Ta wojna zaczęła się właściwie w październiku 1925 r. w szwajcarskim Locarno. To dlatego marszałek Piłsudski na pytanie płka Józefa Becka, co ma odpowiadać, gdy będzie pytany o polski stosunek do traktatu w Locarno, miał powiedzieć: „Niech pan najlepiej zadeklaruje, że każdy przyzwoity Polak spluwa, jak słyszy to słowo". 16 października 1925 r. Francja, która publicznie głosiła, że to jej Polska zawdzięcza odzyskaną niepodległość, bo to ona zapłaciła za zwycięstwo w wojnie światowej pięcioma milionami ofiar, Francja, która na pozór otoczyła Polskę siostrzaną opieką i nawet zainstalowała w Warszawie własną misję wojskową, by czuwać nad jej bezpieczeństwem, ta sama Francja otworzyła Niemcom w Locarno drogę ekspansji na wschód, na Polskę, zupełnie nie dbając o nasze granice i interesy.
Tak zwany ład wersalski w tych właśnie dniach walił się w gruzy. Nie stanowił dla powojennej Europy żadnego systemu bezpieczeństwa, nie zawierał w sobie żadnej nadziei na pokój, był wyłącznie narzędziem zapewnienia przewagi zwycięskim mocarstwom. Głównie Anglii i Francji. Osamotniona Polska dobrze zrozumiała to już podczas wojny z bolszewicką Rosją w 1920 r., a później w styczniu 1921 r., gdy rząd Wielkiej Brytanii powiadomił rząd Francji, że odmawia zgody na objęcie Polski traktatem gwarancyjnym, a także na interwencję wojskową w razie zaatakowania polskich granic. W Niemczech w czasach Republiki Weimarskiej dążenie do rewizji traktatu wersalskiego było powszechne. Nie było żadnych różnic w tym względzie między rządem i społeczeństwem, między zwalczającymi się partiami politycznymi. Najsłabszą częścią traktatu było dla Niemiec ogniwo polskie i jego atakowanie wydawało się najbardziej uzasadnione, racjonalne i sprawiedliwe. Warto w tym miejscu przywołać zapomnianą opinię prof. Stanisława Sierpowskiego, że w całej tysiącletniej historii stosunków polsko-niemieckich (pomijając okres wojen) nie było gorszego okresu niż czasy Republiki Weimarskiej.
Hitler chce rewizji granic
O zbliżającej się wojnie mówiło się powszechnie. Tym głośniej, że w Niemczech rosła w siłę nowa formacja polityczna – agresywna i bezwzględna Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotników. Żerowała ona na przekonaniu o krzywdzie i niesprawiedliwości, jakie spotykają Niemcy, które według Adolfa Hitlera, przywódcy NSDAP, nie zostały zwyciężone, a jedynie pokonane przez wewnętrzne zdarzenia polityczne, takie jak komunistyczna rewolucja w Berlinie. W 1930 r. stan posiadania NSDAP w Reichstagu wzrósł z 12 do 107 mandatów, a w 1932 r. do 230 mandatów. W kwietniu 1930 r. w Niemczech zatwierdzono plan potrojenia sił Reichswehry w wypadku wojny z Polską. 10 sierpnia 1930 r. niemiecki minister do spraw terenów okupowanych Gottfried Treviranus wystąpił z żądaniem rewizji granic wschodnich, to jest granic z Polską. Może warto przypomnieć tę postać, choćby z uwagi na polską akcję pod hasłem „Odpowiedź Treviranusowi", podczas której cała Polska zbierała pieniądze na łódź podwodną. Z zebranych środków, jak wiadomo, zakupiono ORP „Orzeł", który w czasie II wojny światowej stał się legendą.
W 1931 r. niewypowiedziana niemiecka wojna z Polską prowadzona była poprzez zniemczone Wolne Miasto Gdańsk. Pomijając już kwietniowe antypolskie ekscesy, w lipcu Senat WM Gdańska wypowiedział Polsce umowę w sprawie port d'attache, czyli portu macierzystego dla polskich okrętów wojennych. Umowa ta, obowiązująca od stycznia 1923 r., dawała Polsce prawo przyjmowania w Gdańsku wizyt obcych flot, a także regulowała status generalnego komisarza Rzeczypospolitej Polskiej w WM Gdańsku czy prawa ludności polskiej. Jednocześnie zniesiono ograniczenia paszportowe w ruchu między WM Gdańskiem a Prusami Wschodnimi. 11 grudnia 1931 r. Stały Trybunał Sprawiedliwości Międzynarodowej w Hadze orzekł, że Polsce nie przyznaje się prawa utrzymywania w Gdańsku okrętów wojennych. Niedługo potem (17 kwietnia 1932 r.) na zjeździe NSDAP w Bytomiu Adolf Hitler publicznie złożył deklarację przywrócenia Niemcom granic z 1914 r.
I tego już Piłsudski miał dość. 1 maja zawiadomił Francuską Misję Wojskową, że od 1 sierpnia z powodów oszczędnościowych rezygnuje z jej usług. Likwiduje też stałe polsko-francuskie narady sztabowe. W Warszawie decyzje te skwitowano dowcipnym komentarzem, że Polska nie potrzebuje już francuskiej guwernantki. Inne decyzje Marszałka, jak odstąpienie od wyposażania wojska polskiego w broń jednolitą z uzbrojeniem wojska francuskiego, musiały pozostać tajne. Tajny był też wyjazd Marszałka do Inspektoratu Armii w Toruniu, gdzie – jak podaje gen. Jerzy Kirchmayer – zostały wykonane pewne prace przygotowawcze skierowane przeciwko Prusom Wschodnim. Generał Kirchmayer zetknął się tu z dokumentami gry wojennej prowadzonej przez inspektora armii gen. Jana Romera, której założeniem było polskie uderzenie w celu opanowania Prus Wschodnich. Miał też w ręku studia wykonane przez 16. Dywizję Piechoty, osobiście nakazane w 1932 r. przez marszałka Piłsudskiego, w związku z jej zadaniem na wypadek polskiej akcji zaczepnej w Prusach Wschodnich. Kirchmayer nie miał wątpliwości, że to, co zobaczył, pozostawało w bezpośrednim związku z planowaną wówczas przez Piłsudskiego wojną prewencyjną przeciwko Niemcom.