Z Gdańska na plenum dociera samochodem – ostrzegano go, że podróż samolotem może być niebezpieczna – także I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku Tadeusz Fiszbach. Mówi o autentycznym proteście klasy robotniczej. Zostaje wytupany. Potem jednak w stoczni na tablicy ogłoszeń ktoś wypisze: „Łysy trzyma z nami!”.
I sekretarz KC Edward Gierek opowiada się za politycznym rozwiązaniem konfliktu. Plenum zmienia premiera – Edwarda Babiucha ma zastąpić Józef Pińkowski.
[srodtytul]Kurtyna się uchyla[/srodtytul]
Następnego dnia, w poniedziałek, własny mały bunt rozniecają polscy dziennikarze. Andrzej Bajorek z „Życia Warszawy” wpada na pomysł, by zaprotestować przeciw fałszowaniu obrazu strajku w mediach. Szykują oświadczenie: „Wiele informacji dotychczas publikowanych, a przede wszystkim sposób ich komentowania, nie odpowiada istocie zachodzących tu wydarzeń”. – Wszyscy są za, ale dużo wątpliwości. Jeden kolega z Wybrzeża podpisał, potem oderwał swój podpis i zjadł, potem przeprosił i znów podpisał – wspominał Wojciech Giełżyński. Ale bariera psychiczna zostaje przełamana.
„Wieczór Wybrzeża”, jako pierwsza gazeta, informuje o istnieniu Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego i 21 postulatach. Strajkującym udaje się wywalczyć, że fragmenty negocjacji będą transmitowane w lokalnej rozgłośni, a ogólnopolskie media mają informować o przebiegu rozmów. Rząd odblokowuje łączność z Warszawą i Szczecinem. Kurtyna milczenia się uchyla.
We wtorek, 26 sierpnia, do stoczni po raz drugi przyjeżdża autokar z delegacją rządową. – Zupełna cisza, w której słychać tylko słowa idącego na przedzie premiera: „Dzień dobry, dzień dobry, przyjechaliśmy, jesteśmy”. Ani słowa odpowiedzi. Milcząca odmowa kontaktu przed ujawnieniem tego, co się kryje wewnątrz teczek i aktówek. Pełna świadomość bezwartościowości pozorów. Idą spięci. Co myślą? Czy się boją? – tak zapamiętał to wejście Waldemar Kuczyński, jeden z grupy wspierających strajk ekspertów.
MKS żąda wolnych związków zawodowych. Rząd obstaje przy modyfikacji formuły starych związków. Proponuje jedynie, by wybrać do nich nowych przedstawicieli na terenie Trójmiasta, a w nowelizacji ustawy wpisać prawo do strajku. Odpowiada Andrzej Gwiazda, członek Prezydium MKS: „Naszym celem jest powołanie rzeczywistej organizacji pracowników, w którą ludzie byliby w stanie uwierzyć”. Bogdan Lis: „Nie chcemy wymieniać starej krwi na świeżą, chcemy mieć po prostu organizm zupełnie nowy”.
W święto Matki Boskiej Częstochowskiej na Jasnej Górze głos zabiera prymas Stefan Wyszyński. Mówi o tym, że człowiek ma prawo do zaznaczenia swego stanowiska – niekiedy wstrzymując się od pracy. Telewizja emituje jedynie fragmenty homilii. Do kardynała Wyszyńskiego pisze rozgoryczony
ks. Hilary Jastak: „Dziwi wszystkich wiernych i mnie osobiście bierna postawa Episkopatu Polski wobec istotnych spraw narodu polskiego”.
W stoczni coraz więcej zagranicznych ekip dziennikarskich. „Punkt informacyjny w hallu ma kilka wyspecjalizowanych stanowisk pracy biurowej, rozrasta się liczba służb ogromnej machiny strajkowej. Są tłumacze na obce języki, resorty porządku wewnętrznego, informacji, transportu, łączności, finansów, zaopatrzenia, są liczne agendy wydawnicze współpracujące z kilkoma drukarniami. Przepustki do stoczni, ręcznie wypisywane na paskach papieru, ustępują miejsca drukowanym na kartonie, opieczę- towanym” – zauważają dziennikarze.
