- Archiwum Ringelbluma jest jedną z bodaj pięciu pozycji z Polski wpisanych na listę UNESCO "Pamięć Świata". Już z tego tytułu należy mu się zainteresowanie. Ale również dlatego, czego często nie doceniamy, że jest to część historii Polski – mówił w czasie spotkania z dziennikarzami historyk Marian Turski, wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny.
W niedzielę mija 70 lat od odnalezienia w piwnicy budynku o dawnym adresie Nowolipki 68 w Warszawie Archiwum Ringelbluma.
Podziemne Archiwum Getta Warszawskiego to zbiór dokumentów dotyczących zagłady Żydów w czasie II wojny światowej. Składa się z około 30 tys. kart gromadzonych w getcie przez tajną organizację Oneg Szabat (po hebrajsku "Radość Soboty", z powodu sobotnich spotkań konspiratorów) . Na jej czele historyk Emanuel Ringelblum. "Zbierano zarówno akta oficjalnych instytucji jak i prasę, dzienniki oraz pamiętniki mieszkańców getta, niemieckie obwieszczenia, afisze, ulotki, napływającą do getta korespondencję, kartki żywnościowe, a nawet papierki po cukierkach i bilety tramwajowe" - opisują historycy ŻIH. W Archiwum znalazło się również kilkadziesiąt fotografii, a także ponad 300 rysunków i akwarel. Zgromadzone w nim materiały liczące 30 tysięcy kart.
Jeszcze przed likwidacją getta przez Niemców archiwum zostało ukryte w piwnicy budynku przy Nowolipki. Część dokumentów członkowie organizacji Oneg Szabat schowali już w sierpniu 1941 r. w dziesięciu blaszanych skrzynkach, pozostałe ukryli w lutym 1943 r.
W jednej ze skrzynek ukryli także własne testamenty. Nachum Grzywacz napisał: "Byłem jednym z tych grabarzy, którzy zakopali skarb. W czasie, kiedy zabijano dziesiątki ludzi za różne przewinienia, zakopaliśmy ten materiał, abyście się dowiedzieli o cierpieniach i mordach dokonywanych przez hitlerowską tyranię. (...) Nie znam losu moich rodziców. Nie znam mego losu. Nie wiem czy będę mógł wam opowiedzieć co się stało dalej. Pamiętajcie: ja nazywam się Nachum Grzywacz".