła wrogie stanowisko wobec wschodniego sąsiada, okazując czarną niewdzięczność za pomoc w pacyfikacji powstania węgierskiego w 1849 roku.