Przypomnijmy, iż w Strasburgu są już dwie polskie skargi katyńskie, złożone łącznie przez 15 krewnych ofiar mordu NKWD. Niewykluczone, iż Trybunał zdecyduje wkrótce o ich połączeniu. Do skargi przeciwko Rosji przyłączył się też polski rząd, co zwiększa polityczną rangę wystąpienia Polaków.
Zdaniem Naczelnej Prokuratury Wojskowej Rosji rodziny zamordowanych zajrzeć do dokumentów trwającego 14 lat rosyjskiego śledztwa nie mogą, bo materiały te zawierają tajemnicę państwową. Akta dostępne były dotąd jedynie dla dwójki reprezentujących Polaków rosyjskich adwokatów. Mogli oni jednak tylko czytać te materiały w prokuraturze. Nie wolno im było natomiast z nikim dzielić się zawartymi tam informacjami, czyli wykorzystać ich w procesie, jaki toczył się przed sądami.
Polacy odwołali się bowiem od negatywnych decyzji prokuratury do rosyjskich sądów, by wyczerpać tzw. drogę krajową - czyli wszystkie dostępne w danym państwie procedury, gdyż tylko wówczas Europejski Trybunał zajmuje się skargą. Polacy wystąpili do Strasburga o tzw. szybką ścieżkę rozpatrywania skargi ze względu na wiek osób wnoszących pozew. Wśród występujących przeciwko Rosji jest m.in. wdowa po zamordowanym w Katyniu oficerze - ponad 90-letnia Ojcumiła Wołk z Warszawy.
Przypomnijmy też, że rosyjska prokuratura odmawia rehabilitacji ofiar zbrodni katyńskiej, twierdząc, że dokumenty dotyczące mordu nie zachowały się, więc nie może ona w ogóle rozpatrzyć wniosków o ich rehabilitację.
W czasie jednej z sądowych rozpraw w Moskwie prokurator Igor Blizjejew argumentował nawet, że nie można zrehabilitować wszystkich pomordowanych oficerów, gdyż "istniały podstawy do represjonowania niektórych z nich jako szpiegów, dywersantów i terrorystów".