Pielgrzymi, rajdowcy motocyklowi i wycieczki szkolne składają takie same kwiaty, zapiski świadków uwięzienia, egzekucji i poszukiwań – od Stanisława Swianiewicza po Józefa Czapskiego – zostały przewertowane wers za wersem i wszystkie szpilki są już wbite w mapę: Kozielsk, Griazowiec, Pawliszczew Bor.
    A jednak okazuje się, że o Katyniu można opowiedzieć raz jeszcze – w trybie montażu filmowego, zestawienia tydzień za tygodniem relacji ocalonych, listów od zamordowanych, wspomnień ich rodzin, wypisów z gazet, traktatów i pamiętników. W miarę lektury, począwszy od ostatniego, wrzosowego lata w Polsce, narasta zgroza, ale też rozumienie mechanizmu kłamstwa skonstruowanego tak perfekcyjnie, że zatruwa jeszcze po 70 latach. Kłamstwa należącego do „sekretów królewskich" ZSRS: koperta, w której Gorbaczow przechowywał najważniejsze dokumenty katyńskie, podpisana była „Koperta nr 1".