Tego dnia niemiecki generał-gubernator warszawski Hans Hartwig von Beseler i rezydujący w Lublinie generalny gubernator austriacko-węgierski w cesarskiej i królewskiej strefie okupacyjnej Królestwa Polskiego Karl Kuk podpisali i odczytali w imieniu swoich monarchów proklamację utworzenia „niepodległego" Królestwa Polskiego. Państwo to miało się wpisywać w postulowaną przez austriackiego premiera księcia Felixa zu Schwarzenberga koncepcję Europy Środkowej całkowicie podporządkowanej Niemcom i Austriakom. Berlin planował po wojnie utworzyć Polnischer Grenzstreifen – polski pas graniczny. Oznaczało to włączenie do Rzeszy 30 tys. km kw. Polski, aż po Częstochowę i Płock, oraz wypędzenie z nich 3 milionów Polaków i Żydów.
Już wtedy rodził się zamysł powojennej germanizacji prastarych ziem polskich. Niecałe ćwierć wieku później ta idea przeobrazi się w niewiele zmodyfikowany nazistowski Generalny Plan Wschodni – zbrodniczą koncepcję zdobycia „przestrzeni życiowej" (niem. Lebensraum) dla Niemców.
Współcześnie istnieje całkowicie fałszywe przekonanie, że w czasie I wojny światowej Niemcy i Austriacy nie planowali przymusowej i przestępczej akcji kolonizacji ziem polskich. Często powtarza się, że Cesarstwa Niemieckiego nie powinno się porównywać do zbrodniczego państwa Hitlera. Czyżby? Akt 5 listopada był przejawem szczególnej bezczelności Niemców, którzy proponowali Polakom utworzenie marionetkowego Królestwa Polskiego całkowicie podporządkowanego Berlinowi. Niemiecka koncepcja Mitteleuropy zakładała zmniejszenie populacji polskiej poprzez doprowadzanie do systematycznych klęsk głodu. Germanizacja prowadzona przez biologiczne wyniszczenie narodu, likwidację środowisk patriotycznych, planową indoktrynację młodzieży i wreszcie politykę kolonialną osadnictwa niemieckiego byłaby dla Polski równie albo nawet bardziej szkodliwa od rusyfikacji prowadzonej od dekad przez Rosjan w Królestwie Kongresowym. Polska miałaby się stać zapleczem ekonomicznym Niemiec do rywalizacji z Francją i Wielką Brytanią, obszarem o statusie kolonii afrykańskiej, gdzie rodzima ludność nie miałaby żadnych praw. Jest wielkim błędem naszej historiografii, że nie eksponuje tego niemieckiego podstępu, który – gdyby się udał – doprowadziłby do zagłady narodu polskiego i jego kultury. Niezależnie od epoki militaryzm niemiecki był zawsze antypolski.
9 lipca 1917 r. Piłsudski przejrzał niemiecki podstęp. Przekonał kolegów z I i III Brygady Legionów Polskich, by nie składali przysięgi Wilhelmowi II i Franciszkowi Józefowi. Legioniści, którzy odmówili wypowiedzenia słów: „w wojnie obecnej dotrzymam wiernie braterstwa broni wojskom Niemiec i Austro-Węgier oraz państw z nimi sprzymierzonych", trafili do obozów w Szczypiornie i Beniaminowie. W nocy z 21 na 22 lipca 1917 r. aresztowano Kazimierza Sosnkowskiego i Józefa Piłsudskiego. Ten drugi, przetrzymywany początkowo w więzieniach w Spandau i Wesel, trafił ostatecznie do drewnianego domku więziennego w magdeburskiej twierdzy. Nie wiemy, jaki los czekałby go, gdyby w Rosji nie wybuchła rewolucja bolszewicka, Wilhelm II nie abdykował, a Niemcy nie musiały podpisać rozejmu w Compiegne. Trzy dni przed tym ostatnim wydarzeniem do więzienia w Magdeburgu przyjechał hrabia Harry Kessler. Podobno oświadczył Piłsudskiemu i Sosnkowskiemu: „Magdeburg zrewoltowany. Samochód czeka na panów, proszę zabierać tylko najniezbędniejsze rzeczy (...) nie ma minuty do stracenia". Dwa dni później Piłsudski wysiadł z pociągu na niemal pustym peronie Dworca Wiedeńskiego w Warszawie. Tego dnia Polska obudziła się z długiego snu.
Partner wydania specjalnego ,,Rzecz o Niepodległości''