Jerzy Janiszewski, plastyk, autor znaku „Solidarności”: – Nie pamiętam dokładnie, kiedy przyszedł mi do głowy pomysł graficznej formy napisu. Którejś nocy między drugą a trzecią turą rozmów. Koncepcja wychodziła od takiego podobieństwa: jak ludzie w zwartym tłumie solidarnie wspierają się jeden o drugiego, tak te litery słowa powinny się też wspierać o siebie. Zacząłem się spieszyć. Chciałem wykończyć w szczegółach ten pomysł, nim przyjedzie komisja rządowa, żeby i oni poczuli, że tak jest.
[srodtytul]Przesilenie[/srodtytul]
Na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR obserwacjami ze stoczni dzieli się Mieczysław Jagielski: „Mam głębokie przekonanie, że jeśli nie wyrazimy zgody na organizację nowych związków, Gdańsk nie ruszy”.
W czwartek 28 sierpnia rozpoczyna się kolejna, trzecia tura rozmów MKS z komisją rządową. Strajkujący już wcześniej ustalili, że przymiotnik „wolny” przed nazwą związków zawodowych, na który władza reagowała alergicznie, można zastąpić słowami: niezależny, samorządny. Waldemar Kuczyński:
– To była zmiana drobna, ale ważna. Chodziło o to, by u progu postanowionych już rokowań wykazać wolę kompromisu, stworzyć właściwą atmosferę.
Siadają do stołu obrad. Lech Bądkowski mówi o ograniczeniu cenzury, Lech Wałęsa o ocenzurowaniu homilii prymasa Wyszyńskiego. Anna Walentynowicz porusza sprawę więźniów politycznych. „Żyjemy w kraju, w którym jedność narodu jest wymuszona pałką policyjną” – podsumowuje Andrzej Gwiazda. Jagielski reaguje emocjonalnie: „Pan użył stwierdzenia, które ja, powiem panu, mnie ubodło”. Dodaje, że jeśli strajkujących rozpędzą, wtedy i jego trzeba będzie przepędzić.
Rozmowy zostają przerwane. W Sali BHP dla strajkujących występuje Teatr Wybrzeże.
Sytuacja w Polsce bardzo już niepokoi władze radzieckie. Z dokumentu Komisji Susłowa: „Biorąc pod uwagę zaistniałą sytuację, Ministerstwo Obrony [ZSRR] prosi o zezwolenie na postawienie, w pierwszej kolejności, trzech dywizji pancernych i jednej dywizji zmechanizowanej w stan pełnej gotowości bojowej na godzinę 18 29 sierpnia, aby uformować zbrojną grupę wojsk na wypadek, gdyby pomoc zbrojna miała być zapewniona PRL”.
Piotr Halbersztat, dziennikarz Polskiej Kroniki Filmowej, wspominał, że piątek 29 sierpnia był dniem grozy. – W stoczni podszedł do mnie ktoś i powiedział: „Słuchaj, zabieraj swoją ekipę i wyjeżdżajcie ze stoczni. Najpóźniej do wieczora”. Pytam, co się stało, dlaczego. „Prawdopodobnie w nocy wejdą czołgi”.
Strajkuje już cały kraj – kopalnie, huty. Jednak strona rządowa nie stawia się rano na rozmowach. W Warszawie trwa narada kierownictwa PZPR. Edward Gierek zastanawia się nad ustąpieniem w sprawie wolnych związków zawodowych. „Może trzeba wybierać mniejsze zło, a potem starać się z tego wybrnąć” – argumentuje.
Władysław Kruczek, przewodniczący Centralnej Rady Związków Zawodowych, zastanawia się nad wprowadzeniem stanu wyjątkowego. Generał Wojciech Jaruzelski zwraca uwagę, że konstytucja tego nie przewiduje. „Jest tylko stan wojenny, ale też wprowadzić go nie można, bo jak wyegzekwować rygory, kiedy staje cały kraj. To nierealne. Trzeba unikać wydawania zarządzeń, które nie mogą być egzekwowane” – mówi.
