Wiek XVIII nie zapowiadał się burzliwie. Pół wieku wcześniej zakończyła się wojna trzydziestoletnia, a w rywalizacji o basen Morza Bałtyckiego na miejsce lidera wysunął się Sztokholm. Tym samym Szwecja urastała do roli europejskiego mocarstwa obok takich potęg, jak Francja i cesarstwo habsburskie. Wielką niewiadomą pozostawało jednak państwo moskiewskie. Piotr I reformował kraj na zachodnią modłę, ale potrzebował niezamarzających portów. Car był wojowniczy oraz niecierpliwy, dlatego wybrał wojnę. Najpierw uderzył na południe, ale Turcja obroniła swoje twierdze czarnomorskie. Wtedy obrócił wzrok na północ i również się pomylił, bo w tym samym czasie na tronie zasiadał Karol XII. Młody i tak samo wojowniczy monarcha chciał dokończyć dzieła przekształcenia Bałtyku w wewnętrzne jezioro Szwecji. Aby poskromić jego apetyt, w 1700 r. powstała zbrojna koalicja Rosji, Danii oraz Rzeczypospolitej, w której panował saksoński elektor. August II Mocny pragnął odbić Szwedom Kurlandię, a Piotr zdobyć szwedzkie prowincje – Ingermanlandię i Karelię wraz z bałtyckim wybrzeżem. Tak doszło do wybuchu wojny północnej, która w latach 1700–1721 przetasowała europejskie karty. Jej kulminacją był rosyjski pochód Karola XII zakończony połtawską bitwą.
Karola XII można porównywać chyba tylko z Napoleonem, ponieważ wydawało się, że szwedzka armia jest niezwyciężona. Był to wynik reformy wojskowej i rewolucyjnej taktyki walki, formacji nazywanej karolińską piechotą. W 1700 r. Szwedzi rzucili na kolana Danię, która jako pierwsza opuściła koalicję. Wkrótce o sile Karola XII przekonał się Piotr I, który napadł na szwedzką twierdzę w Narwie. Carska klęska długo nie miała sobie równych. 60 tys. rosyjskich żołnierzy rozbiegło się przed wielokrotnie słabszym przeciwnikiem... Piotr zreformował jednak armię, a w latach 1703–1706 udało mu się wyjść nad Zatokę Fińską, gdzie rozpoczął budowę nowej stolicy – Petersburga. Lecz w tym samym czasie Karol XII pobił wojska polsko-saksońskie, zmuszając Augusta II do abdykacji, przez co pozbawił Piotra najważniejszego alianta. Na tronie osadził Stanisława Leszczyńskiego i uznał, że przyszła kolej na Rosję.
Podczas strategicznej narady w 1708 r., w litewskich Smorgoniach, Karol XII rozpatrywał kilka scenariuszy kampanii. Wszystkie przewidywały pełne rozgromienie Piotra, król wahał się tylko, czy osadzić na rosyjskim tronie Jakuba Sobieskiego, czy też carskiego syna Aleksieja. Planował zbrojny pochód na Psków i Nowogród, aby po zdobyciu Petersburga oderwać całą północ Rosji. Rozważał także marsz na Smoleńsk, który zamierzał oddać królowi Leszczyńskiemu. Ostatecznie wybrał pochód na Moskwę, bo wywiad doniósł, że rosło wewnętrzne niezadowolenie z cara i kosztów wojny. A te były niemałe. Dla przykładu: w 1721 r. utrzymanie 200-tysięcznej armii kosztowało skarbiec 78 proc. dochodów. W 1706 r. zbuntowała się więc załoga Astrachania, która wyrżnęła oficerów i urzędników. Rok później pod wodzą atamana Buławina bunt podnieśli Kozacy Donu. Wreszcie do Karola XII dotarli emisariusze z moskiewskiej Ukrainy. Kozacki hetman Iwan Mazepa zdradził cara i zaproponował Szwedom oderwanie południa Rosji. Oczywiście Piotr I nie siedział bezczynnie. Już w 1706 r. podczas narady sztabowej w Żółkwi zarysował scenariusz obrony. Planował wojnę na wyczerpanie, wykorzystując tzw. strategię scytyjską, która polegała na unikaniu generalnego starcia i szarpaniu przeciwnika. Jej ważnym elementem był pas fortyfikacji złożony z twierdz oraz leśnych zasieków spowolniających natarcie Szwedów. Plan uzupełniała taktyka spalonej ziemi zakładająca niszczenie żywności i furażu na trasach marszu wrogiej armii.
Połtawska kampania
Karol XII zdawał sobie sprawę ze znacznej dysproporcji sił, ale wierzył w armię. Z kolei ta wierzyła bezgranicznie królowi i nie dopuszczała myśli o porażce. Historycy twierdzą, że monarcha i jego żołnierze nie znali komendy „Odwrót!", stawiając zawsze na rozstrzygający atak. Przekonanie o własnej sile było racjonalne. W poprzednich kampaniach carska armia zachowywała się pasywnie, często ulegając panice. Rosyjscy generałowie mieli kłopoty z koordynacją, a nawet z poprawnym szykiem formacji. Gdy latem 1708 r. Karol XII wyruszył pokonać Piotra I, był pewny zwycięstwa. Faktycznie: mimo prób oporu Szwedzi sforsowali Berezynę, a następnie Dniepr. Car wydał więc rozkaz spalenia Orszy, Witebska i Mohylowa. Rosjanie cały czas się cofali, nękając jednak Szwedów potyczkami i niszczeniem kolumn zaopatrzenia.
Niestety, nadeszła jesień i palące stawało się pytanie: co dalej? Wobec scytyjskich manewrów przeciwnika Karol XII uznał dalszy atak na Moskwę za nierealny. Wybrał więc pochód na Ukrainę, gdyż Mazepa obiecał żywność i ciepłe zimowiska. Ponadto król oczekiwał kurlandzkiego oddziału gen. Adama Lewenhaupta. Posiłki jednak zostały rozbite w bitwie pod Leśną i do szwedzkiej armii dotarły tylko niedobitki. Na dodatek wbrew obietnicom kozackiego hetmana na Ukrainie Szwedzi nie odpoczęli. Car uprzedzony o zdradzie wysłał kawaleryjski zagon gen. Aleksandra Mienszykowa, który zniszczył zapasy Siczy Zaporoskiej i spalił hetmańską stolicę Baturin. Tymczasem zima 1708/1709 okazała się najmroźniejszą od 500 lat, dlatego choroby i głód zdziesiątkowały wojsko Karola. Gdy w kwietniu 1709 r. Szwedzi przystąpił do oblężenia Połtawy, ich armia była o jedną trzecią mniejsza. Tylko żołnierze po staremu wierzyli w króla i zwycięstwo. Z pomocą dotarli natomiast kozaccy sprzymierzeńcy. Tyle że Mazepa obiecał 50 tys. szabel, a do szwedzkiego obozu przybyło tylko 6–8 tys. jeźdźców, którzy pod artyleryjskim ogniem łatwo szli w rozsypkę.