Pierwszy zdołał popełnić samobójstwo zaledwie kilka godzin przed planowaną egzekucją, ale drugi był poszukiwany jeszcze przez wiele lat.
Wokół powojennych losów najbardziej zaufanego współpracownika Hitlera narosło wiele mitów. Chociaż ciała Martina Bormanna nie znaleziono, już 10 marca 1954 r. został on uznany za zmarłego przez Sąd Rejonowy w Berchtesgaden. Poszukiwacze sensacji uznali jednak, że bawarski system sprawiedliwości próbuje w ten sposób zamaskować ucieczkę byłego reichsleitera z Niemiec. W 1948 r. znany niemiecki wydawca muzyczny Robert Heinrich Lienau twierdził, że widział Bormanna na stacji kolejowej w Bremie. Trzy lata później jedna z południowoamerykańskich gazet opublikowała wywiad z mieszkającym w Chile byłym posłem do parlamentu stanowego Wolnego Państwa Saksonii Paulem Hessleinem. Twierdził, że zaledwie kilka tygodni wcześniej jadł z Bormannem obiad w restauracji.