W sobotę 30 sierpnia komisja rządowa przyjeżdża wreszcie do Stoczni Gdańskiej. Grupa robocza podpisuje uzgodnienia dotyczące dwóch pierwszych postulatów. Rząd godzi się na niezależne, samorządne związki zawodowe i prawo do strajku. Lech Wałęsa domaga się jeszcze zwolnienia zatrzymanych ostatnio działaczy opozycji. Mówi: „Jeśli to wszystko dobrze pójdzie, my chcemy rzeczywiście w poniedziałek iść do pracy, ale naprawdę musimy mieć czarno na białym”.
Jagielski odpowiada: „Będzie czarno na białym”.
Jedzie do Warszawy po pisemną akceptację uzgodnień. Ma wrócić jeszcze tego samego dnia, w końcu jednak do stoczni nie dociera.
Do strajkujących dochodzą informacje, że szczeciński MKS podpisał już porozumienie. Strona rządowa zgodziła się w nim na powstanie samorządnych związków zawodowych „o socjalistycznym charakterze”. Wieczorem w Warszawie V Plenum KC PZPR. Stanisław Kania referuje: „Wczoraj towarzysz Gierek przeprowadził rozmowę z towarzyszem Aristowem [ambasadorem ZSRR w Polsce] w sprawie naszego stanowiska dotyczącego związków zawodowych i uzasadnił konieczność pójścia na kompromis w tej sprawie”.Plenum zatwierdza porozumienie szczecińskie i projekt porozumienia z Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym w Gdańsku.
[srodtytul]Historia[/srodtytul]
Niedziela, 31 sierpnia. To ten dzień utrwalił się na archiwalnych zdjęciach. Do stoczni przyjeżdża komisja rządowa. Podpisuje kolejne punkty porozumienia. Zapadają uzgodnienia dotyczące cenzury – jej decyzje będzie można zaskarżyć do sądu. W niedzielę w radiu będzie transmitowana msza św. Podwyżka jest niższa od tej, którą rząd proponował w pierwszych dniach strajku. Jednak strajkujący do punktu 4 dodają aneks z nazwiskami osób aresztowanych w ostatnich dniach. Żądają ich uwolnienia.
Andrzej Gwiazda: – Był jednak straszny moment, tu kończymy strajk, a tu przyjechała Gajka Kuroniowa, że Jacek i inni jeszcze siedzą. W prezydium przeważyli ci, którzy sprawę aresztowanych postawili na ostrzu noża. Zagrozili kontynuacją strajku.Kilka godzin później Jagielski zapewnia: „Pragnę oświadczyć, że władze prokuratorskie podejmą decyzję o zwolnieniu osób zatrzymanych do ich dyspozycji i znajdujących się na liście wręczonej mi przez MKS”.
Jest 16.40. Wałęsa wyciąga ogromny długopis z wizerunkiem papieża. Przed kamerami podpisuje porozumienie. Ogłasza koniec strajku. „Jeszcze raz chciałem podziękować panu premierowi i wszystkim siłom, które nie pozwoliły na jakieś siłowe załatwienie sprawy, że rzeczywiście dogadaliśmy się jak Polak z Polakiem – mówi. – Czy osiągnęliśmy wszystko, czego chcieliśmy, czego pragniemy, o czym marzymy? Powiem szczerze – nie wszystko, ale wszyscy wiemy, że uzyskaliśmy bardzo wiele”.
Bogdan Lis: – Jak już podpisaliśmy porozumienie, ja i Alina Pieńkowska natychmiast znaleźliśmy jego oryginał i wywieźliśmy ze stoczni, jeszcze podczas trwania uroczystości. Ukryliśmy go w prywatnym mieszkaniu.
O godzinie 17.55 w Sali BHP rozpoczyna się posiedzenie Komitetu Założycielskiego Niezależnego Związku Zawodowego. Ale to już inna historia.
[i]Agnieszka Rybak[/i]